Wyszedłem na miasto. Nie chciałem siedzieć w domu. Sam. Potrzebowałem jakiegoś nowego towarzystwa.
Skierowałem się w stronę kawiarenki. Wszedłem do środka i zamówiłem cappuccino. Zapomniałem wspomnieć że jest poranek. Wyszedłem z pomieszczenia i spojrzałem w niebo. Było błękitne, puste, piękne. Wsłuchałem się w dźwięk. Ptaszki ćwierkały a do mojego nosa trafiał zapach stokrotek. Wziąłem głeboki oddech, cieszyłem się chwilą. Spojrzałem przed siebie. Co by tu ze sobą zrobić ? Poszedłem do najbliższego w parku z napojem w dłoniach. Upiłem łyka, kosztując się gorzkim smakiem cappuccino. Zamknąłem oczy pozwalając się ponieść wodzy fantazji. Wyobraziłem sobie że stoję na dachu zamku, okrążały mnie drzewka z brzoskwinią, a zamek okrążała błękitne morze. Słońce mocno świeciło przedzierając się przez moje powieki. Otworzyłem oczy i ruszyłem przed siebie. Byłem tak zamyślony że wpadłem na jakąś osobę oblewając gorącą kawą.
- Przepraszam, to było niechcący ! - Powiedziałem szukając jakiejś chusteczki w kieszeni.
Ktoś ? ^^
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz