-Się wie-zaśmiałam się sprzątając ladę. -Dziś już chyba nikt nie zawita więc zamknę sklep.
Wzięłam klucze i zamknęłam drzwi wejściowe oraz przekręciłam "bardzo ważną" karteczkę. Potem rolety i poszłam na pięterko do mieszkania. Bette oglądał telewizję siedząc na trochę zaścielonym łóżku. Zabierając z lodówki jogurt i łyżeczkę usiadłam obok niego pałaszując swoją kolacyjkę. Potem szybki prysznic. Tylko gdzie ja zapodziałam koszulę, nie wzięłam jej do łazienki...Osz w mordę. Owinęłam się ręcznikiem i niezauważona chciałam przemknąć do szafy. Ale nie...Bette jopił się na mnie i zapewne w duchu miał nadzieję, że ten ręcznik zaraz spadnie. A niech zapomni...wyjęła koszulę z szafy i czmychnęłam do łazienki. Po założeniu piżamki rozczesałam włosy i wyszłam. Szatyn wpatrywał się w ekran telewizora. Podałam mu ręcznik aby poszedł się odświeżyć. Powoli wstał i ruszył do pomieszczenia a ja rozłożyłam się na łóżku i chyba mi się zasnęło..
~~*~~
Obudziłam się w nocy. Demon spał po drugiej stronie łóżka. Wszędzie był dym, dużo dymu i...ogień. Pożar? Wyjrzałam przez okno. W dodatku na całej ulicy. W pokoju wszystko już nieźle płonęło. Usiadłam i zaczęłam trącać mężczyznę.
-Bette-szturchałam go w ramię.-Bette wstawaj. Pożar.
Nic nie reagował. Zaczęłam prawie wrzeszczeć mu do ucha, nic! Po prostu nie reagował i tyle! Zakryłam koszulą nocną nos i szarpałam szatyna.
-Wstawaj! Musimy zwiewać!
Bette? Jakaś akcja jest XDDDD
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz