piątek, 25 września 2015

Od Matthew'a cd. do Casandry

W pierwszej chwili osłupiałem. Casandra? Ale skąd ona ma mój numer? Szybko się otrząsnąłem.
-Jeśli tego chcesz, to pomogę Ci tak, jak tylko będę w stanie-zdziwił mnie mój spokojny ton głosu.
W środku byłem dziwnie pusty, nie wiedziałem co się działo a mimo tego potrafiłem zachować spokój. Czyli ojciec nie żartował sobie ze mnie kiedy mówił, że mam to po nim.
-Gdzie chciałabyś się spotkać? Jest dopiero po południu, został jeszcze duży kawek dnia.-zacząłem i szukałem dalszych argumentów.-Możemy zacząć nawet od dzisiaj...
Odpowiedziała mi cisza, szatynka nic nie powiedziała.
-Jeśli dziś jest dla Ciebie za wcześnie rozumiem-poprawiłem się.-Grunt, żebyś była gotowa i chciała tego. Nic nie zrobię na siłę, wszystko zależy od Ciebie.
Dziewczyna nadal nic nie odpowiedziała. Może była wręcz pewna, że odmówię? A może wciąż się mnie obawiała. Nie wiedziałem tego i pewnie się nie dowiem. Casandra nie byłą za szczególnie otwarta...
-Wystraszyłem Cię tą propozycją?-spytałem ostrożnie.-Jeśli chcesz ja mogę przyjechać do Ciebie...lub po prostu nie spotkamy się w ogóle. Rozumiem, że możesz być jeszcze nieco osłabiona i zmęczona.
Nadal nic nie usłyszałem w odpowiedzi. Może coś się stało i nie mogła mi odpowiedzieć?
-Cas, odpowiesz mi? Co się dzieje?-zmartwiłem się.
Casandra? ;-;

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon stworzony przez Arianę | Technologia Blogger | X X