Gdy się obudziłam,usłyszałam stukot kopyt oraz mój dziwny dzwonek do drzwi.Szybko zeskoczyłam z łóżka,odchylając przy tym koc,no i wtedy Moon zaczeła syczeć.Do jasnej cho.lery już rozumiem,przepraszam,zepchnęłam cię księżniczko!Szybko podbiegłam do drzwi.
Niby gościa znałam,ale tak jakby...No jakby to powiedzieć...Nie miał twarzy.
-Cihgnsu Shakuhdejubshhjpnhboty czjgekhajkąhy-Wyjąkał.Co do jasnej anielki?!I czemu jego mowa mnie za bardzo nie zdziwiła...Mówił to wszystko tak płynnie...Że sobie języka nie połamał-za to go podziwiam
Ale teraz nie o podziwianiu.
Zatrzasnęłam mu drzwi przed nosem i poszłam do kotłowni (?)
O dziwo było zapalone światło,ale jak zwykle nic sobie z tego nie robiłam.
O,znów dzwonek do drzwi,ciekawe kto tym razem,święty Mikołaj?
Nie.To nie on.To jakiś facet.
-Kochanie,błagam cię wybaczysz mi?-Zapytał.Biedak.No cóż jedyne co mogłam zrobić to powiedzieć"Może później" i zamknąć drzwi.
Obudziłam się.
-Hallo?Mamo?Nie wiesz nawet jak dziwny miałam sen.
I usłyszałam dzwonek do drzwi.
<Tajemniczy człowieku...?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz