- Idź, dogonię cię. - Powiedziałam już dużo bardziej uspokojona, choć nadal trzymałam się czujna.
- Nie żartuj, idziemy. - Powiedział wyciągając dłoń. Ani drgnęłam, nie mogłam. Zamarzłam ? Co się dzieje ?!
- No idź, zaraz przyjdę, nic mi nie będzie. - Powiedziałam pokazując mu gestem głowy żeby wreszcie poszedł.
- Ech... niech będzie. - Powiedział i wypełnij moją prośbę. Gdy znalazł się poza zasięgiem wzroku spojrzałam błagalnie na zjawę. W ciągu sekundy znalazła się przede mną.
- Czego chcesz ? - Spytałam zamykając oczy, jakbym się bała że zaraz się na mnie rzuci.
- Wkrótce się dowieszzzzz ... - Odpowiedział opluwając swoją śliną moją twarz.
- Byłem ciekaw twojej reakcji, i mam dla ciebie mały prezzzzent. - Powiedział i po chwili podał mi do dłoni jakąś kartkę. Nim się obejrzałam chłopaka już nie było, a ja mogłam się ruszać, tyle że było mi okropnie zimno.
Okazało się że dał mi mapkę lasu, z wyjściem, Z WYJŚCIEM ! Mogłam wreszcie spokojnie wrócić do domu. Szybko przeanalizowałam gdzie jesteśmy, miasto z tego co widzę było niedaleko. Zwinęłam mapę, co sprawiało mi ogromną trudność bo miałam całe zamarznięte dłonie a każdy ruch sprawiał mi ból, udało się. Powolnym krokiem ruszyłam w stronę w którą poszedł Marshall.
Po jakiś dziesięciu minutach zobaczyłam go, wracającego się w moją stronę. Spojrzałam na niego pytająco.
- Miałaś zaraz przyjść, wracałem żeby sprawdzić co się stało, ale jak widzę strasznie się ociągasz. - Powiedział lekko poirytowany, ja za to szeroko się do niego uśmiechnęłam, na tyle aby nie szczękać zębami.
- Wiem jak wrócić spowrotem do miasta, wracajmy do domu.
Marshall ?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz