piątek, 25 września 2015

Od Casandry cd. do Matthew'a

Jeszcze nigdy nie spotkałam kogoś tak miłego.
- No chce ale... Ale jak. Co im zrobię? Powiem kiedy zginą? Tylko to umiem!
- Nie prawda, ten sierpowy musiał być całkiem dobry skoro gościu rozłożył się na pół i nie wstał - uśmiechnął się.
~*~
Zamówiłam taksówkę żeby zawiozła nas do centrum miasta, ptak lubił oglądać ludzi więc chyba powinien tam być, prawda? Chwile później byliśmy już w drodze.
- Jesteś pewna że tam właśnie będzie?
- Już niczego nie jestem pewna..
Westchnęłam i zaczęłam myśleć. Tak dokładnie, myśleć, dobrze przeczytałaś. Przyszło mi to z trudem ale jednak. Co mu odbiło.
Kolejne durne nie mające sensu przemyślenia.
Dojechaliśmy, najwidoczniej dzisiaj wieczorem był jakiś festyn bo ludzie tańczyli i śpiewali w rynku.
Chyba Fidiasz zaczeka.
Pod wpływem jakiś głupich emocji wzięłam chłopaka za rękę i pociągnęłam w tamtą stronę.
- Co ty robisz?
- Jeżeli chodzi o rękę - spojrzałam na nią i puściłam go - już puszczam wybacz.
- Niekoniecznie o to mi chodziło - poczułam jak łapie mnie za rękę - Gdzie idziemy? Mieliśmy szukać ptaka.
- Trochę rozrywki na rozluźnienie.
Wciągnęłam go w tłum tańczących.
- Nie tańczę.
- Proszę?
- Nie e.
- Dla mnie? - zrobiłam najbardziej udaną psią smutną minę z wszystkich.
Da się przekonać? ;-; Matthew?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon stworzony przez Arianę | Technologia Blogger | X X