czwartek, 7 maja 2015

Marshall Ervin



Cel, marzenie: Jeżeli będziesz taki nerwowy to spaprzesz to, co jesteś w stanie zrobić.
Imię i nazwisko: Marshall Ervin
Wiek: 19 zim
Rasa: Shinigami (Mroczny Kosiarz) - jest bogiem śmierci. Nazywany bywa także Żniwiarzem. Shinigami muszą dokonywać przeglądu osób, które niedługo umrą, zgodnie z wykazem dusz do odzyskania. Należy sprawdzić każdy zapis filmowy osoby kosą śmierci.
Płeć: Przystojna
Charakter: Marshall jest pewnym siebie Shinigami. Codziennie budzi się z mnóstwem energii, którą wykorzystuje na maksa. Nie było takiego dnia, żeby siedział bezczynnie w jednym miejscu. Działa i nie zawraca sobie głowy żadnymi kłopotami. Niczego nie traktuje na poważnie, zawsze znajdzie jakiś pretekst, aby się pośmiać z problemu i mieć wszystko w głębokim poważaniu. Nie obchodzą go wojny, ani "zło świata", uważa to za kompletny nonsens i "zabawę w berka na ślepo", bądź najzwyczajniejszy wymysł zdesperowanych istotek bez rodziny. Nie przywiązuje się do ludzi, rzeczy czy miejsc, przeskakuje z kwiatka na kwiatek, ciągle wędruje, więc nie zdziw się jeśli dzisiaj przyłączy się do Ciebie, a jutro będziesz mógł go nazywać wrogiem, chociaż nie należy do osób czarnych, bądź białych, jest całkowicie neutralny, z tego właśnie powodu ludzie często się mylą co do jego osoby. Uważają, że można na nim polegać i powierzyć mu obowiązek nad czymś. Zguba dla takich łatwowiernych ludzi. Nim się obejrzysz, a rozmiecie miasto w proch.
Nie obchodzą go rozkazy, regulaminy, ani zasady. Działa wedle własnego uznania i trzyma się swoich postanowień. Nie potrzebne mu dekalogi, bo i tak ich nie przestrzega, z podobnego powodu nie ma władcy. Kocha wykorzystywać pozory, co wiąże się z zamiłowaniem do oszustwa i złodziejstwa. Owszem, kradnie, oszukuje i hazarduje, mało tego stroi sobie żarty z dosłownie wszystkiego. Wykorzystuje swój spryt przeciw wrogom, jak i przyjaciołom. Nie można mu ufać...
Zainteresowania: Szermierka, fechtunek, ładunki wybuchowe, mechanika, elektryka
Rodzina: Starszy brak Nicolas, ku wielkiemu szoku był zwykłym człowiekiem, nie tak jak brat.
Historia: Marshall należał do bogatego i wpływowego rodu Elvire. Ojciec chłopaka, Matt Elvire odziedziczył wielką, rozbudowaną fabrykę słodyczy, której produkty wędrowały po całym świecie, zaś matka wywodziła się z domu Ishikawa. Rodzina ta słynęła ze wspaniałych sklepów z sukniami ślubnymi. Ten związek począł brązowowłosego "księcia", przyszłego rycerzyka rodziny Elvire. Taką przyszłość mu przypisywano, ale wkrótce ludzie ostro się przejechali na swoich sądach.
Marceli była egoistycznym i rozkochanym w sobie młodym arystokratą. Uwielbiał bawić się służącymi, gośćmi tym bardziej, a zwłaszcza, że ojciec zakazywał mu wychodzenia z domu. Z tego powodu rzadko widywał takich ludzi i zawsze chętnie nastraszył jakiegoś posłańca, przedstawiciela firmy czy nawet prezydenta. Uważał, że wszyscy są plebsem, zaś on sama monarchą i należało się słuchać tylko jego rozkazów. Zachowywał się jak dzieciak z kompleksem "jestem niesamowity, wielki, wspaniały, najważniejszy", a ci którzy nie postrzegali Marshalla tak, jak on tego chciał czekał ciężki los. Szatyn doskonale wiedział jak grać na cudzej psychice. Wykorzystywał to przy każdej możliwej sytuacji. Potrafił tak manipulować innymi, że doprowadzał ludzi do załamania nerwowego, dlatego też trudny się odmawiało "księciu" Elvire. Z tego tytułu zyskiwał wszystko, co tylko przyśniło się tej z pozoru niewinnej duszyczce. Zajęci rodzice nie dostrzegali jego złego zachowania, ani paskudnych wad. Uważali swego synka za aniołka. A syneczek tylko utwierdzał swoich rodzicieli w tym przekonaniu, grając grzeczniutkiego cukiereczka, więc miał poparcie tak wysoko postawionych osobistości, a winy zawsze uchodziły mu na sucho. 
Kiepsko u Marsh'a z uczuciami. Nie widział nic fajnego w miłości, przyjaźni, smutku. Dlatego też lekceważył świat, ciesząc się podczas wyrządzania krzyw innym. To był jego napęd do trwania, bo jakie inne zadanie życiowe może mieć robak ze słabością do samego siebie? Dokładnie, żadne. 
Tak więc Marshallowi żyło się wspaniale w posiadłości. No niestety wszystko co dobre kiedyś się kończy, nic nie jest wieczne.
Matka chłopaka zmarła na raka serca, niedługo potem fabryka rozpadła się na wskutek tatusiowych długów i we trójkę - pan Matt, Marshall oraz jego brat - wylądowali w najbiedniejszej dzielnicy miasta. Mister Elvire na nowo zdobył pracę, o wiele cięższą, za grosze, zaś trzynastoletni arystokrata zaczął uczęszczać do szkoły publicznej. Był to dla niego wielki szok, gdyż przyzwyczaił się do luksusów oraz ukłonów, a teraz? Teraz ledwo wymusił czyjąś pomoc. Jednakże nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Coś w nim pękło. Skorupa otulająca serce młodzieńca skruszała i tak oto powstał nowa Marshall z uczuciami. Pracował ciężko i ze wsparciem kilku bliskich duszy wyszedł na prostą. Stał się wręcz - to nowy dla niego zwrot - piękny charakterem. Cieszyła go każda drobna rzecz, żył jak "normalny" nastolatek, zawierał przyjaźnie, pomagał, dopóki nie ukończył czternastu lat i nie zaciągnął się do wojska za niewiedzą pana Matt'a. Chciał zarobić pieniądze dla rodziny, był zdolna do tak odważnych kroków. 
Przez dwa lata pracował za granicą rodzinnego kraju jako Pan Przynieś Wynieś Wyczyść, przez ten czas uczył się sztuczek od saperów, dozymetrystów, mechaników, elektryków, strategów. Poznawał zasady panujące w wojsku i stawał się coraz bardziej zdyscyplinowany. Aż tu przyszedł dzień, kiedy wykazał się sprytem, kombinatorskim umysłem, który nie zaniknął z dzieciństwa, zwinnością oraz świetnym wzrokiem i awansował na strzelca wyborowego. Z tym tytułem wiązał się zaszczyt jeżdżenia na misje oraz bitwy. Na jedną z nich trafił Marceli, wysłano go w góry. Niby to było proste zadanie - włamać się do bazy wroga, wykraść plany, wiać. Oczywiście musiało się wszystko poplątać. Podczas wędrówki jeden ze strzelców postrzelił Marsh'a w nogę. Zachwiał się, stracił równowagę, po czym spadł w przepaść. Upadek nie był taki ciężki, żeby od razu umarł. Była szansa na przeżycie, gdyby nie fakt, że wkrótce szatyna przygniotła lawina odłamków skał. Skonał. Przynajmniej tak się wydawało. Ocalił go jeden z Mrocznych Kosiarzy, jak się okazało Marshall urodził się Shinigami, ale nikt tego nie zauważył. Tak więc dopiero przy śmierci odkryto u niego ten potencjał. Został mianowany na Kosiarza i uzyskał Kosę Śmierci.
The end.
Partner: Kosa się liczy?
Zwierzę: Potrzebne mu jak zającowi dzwonek na ogonie.
Aparycja: Marshall jest dosyć wysokim młodzieńcem. Liczy sobie sto osiemdziesiąt pięć centymetrów. Ma brązowe, gęste włosy, obcięte na krótko oraz piwne, głębokie oczy, które nazbyt często lśnią drwiną. W uszach widnieją czarne kolczyki.
Inne: - Nienawidzi soku pomarańczowego.
- Jako Mroczny Kosiarz musi posiadać broń, dzięki której może oglądać dusze. Jego artefaktem jest stara kosa zdobiona czaszkami na rękojeści.
- Nazywają go Undertakerem.
- Zawsze ma przy sobie niewielki notes z nazwiskami osób, które w najbliższym czasie mają odejść ze świata żywych.
Login: Angelique1234

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon stworzony przez Arianę | Technologia Blogger | X X