- Dobrze wyglądasz.
– powiedziałam.
Chłopak się
wyszczerzył i zdjął z siebie kurtkę, poszedł zapłacić, a ja podążyłam już do kolejnego
sklepu, nawet nie wiedząc do jakiego... Pierwsze co mi się rzuciło w oczy to,
to:
Wyszukałam rozmiaru S i zabrałam do przymierzalni, nawet
nie wiedziałam czy Christopher już przyszedł do sklepu, ale cóż…
Po drodze zgarnęłam jeszcze welurowe legginsy
srebrno-czarne:
Rozmiar 34 właściwie był ten co wzięłam, więc idealnie.
Uśmiechnęłam się lekko i zagapiłam szukając kolejnych rzeczy, aż tu wpadłam na
kogoś.
- Przepraszam. – powiedziałam cicho i szybko wyminęłam
obcego, który mnie zatrzymał.
Spojrzałam i był to Chris. Brawo Nat, brawo…
- Gdzieś się spieszysz? – spytał.
- Do przebieralni. –odparłam i szybko wyrwałam rękę z
jego uścisku.
Weszłam do pierwszej przebieralni i szybko założyłam
pierwszy „sweter”, który dobrze na mnie leżał. Bez najmniejszego namysłu
zdjęłam z siebie „bluzkę”, a zza zasłony głowę włożył Chris śmiejąc się cicho.
Skarciłam go wzrokiem i założyłam swoją bluzkę. Wypchnęłam głowę chłopaka z
przebieralni i zdjęłam swoje spodnie po czym założyłam legginsy, które także mi
pasowały (według mnie), zawołałam chłopaka. Odsłoniłam zasłonę i spytałam:
- Dobrze w nich wyglądam? – spytałam.
Przyjrzał się nieco i nakazał mi się obrócić tyłem.
Odchyliłam głowę do tyłu.
- Dobrze? – dopytałam.
Przygryzł dolną wargę i patrzył na mój tyłek lekko się
uśmiechając przy tym.
- Idealnie. – mruknął ze swoim uśmieszkiem.
Ponownie zasłoniłam się i przebrałam w swoje ciuchy.
- To są stąd na razie ciuchy. Teraz jeszcze inne sklepy. –
powiedziałam.
Poszliśmy do kasy, Chris zapłacił (mimo iż już wyciągałam
portfel), a ja zabrałam siatkę z zakupami i poleciałam dalej. Tym razem
zwróciłam uwagę na nazwę sklepu – Zara.
I od razu w oczy rzuciły się spodnie moro:
Podbiegłam i szukałam swojego rozmiaru, znalazłam…
Ostatnie z mojego rozmiaru… Wzięłam je i szłam do przymierzalni, ale jeszcze
zauważyłam jakieś futro… Białe! Jejku jakie śliczne!
Zmierzyłam w tamtym kierunku i zabrałam jedno.
Uśmiechnęłam się szeroko, pobiegłam do przymierzalni. Przymierzyłam spodnie,
nie były obcisłe, tylko luźne bardziej… Akurat dobrze się w nich czułam, dobra
czas na futro! Zdjęłam spodnie i założyłam swoje, po czym przymierzyłam futro.
Przejrzałam się parę razy w lustrze i uśmiechnęłam sama do siebie. Jest piękne.
Jeju! Zdjęłam i zabrałam spodnie jak i futro i poszłam do kasy. Na szczęście
Chris’a nie było więc mogłam zapłacić sama. Szybko zapłaciłam, zabrałam kolejną
siatkę z ciuchami i poszłam do kolejnego sklepu jakim był house.
Szukałam w tym sklepie z 15 minut i nic znaleźć nie mogłam, aż całkiem przypadkiem między różnymi kurtkami znalazłam czarną ramoneskę z ćwiekami.
Szukałam w tym sklepie z 15 minut i nic znaleźć nie mogłam, aż całkiem przypadkiem między różnymi kurtkami znalazłam czarną ramoneskę z ćwiekami.
Przymierzyłam na siebie i była dobra, lekko przyduża, ale dobrze się w niej
czułam, więc zdjęłam ją z siebie i poszłam zapłacić. No i kolejna torba ze
sklepu. Już miałam 3 torby zakupów. To
teraz do Reserved… Weszłam do środka i zaczęłam szukać spódniczki i jakiegoś
golfu jednolitego.
Golf znalazłam od razu, ale spódniczki nie mogłam jakoś znaleźć. Przymierzałam każdą, która mi się spodoba, ale były za duże, niby rozmiar większe i zsuwały się ze mnie jakbym była mokra… Bo mojego rozmiaru oczywiście nie było. Jednak w końcu znalazłam w kwiaty, zabrałam i szybko poszłam przymierzyć. Założyłam jeszcze golf:
Golf znalazłam od razu, ale spódniczki nie mogłam jakoś znaleźć. Przymierzałam każdą, która mi się spodoba, ale były za duże, niby rozmiar większe i zsuwały się ze mnie jakbym była mokra… Bo mojego rozmiaru oczywiście nie było. Jednak w końcu znalazłam w kwiaty, zabrałam i szybko poszłam przymierzyć. Założyłam jeszcze golf:
Szybko zapłaciłam i zabrałam 4 torbę i poszłam do Centro.
Znalazłam buty, które przykuły moją uwagę.
Były śliczne, czarne, z ćwiekami w kolorze srebrnym, trochę grubszy obcas. Rozmiar 37 był na całe moje szczęście… Zdjęłam swoje buty i założyłam te, które chciałam kupić. Wstałam i przeszłam się, nie sprawiało mi to dużego problemu, więc je zdjęłam i założyłam swoje buty. Poszłam do kasy z nowymi cudeńkami, zapłaciłam za nie i zabrałam już piątą torbę z zakupami… Wyszłam ze sklepu i wpadłam na kogoś – a raczej na Christopher’a. Uśmiechnęłam się do niego.
- Coś jeszcze chcesz kupić? – spytał.
- Tak. Chodźmy do jakiegoś takiego sklepu... – powiedziałam.
Szybko ruszyliśmy na ostatnie piętro galerii i znaleźliśmy takie bluzy:
Wzięłam w swoim rozmiarze, a Chris w swoim. Przymierzyliśmy w oddzielnych przebieralniach. Była dobra na mnie, więc zdjęłam i czekałam na niego. Ten też wyszedł mówiąc, że jest dobra. Zapłacił za bluzy i zabrał mi torby z zakupami i wyszliśmy z centrum handlowego. W sumie byłam tylko z nim w sklepach, a potem on ze mną w jednym tylko. Gdzie on był? Popatrzyłam na niego.
- A gdzie ty byłeś? – zapytałam.
- W kawiarni na chwilę, znajomego spotkałem… No i się
zagadałem. – powiedział niepewnie.
- Aha ok. – odparłam beznamiętnym głosem czując, że mnie
okłamuje.
Przyśpieszyłam kroku, chłopak podszedł do auta i je
otworzył. Powiedział, że mam wsiąść, ale się uparłam i nie wsiadłam. Ten bez najmniejszego
namysłu wsiadł i odjechał, zmuszając mnie do jechania komunikacją miejską…
~
~
Po wielu zabłąkaniach wracałam już do domu chłopaka.
Szłam z przystanku autobusowego, padał deszcz, w autobusie śmierdziało
niemiłosiernie, ale przed tym jakoś było tak, że czekałam godzinę na autobus,
który się spóźnił…
No, ale nie ważne. Ten smród od spoconych mężczyzn mnie dobijał albo te kobiety z dziećmi, jezu te dzieciaki tak ryczały, że myślałam iż wybuchnę tam. No, ale dałam radę!
Kiedy dotarłam do domu Chris’a, weszłam do środka. Poszłam do salonu. Stanęłam między stolikiem, a telewizją. Na kanapie siedział mój chłopak z Badi’m.
No, ale nie ważne. Ten smród od spoconych mężczyzn mnie dobijał albo te kobiety z dziećmi, jezu te dzieciaki tak ryczały, że myślałam iż wybuchnę tam. No, ale dałam radę!
Kiedy dotarłam do domu Chris’a, weszłam do środka. Poszłam do salonu. Stanęłam między stolikiem, a telewizją. Na kanapie siedział mój chłopak z Badi’m.
- Weź wyjdź. – warknął mulat popijając piwo.
- Nie. – powiedziałam.
- Ku… Wypieprzaj stąd albo Cię wyniosę siłą! – uniósł się
mulat.
Zakpiłam z niego i nadal stałam nie mając najmniejszego
zamiaru stąd się ruszać. Ręce skrzyżowałam na wysokości klatki piersiowej i
patrzyłam na ich dwójkę.
- Czemu jesteś mokra? – spytał Chris.
- Bo ktoś mnie zostawił bez KURTKI i PARASOLA. –
podniosłam ton głosu na ostatnie dwa słowa.
Chłopak podrapał się po głowie. Niepewnie do mnie
podszedł.
- A i jeszcze jechałam komunikacją miejską gdzie prawie
zdechłam. Zadowolony? – spytałam.
- Wkurzyłem się… - odparł speszony.
Spojrzałam na niego. Pokręciłam głową, odwróciłam się
omal się nie przewróciłam. Zostawiłam po sobie ślad – woda ze mnie tak ściekła,
że aż na podłodze została. Rozebrałam się, a raczej zdjęłam tylko buty i mokre
ubrania. W samej bieliźnie paradowałam po domu. Chcąc wkurzyć chłopaka poszłam
do salonu i usiadłam między nimi.
- Natalie… - warknął Chris.
Oj wiedziałam już, że zaczyna się gotować. Pocałowałam go
w policzek. Leciał mecz, a oni pili i spożywali chipsy, popcorn (każdy miał
swój), nachosy i żelki… Zabrałam swojemu chłopakowi popcorn i sama jadłam. Ten
mnie objął i przytulił do siebie.
- Wniosłem torby z naszymi zakupami. – powiedział.
- Tiaa… Zimno mi. – burknęłam.
Christopher? A to taka norma XD
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz