środa, 13 maja 2015

Od Rosalie cd. do Bette

Leżałam gdzieś na brzuchu. Plecy i jedna łopatka bolały mnie tak jak nigdy nic w życiu. Ból paraliżował resztę ciała co sprawiło, że nie mogłam się zbytnio ruszyć. Na dodatek nie mogłam spać. Zobaczyłam niedaleko mnie leżącego szatyna...ale czemu leżał na ziemi? 
-Bette-wychrypiałam bezgłośnie.
Ugh, jeszcze raz.
-Bette-powiedziałam cichutko. 
Demon podniósł się trochę. Mam nadzieję, że go nie obudziłam. Przysuną się z "posłaniem" blisko łóżka na którym leżałam. 
-Gdzie jesteśmy?
-U mojego brata-odpowiedział mi mój kolega.  
-Przekaż, że jak wstanę to odrobię za siedzenie tutaj-powiedziałam bardzo poważnie. 
Demon pokręcił głową.
-Czy ty jesteś normalna?
-Raczej nie. Chodź tu na łóżko, nie będziesz spał na podłodze.
-Zwariowałaś?
-Nie. Pomóż mi się przesunąć to będzie dla ciebie więcej miejsca.
-Nie zamierzam-odparł Bette.
Spojrzałam na niego błagalnie. Nic nie zareagował.
Po podniesieniu się i zduszeniu krzyku bólu przesunęłam się bardziej do ściany. Zostawiłam sporo miejsca dla mojego kolegi i patrząc na niego wyczekująco wręcz zmusiłam go by położył się obok. Coś go chyba dręczyło...a może tylko mi się tak wydaje? Położył swoją poduszkę obok mojej i przykrył nas kocem. Z tytułu, że łóżko było niestety dość wąskie stykaliśmy się ze sobą prawie każdym kawałkiem naszej długości ciała. Szatyn siedział cicho, nie chciał zbytnio reagować.
-Co się dzieje?-spytałam demona.
-Nic.
-Przecież widzę, że coś się dzieje. A więc?
Bette? Spać, padam plackiem na poduszkę ;-;

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon stworzony przez Arianę | Technologia Blogger | X X