wtorek, 12 maja 2015

Od Rosalie cd. do Bette

Nadal patrzyłam na punkt w którym jeszcze chwilę temu stał kolega Bette. To wszystko wyglądało...dziwnie, przerażająco, koszmarnie, nierealistycznie...Ciarki przechodziły mi po plecach. Ale cóż, dobrze, że szatyn jest już calusieńki i zdrowy. Podeszłam do okna i spojrzałam na zewnątrz. Był już prawie ranek
-Chyba już się nie opłaca zasypiać-powiedziałam bardziej do siebie niż do demona.
-Na to wygląda-powiedział.
Usiadłam na krześle i poczułam burczenie w brzuchu. Eh, pewnie nie ma tu nic do jedzenia. Demon żywi sie duszami a nie normalnym jedzeniem. Bette zniknął mi z oczu, może był bardziej w głębi domu? Nie wiem... Podparłam głowę na dłoniach. Nie będę spała, nie będę spała...Gdy już niemal zasnęłam nagle wpadłam z krzesła. No przynajmniej nie śpię. Nieco obolała wstałam z ziemi i zobaczyłam Bette stojącego w progu i śmieją ego się.
-Ejj. To serio bolało-naburmuszyłam się.
Z drugiej strony dziwiłam się, że nie wybuchnął tym śmiechem. Przecież wyglądałam bardzo zabawnie...Trochę zmęczona usiadłam na kanapie i w mgnieniu oka zasnęłam.
Bette? Teraz ty coś kombinuj albo wykorzystaj śpiącą Rosalie, w każdym razie niech coś się dzieje!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon stworzony przez Arianę | Technologia Blogger | X X