środa, 13 maja 2015

Od Rosalie cd. do Bette

Niepewnie otworzyłam puszkę piwa. Upiłam łyk i usiadłam przy stole.  Nie przepadałam za alkoholem ale w sumie, czemu nie. Bette leżał wygodnie na łóżku i patrzył w sufit. No niestety nie było tu telewizora ani nawet radia, same nudy. Gdy tak sączyłam napój szaty w końcu podniósł się i usiadł na krześle obok mnie. Trochę się od niego odsunęłam. Westchnął i pokręcił głową.
-Przecież to był żart-powiedział, z resztą po raz już kolejny. 
Nic nie opowiedziałam tylko duszkiem wypiłam do dna zawartość puszki. Tak jakoś napiłabym się jeszcze. Trudno, więcej raczej nie ma. Eh.
-Za te ubrania oddam Ci pieniądze jak wypłacą mi odszkodowanie.  Jutro może pójdę zobaczyć,  w jakim jest stanie moje mieszkanie i sklep. Nie będę Ci już zawracać głowy.-powiedziałam cicho.
Potem siedzieliśmy dłuższy czas z ciszy, ja bawiłam się pustą puszką kręcąc ją w kółko. Po kilkunastu minutach znudziło mi się to wiec ją zgniotłam. Rozbrzmiało potężne walenie w drzwi. Bette od razu spojrzał w ich kierunku. Stół przy którym siedzieliśmy był przy oknie. Gdy tak szatyn patrzył na drzwi i zastanawiał się co ma zrobić zauważyłam czerwoną lampeczkę, światełko na jego głowie. Było to od strony okna...
-PADNIJ!!!-wrzasnęłam rzucając się na Bette.
W tym samym momencie rozbrzmiał huk wystrzału i albo mi się wydawało, albo trochę któreś z nas oberwało. Leżeliśmy na ziemi. Ktoś wdarł się do pokoju. Demon mógł podnieść się bez problemu i zaczął szamotaninę a ja próbowałam wstać. Po kilku próbach udało to mi sie ale cholernie bolały mnie plecy, a przecież upadłam na brzuch. Było dwóch napastników, jeden troszku silniejszy i druga mocno słaby. Chciałam rzucić się na tego drugiego, ale bez czegokolwiek nie wypada. Podniosłam do góry krzesło i zachodziłam go od tyłu. Miałam przywalić mu w głowę ale nie...Szatyn ze swoim napastnikiem poradził sobie mistrzowsko a ja oberwałam krzesłem które trzymałam i uderzyłam bolącymi plecami o ścianę. Wrzasnęłam z bólu czując jak coś mi chrupie łopatce. Facet uśmiechnął się zwycięsko. Wstanę i mu przyłorzę, słowo daję. Podparłam się o ścianę i podniosłam trochę. Na nic, wylądowałam na ziemi. Demon po załatwieniu pierwszego gostka rzuci się na drugiego który tam mnie urządził. Dwa ciosy i po nim. Potem kilka strzałów, żadne z nas na szczęście nie oberwało. Nie wiem czemu ale miałam wrażenie, ze ktoś jeszcze tu wpadnie...
Bette? Rosalie uchroniła przed pociskiem sama obrywając! Szykuj sie na kolejnych kolesiów XDDD

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon stworzony przez Arianę | Technologia Blogger | X X