piątek, 25 września 2015

Od Matthew'a cd. do Casandry

Nosz wiedziałem, coś musiało się stać. Niewiele myśląc wyleciałem z domu. Wystawiłem motor z garażu i nie bawiąc się w kaski odpaliłem silnik i ruszyłem pod wskazany adres. Nienawidzę tego przeklętego przeczucia, że dzieje się coś złego. Dojechałem po kilkunastu minutach, dopiero. Zaparkowałem w pośpiechu i wpadłem do domu z którego dochodziły mnie wrzaski. No i zobaczyłem trzech dwóch facetów. Jeden z nich trzymał Casandrę która za wszelką cenę próbowała się wyrwać.
-Oooo, jakiś młodzik przyszedł-zaśmiał się jeden z nich, nieco mniej potężny od drugiego.-W mordę chcesz?
-Mógłbym spytać o to samo.-rzuciłem chłodno.
-Życie ci nie miłe szczeniaku?-myślał, że mnie zastraszy ale coś mu nie wyszło.
-Słuchaj mało wychowany dresiarzu-syknąłem.-Zabierzcie swoje krzywe mordy i wyp.ier.dal.aj.cie stąd.
Ten, który trzymał Cas za ręce zaczął się śmiać.
-Myślisz, że nam podskoczysz?-zadrwił.
-Jeśli chcesz możesz się przekonać-mruknąłem.
Nieco słabszy typ zakasał rękawy i ustał naprzeciw mnie. Spiąłem mięśnie i czekałem aż zaatakuje co nastąpiło chwilę później. Zamachnął się i chciał dać mi w mordę, lecz wykręciłem mu rękę. Skrzywił się i ponownie spróbował lecz tym razem zablokowałem go. Zawsze uznawałem, że samoobrona to podstawa, zwłaszcza w takim mieście jak to. No ale dość zabawy. Zaczęliśmy się lać, porządnie. Co i rusz obkładaliśmy się pięściami i tylko czasem ten idio.ta był w stanie mi przywalić. Po kilku dobrych minutach szarpaniny udało mi się złapać go za fraki i kopnąć w brzuch. Padł na ziemię i zwinął się z bólu. Oparłem dłonią krew płynącą z nosa i spojrzałem na drugiego.
-A ty co? też chcesz?-mruknąłem poddenerwowany.
-A co mi zrobisz?-nieświadomie puścił dziewczynę i rozłożył dłonie.-Co takiego potrafisz chłopczyku?
W tej chwili Casandra dała mu kopniaka w krocze i uśmiechnęła się. Podszedłem do gościa który trzymał się za genitalia i przeklinał kobiety. dałem mu kilka razy w twarz na co nie zareagował, za bardzo bolało go co innego.
-Wynoś się stąd, ze swoim kumplem. Natychmiast.-zażądałem.
Dresiarz podniósł się i wychodząc zgarnął kolegę. Gdy wyszli odetchnąłem z ulgą i spojrzałem na Cas. Dłonia chwyciłem jej podbrudek i przyjrzałem się jej.
-Nic Ci nie zrobili?-spytałem zatroskany.-Szybciej przyjechać nie mogłem.
Casandra? "Szybciej nie mogłem" XDD

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon stworzony przez Arianę | Technologia Blogger | X X