niedziela, 10 maja 2015

Od Rosalie cd. do Bette

-Nie wiem czy Bette to Twoje imię czy może jakieś zagraniczne słowo-odpowiedziałam uważnie patrząc na mężczyznę.
Zatrzymał się.
-To pierwsze-wycedził przez zęby.
Znów zaczął iść a ja zrobiłam to samo. Próbowałam wyminąć go szerokim lukiem ale wielkość ulicy nie pozwalała mi na to. Zamierzałam przecisnąć sie obok niego niezauważona ale coś mi nie wyszło. Albo przez przypadek albo specjalnie przyparł mnie ramieniem do ściany budynku. Zamachnęłam sie by go uderzyć ale złapał mój nadgarstek.
-Miał być sojusz-powiedziałam wyrywając rękę.
-A nie jest?
-Byłby ale zaczynasz coś kombinować.
-Wydaje Ci się-póscił mnie i szedł dalej.
Udało mi sie go w końcu wyminąć i szłam pustą drogą w stronę mojego sklepu i mieszkania.  Bette szedł po drugiej stronie ulicy zerkając czasem na mnie kątem oka, tak jak ja patrzyłam czasem na niego.
-Czemu tędy idziesz ?
-Bo chce.
-Czemu chcesz?
-Bo mogę.
-Możesz pójść inna drogą-powiedziałam podnosząc kamyk z chodnika. 
Tuż przede mną były namalowane klasy wiec rzuciłam znaleziskiem i zaczęłam skakać przez narysowane kredą pola. Potem szlam dalej jakby nigdy nic. Zerkałam ciągle na mężczyznę zastanawiając sie, czy zaraz rzuci sie by mnie zabić czy coś. Przyłapał mnie na tym spojrzeniu i uśmiechnął sie przeraźliwie.
-Boisz sie mnie?-zapytał z uśmieszkiem nie schodzącym mu z twarzy.
-A jak myślisz dlaczego?
-To ty chciałaś mnie zabić.
-Bo ty chciałeś mnie zabić.
-Bo przeszkodziłaś mi w zmyciu sie z miejsca zdarzeń.
-Bo zabiłeś bezbronną kobietę.
-Bo byłem głodny.
-To nie znaczy, że musisz zabijać.
-To właśnie to oznacza. 
-Ugh...nie ustąpisz?
-Nie zamierzam.
Przyśpieszyłam i skręciłam w ulice na której był min sklep. Otworzyłam go od zaplecza i weszłam do środka.

Zapaliłam światło i rozejrzałam się w koło. Wszystko na swoim miejscu. Czułam czując obecność...Pewnie tylko mi się wydaje. Zamknęłam drzwi wejściowe i otworzyłam te w których znajdowały się schody do mojego mieszkania. Szybko wpełzałam pi nich i byłam już u siebie. Mały pokoik kuchnia i łazienka wystarczały mi jak nigdy dotąd. Zrobiłam sobie kulka kanapek i siadając na kanapie włączyłam telewizor. Nie lubiłam ciszy i miałam wrażenie, że ktoś tu jest. Potem wzięłam szybki prysznic i zarzuciłam cienką koszule nocną.  Rozłożyłam kanapę i wyjęłam  pościel. Położyłam wszystko na łóżku i gasząc światło oraz wyłączając telewizor położyłam się na łóżku pr,ukrywając kołdrą. Miałam nadzieję, że szybko zasnę...
~~*~~
Leżałam trzecią godzinę i nie mogłam spać, jak to ostatnio. Na dodatek ktoś tu chyba był a ja przeraźliwie się bałam. Zaciskałam powieki i kuliłam się jak najbardziej potrafiłam. Byłam nawet bliska płaczu. W pewnym momencie coś spadło ze stołu. Przerażona ukryłam twarz w dłoniach i zmuszałam się do uspokojenia. Na nic, gdy coś spadło z półki nie wytrzymałam i zaczęłam płakać. Ja już tak dłużej psychicznie nie wytrzymam. Nie wiem czemu, ale usiadłam. Chwile później poczułam oddech na ramieniu. Otworzyłam oczy i widząc Bette krzyknęłam z przerażenia. Zakryłam sie kołdrą mając nadzieję ze to coś mi da.

Bette? Nieee śledź mnie ;-;

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon stworzony przez Arianę | Technologia Blogger | X X