czwartek, 28 maja 2015

Od Taemina cd. do Nataniela

- Idiota.
Tylko tyle mógł powiedzieć nastolatek o swoim nauczycielu. Zabrakło mu języka w ustach. Pierwszy raz od kiedy poznał Nataniela. Ten osobnik z dnia na dzień coraz bardziej go zadziwiał... I irytował.... I denerwował, oraz doprowadzał do białej gorączki. Istna mieszanka emocji. Ale z niewiadomych przyczyn Tae lubił tego gościa. Sam siebie się tym zadzwiwiał, ale taka była prawda. Jednak młody dalej tłukł się ze swoją podświadomością, że nie lubi Nataniela. No ale cóż. TAKI MAMY KLIMAT TAEMIN. CO ZROBISZ? NIC NIE ZROBISZ. LAJF IS BRUTAL AND KOPAS W DUPAS. Tak, wyżywam się na swojej postaci. Ale to nic. Prawda Taeminku? "Dlaczego mi się zdawało, że ktoś mnie wołał?" - zapytał sam siebie w myślach, jednak rozejrzał się wokół siebie i nie znalazł nikogo na korytarzu, bo przecież trwała końcówka lekcji. 
(Autor niezrównoważony psychicznie come back.)
Minnie nie wiedział, czy ma iść do klasy na koniec, czy zostać przed drzwiami do sali. Jednak wybrał to drugie. Bo kto mając takie dwie rzeczy do wyboru poszedłby się uczyć...? Chyba tylko jakiś kujon. A jak wiadomo - nikt taki w jego licem nie istnieje. 
Tae zrobiło się nudno. Spojrzał w góry. O! Konstrukcja i kolor sufitu jest nawet ciekawy. Taemin patrzył w górę jak jakiś człowiek z wariatkowa, którym mógłby tak szczerze być, aż z transu wyrwał go dzwonek, mówiący, że druga lekcja się skończyła. Teraz czekać tylko do trzeciej. Potem do czwartej. I tak dalej, aż do piętnastej po południu. Eh. Licealiści mają ciężkie życie. 
W czasie jednej z przerw Nataniel przyszedł do znudzonego chłopaka i zaproponował mu kawę, czy ciasto, kto tam co woli. Tae udając niechętnego zgodził się, tak czy siak i tak by do niego dzisiaj przyszedł. Coś by wymyślił. Nauczyciel tylko mu ułatwiał sprawę.
Reszta lekcji przebiegła dosyć normalnie. No... Tylko jakiś z trzeciej klasy odprawiał czarną mszę przed ciałem zmarłej świnki morskiej. Ale tak poza tym... L U Z I K. 
Taemin poszedł prosto ze swoim wychowawcą do jego mieszkania. Starszy gdy wszedł do środka poszedł do salonu i uwalił się na kanapie. A Minnie stał jak kołek. Nie miał gdzie usiąść. Spojrzał błagalnie na swojego mentora. Ten wyżej wymieniony westchnął ciężko mrucząc coś pod nosem i usiadł po ludzku na kanapie. Taemin wyraźnie zadowolony usiadł obok mężczyzny. Starszy jednak po chwili wstał i poszedł do kuchni. Wkrótce wrócił. Z żelkami haribo i napojem gazowanym. Tae wołał mleko. Z niego było bardzo wybredne stworzenie. Zasmucony wziął dwa haribo do buzi i zjadł je." Ej, od kiedy żyrandol jest taki ffaaajjnnnyy...? "
Taemin po kilku chwilach kompletnie zapomniał gdzie się znajduje. Dla niego wszystko przybrało postać kabaretu. Zaczął się śmiać, trzymał kurczowo poduszki. Wreszcie spadł z kanapy i tak leżał sobie tupiąc nogami dywan i płakając ze śmiechu w poduchę.

Nataniel? Wybacz, brak weny ;c

2 komentarze:

Szablon stworzony przez Arianę | Technologia Blogger | X X