-Nie jesteś potworem-odparłem spokojnie.
-Jestem!-zawołała.-Jestem strasznym potworem przed którym wszyscy uciekają.
Nic nie powiedziałem. Możliwe, że jest Banshee, w sumie nawet nie wiem co to takiego ale...patrząc na to miasto nikt tu nie jest normalny, nawet ja.
-Gdybyś byłą potworem-zacząłem cicho.-To ja byłbym teraz martwy i gnił w ziemi. A skoro tu jestem to znaczy, że nie jestem potworem.
Cas spojrzała na mnie, nie mogłem odczytać z jej wyrazu twarzy o czym myśli, co uważa.
-Ale ja nie jestem człowiekiem-zaczęła, lecz nie dokończyła.
Westchnąłem i podszedłem bliżej do szatynki i kucnąłem przy niej.
-W tym mieście niejedna istota nie jest człowiekiem. Ja...ja też nie jestem normalny-dodałem.-Ale to nie ma znaczenia. Możesz być...no nie wiem wilkołakiem ale być dobra i pomagać innym, szanować ludzi a nie jak zwierze biegać po ulicy. Możesz też być elfem rodem z królestwa ale zachowywać się jak prawdziwa żmija. Nie liczy się to co widać z zewnątrz, tylko to co widać wewnątrz. Rozumiesz?
Casandra patrzyła na mnie szarymi oczkami i miałam wrażenie, że powoli rozumie co mam na myśli.
-Nie interesuje mnie, czy jesteś Banshee, czy wampirem, trollem czy kim tam jeszcze. Liczy sie to jaka jestem tutaj.-wskazałem swoje serce.
Umilkłem i patrzyłem na szatynkę która nie wiedziała co powiedzieć.
-Chcesz znaleźć kruka?-spytałem.-Pomogę tak jak tylko będę w stanie.
Casandra? Chwila szczerości ;-;
-Jestem!-zawołała.-Jestem strasznym potworem przed którym wszyscy uciekają.
Nic nie powiedziałem. Możliwe, że jest Banshee, w sumie nawet nie wiem co to takiego ale...patrząc na to miasto nikt tu nie jest normalny, nawet ja.
-Gdybyś byłą potworem-zacząłem cicho.-To ja byłbym teraz martwy i gnił w ziemi. A skoro tu jestem to znaczy, że nie jestem potworem.
Cas spojrzała na mnie, nie mogłem odczytać z jej wyrazu twarzy o czym myśli, co uważa.
-Ale ja nie jestem człowiekiem-zaczęła, lecz nie dokończyła.
Westchnąłem i podszedłem bliżej do szatynki i kucnąłem przy niej.
-W tym mieście niejedna istota nie jest człowiekiem. Ja...ja też nie jestem normalny-dodałem.-Ale to nie ma znaczenia. Możesz być...no nie wiem wilkołakiem ale być dobra i pomagać innym, szanować ludzi a nie jak zwierze biegać po ulicy. Możesz też być elfem rodem z królestwa ale zachowywać się jak prawdziwa żmija. Nie liczy się to co widać z zewnątrz, tylko to co widać wewnątrz. Rozumiesz?
Casandra patrzyła na mnie szarymi oczkami i miałam wrażenie, że powoli rozumie co mam na myśli.
-Nie interesuje mnie, czy jesteś Banshee, czy wampirem, trollem czy kim tam jeszcze. Liczy sie to jaka jestem tutaj.-wskazałem swoje serce.
Umilkłem i patrzyłem na szatynkę która nie wiedziała co powiedzieć.
-Chcesz znaleźć kruka?-spytałem.-Pomogę tak jak tylko będę w stanie.
Casandra? Chwila szczerości ;-;
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz