Pokręciłęm głową i puszczając dziewczynę zdjąłem bluzę. Zabrałem jej popcorn i zamiast niego podałem ubranie.
-Ej! Mój popcorn!-zawołała.
-Jak założysz bluzę to oddam-zaśmiałem się.
Natalie zarzuciła na siebie ubranie i zabrała mi miskę z przekąską.
Przytuliłem ją do siebie i pocałowałem w czoło.
-Cieplej?-zapytałem.
Brunetka oparła głowę o moje ramię i wzruszyła ramionami.
-No nie wiem...-zaczęła.
Jeszcze mocniej ją do siebie przycisnąłem i nosem muskałem jej szyję.
-A teraz?
Dziewczyna już otwierała usta by coś powiedzieć ale Badi się wciął.
-Kurde stary mieliśmy mecz oglądać a ty się miziasz ze Nat-mruknął.-Mógłbyś choć trochę okazać zainteresowania! Od tygodnia trąbiłem ci o tym meczu.
-Nie jestem zbyt wielkim fanem piłki nożnej-odciąłem się zgryźliwie.-A ty mógłbyś w końcu pogodzić się z Anastasie.
Mulat gdy tylko usłyszał imię mojej siostry momentalnie zamknął się i skupił całą uwagę na meczu. Jednak wiedziałem, że to nie daje mu spokoju, cały czas myślał o Anie i co mógłby jeszcze zrobić by ta w końcu mu wybaczyła. No sorry stary, moja siostra łatwo nie wybacza. Ledwo zdążyłem o tym pomyśleć a w salonie pojawiła się blondynka. Magic! Spojrzała na mnie i udawała, że Badi'ego tu nie ma. Dobrze ją znałem, nadal była zła.
-Chris, chodź na chwilę-poprosiła.
Niechętnie podniosłem się zostawiając moją kochaną która zadziwiająco szybko wciągnęła się w mecz. Ruszyłem za siostrą do jej pokoju.
-Nie mogłam tego udrojstwa doczyścić-odezwała się w końcu Ana i otworzyła drzwi do swojego pokoju wpuszczając mnie do środka.
Usiadłem na brzegu jej łóżka, a ona szukała czegoś w szkatułkach. W końcu znalazła zgubę i podała mi naszyjnik.
-Tydzień zajęło mi szukanie go a trzy dni go czyściłam. Teraz wygląda jak nowy-skwitowała.
-Myślisz, że to ja powinienem go przekazać dalej a nie Silvan?
-Ty pierwszy się ożenisz-mruknęła.-A ja zamierzam dotrzymać rodzinną tradycję więc rusz ten tyłek i idź do Natalie.
Wstałem z łóżka i chowając naszyjnik w dłoni ruszyłęm do salonu. Była tam tylko moja kochana a Badi jakoś dziwnie zniknął...Aha? Przysiadłem przy brunetce która spojrzała na mnie pytająco. Zabrałem jej jedną dłoń i schowałem w niej wisiorek. Dziewczyna niewiele czekając szybko zobaczyła co trzymała.
-Co to?-spytała patrząc na mnie.
-Naszyjnik który w mojej rodzinie przekazuje się z pokolenia na pokolenie-wyjaśniłem.-Zawsze matka przekazuje go swojej przyszłej synowej tyle, że moja matka nie ma jak tego zrobić...Ale mniejsza z tym. Zawsze dzień przed ślubem wkłada się tu karteczkę z życzeniem, takim największym, z czymś czego najbardziej pragniesz. Chciałbym żebyś tak zrobiła, moja rodzina też by chciała. Podobno te życzenia się spełniają, ale żadnemu facetowi nie było dane zajrzeć do środka i dowiedzieć się co to za życzenie. Z resztą nie można też było o nim mówić. Wiem, że nie śpieszymy się ze ślubem ale...
-Ale?
-Powinnaś go dostać zaraz po zaręczynach. Proszę Cię byś wybrała słuszne życzenie i aby było to coś, czego naprawdę chcesz.-spojrzałem w oczka mojej ukochanej.
Niestety miała soczewki, lecz wiedziałem że patrzą na mnie błękitne kamyczki.-A teraz zrobię Ci jakąś ciepłą herbatę bo mi jeszcze się rozchorujesz.
Natalie?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz