środa, 13 maja 2015

Od Jasmine cd. do Marshalla

Gwałtownie wstałam z trawy odskakując od chłopaka. Co on tutaj robił ?! Skąd wiedział że tu jestem ?! Mam w sobie jakiś GPS ?!
- Jakie miłe przywitanie. - Powiedziałam udając focha. Ukradkiem się na niego spojrzałam, zauważyłam że zaczął się ze mnie śmiać.
- Jak dla to jest miłe powitanie - Opowiedział rozbawiony.
- Co tutaj robisz ? - Spytałam, zmieniając temat.
- Przyszedłem do ciebie, wysłałaś mi sms'a. Zapomniałaś ? - Powiedział machając mi telefonem przed oczami.
- Tak, tak, pamiętam. - Powiedziałam zbierając swoje rzeczy z trawy.
Poczułam kropelki wody na mojej twarzy, zaraz potem zawiał silny wiatr. Spojrzałam w niebo, zrobiło się pochmurno. Z kropelek wody zrobił się deszcz, a z deszczu burza. I to nie mała. Z każdą sekundą pogoda robiła się coraz gorsza. Wzdrygnęłam się na hałas błyskawicy. Zrobiło się zimno. Marshall szybko dał mi znać żebyśmy wracali się gdzieś schować, byliśmy w środku lasu, w okół drzew, nie powinniśmy tutaj teraz być. Tylko... gdzie mielibyśmy przeczekać ta burzę ? Jesteśmy w lesie, czuję że ulewa potrwa długo, bardzo długo. No chyba że zrobimy sobie szałas... Idealny pomysł...
Stanęłam.
- Marshall, nie mamy gdzie się schować. To jest bezsensu. - Powiedziałam stojąc w deszczu. Robiłam się coraz bardziej mokra. Było coraz zimniej. Co raz więcej deszczu... Tak nagle, słońce zniknęło. Wszystko się zmieniło.
- Nie możemy tutaj zostać. Musimy znaleźć miejsce gdzie przeczekamy deszcz. Chodź. - Powiedział ruszając dalej przed siebie.
- To niebezpieczne tak chodzić między drzewami w czasie burzy, jeszcze coś nam się stanie. - Powiedziałam nie dając za wygraną.
- Na pewno stanie pod drzewem jest dużo lepszym rozwiązaniem. - Odpowiedział nie stając nawet na chwilę. Westchnęłam. Nie miałam wyjścia jak się go posłuchać.
Każdy trzask pioruna równał się moim krzykiem. Ciągle się rozglądałam w poszukiwaniu kryjówki. Mój wzrok zatrzymał się na... co ... ale ... na... chłopcu. Nie mogłam zobaczyć jego twarzy, była ukryta pod kapturem. Stał między drzewami i chyba się na nas gapił. Zauważyłam że spływa mu policzku łza. Czerwona łza...

Przeraziłam się. Kto to był ?! A  może to moja wyobraźnia go sobie wymyśliła ? Przecież jestem przerażona. Tak. na pewno to tylko moja bujna wyobraźnia.
Próbując przestać myśleć o nieznajomym zaczynałam się męczyć. Jest mi zimno, mokro i do tego jestem wykończona.
- Marshall, zatrzymajmy się na chwilę, proszę, nie mam już siły. - Powiedziałam zdyszana opierając się o drzewo.
- Nie ma mowy. Jeszcze piorun nas walnie. Idziemy dalej. - Odpowiedział stanowczo.
Wzięłam głęboki oddech i ruszyłam dalej. I ... znowu ... ten chłopeic... Tym razem się nie powstrzymałam i krzyknęłam. Chłopczyk zareagował biegnąc w naszą stronę i rzycając się na Marshalla z bronią w ręku.
- Marshall !!! Uważaj !!! Za tobą !!! - Krzyknęłam próbując odepchnąć Marshalla od punktu do którego zmierzał napastnik.
Marshall ? Burza, las, psychopata, co jeszcze ? XD

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon stworzony przez Arianę | Technologia Blogger | X X