sobota, 9 maja 2015

Od Marshalla cd. do Jasmine

- W sumie i tak muszę się już zbierać. Mam zadanie do wykonania, a dotarcie na miejsce nie zajmie mi nie mniej jak trzydzieści minut! To spora trasa! - zasalutował od niechcenia i uśmiechnął się szeroko. Machnął ostrzem kosy, po czym ruszył w drogę powrotną. Nucił pod nosem losowe melodyjki japońskiego pochodzenia. 



Lubił pomruczeć, udając, że umie śpiewać. Całe szczęście, że nikogo nie było w okolicy. Nie to, że fałszował, ale gdyby jednak ktoś go usłyszał skończyłby marnie. Marshall nie występuje publicznie, nigdy! Raz próbował pokazać co umie, nie za fajnie to wyszło, od tamtej chwili nuci tylko dla siebie. 
"Hah! Ty głupi! Twoim talentem nie jest śpiewanie! Masz inną wspaniałą zdolność, z której powinieneś być dumny!" - roześmiał się w duchu, nie zaprzestając mruczeniu. Wkrótce zorientował się jak jest późno. Przerażony ruszył biegiem w stronę Ameryki Południowej. Dzięki magii kosy znalazł się na miejscu w trybie natychmiastowym. Stanął pod domem umierającego, a gdy przyszła pora, wszedł do środka. Kosą uwolnił film serca i przejrzał go bardzo dokładnie, a następnie uznawszy, że ten człowiek nie jest wart życia postawił pieczęć "completed" w notesie. Westchnął, jednak szybko wrócił do niego uśmiech. Machnął ostrzem. Teleportował się do City of True. Pech sprawił, że zaszły jakieś zakłócenia i zamiast wylądować w kafejce "Pod Złotą Podkową" trafił w dziwne miejsce. Tuż przed nim stała Jasmine z bronią w ręku.
- Ohayo! - zaśmiał się Shinigami. 


Jasmine? Los łączy nasze drogi. B)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon stworzony przez Arianę | Technologia Blogger | X X