Spojrzałam pytająca na Christopher’a. Nie zrozumiałam go zbytnio, o co mu chodziło? Podniosłam się z niego, zamknęłam na chwilę oczy i wzięłam kilka wdechów, no co? Muszę się uspokoić, nerwy wciąż we mnie wędrują i nie dają spokoju temu co wyrządził Chris. Pewnie zrobiłabym mu jeszcze gorszą krzywdę niż do tej pory otrzymał. Kiedy otworzyłam oczy, stał przede mną. Niepewny tego całego zajścia, wciąż był w szoku, jednak mi to przeminęło. Najbardziej liczyło się dla mnie to, że rozpoznał moją osobę. Nawet nie wiedziałam co przez te bite dwa tygodnie się z nim działo, no i to chyba lepiej? Bo gdybym wiedziała, co nie daje mi spokoju, bym się zamartwiała tym wszystkim co się wydarzyło. Mężczyzna szybko się ubrał. Podszedł do mnie i złapał moją prawą dłoń, na co od razu ją wzięłam. Spojrzał na mnie pytająco, przecież to przez niego mam teraz problemy z tą dłonią… To przez… Nie! Nat! Stop! Nie obwiniaj go, bo znowu nerwy wezmą górę i patrząc na niego znowu coś odwalisz. Wzięłam parę wdechów i spojrzałam na ukochanego. Prawą dłoń miałam zabandażowaną, choć nie było tego widać, bo miałam ją ukrytą w bluzie, która była dla mnie za duża i to o wiele. No w końcu należała do Christopher’a. Nawet nie wiem skąd ją miałam na sobie cały czas… Chyba, że w niej mnie porwali. Zresztą, nie ważne, grunt, że wciąż pachniała tymi perfumami mężczyzny, który jest moim mężem. Nawet nie wiem kiedy, ale wtuliłam się w niego, czując się bezpiecznie, tak jak zwykle kiedy jestem przy nim…
Poszliśmy do salonu, gdzie Ana i Badi nadal się namiętnie całowali, przy czym to tak dziwnie wyglądało patrząc na to od boku. Nie chcieliśmy, znaczy się ja nie chciałam im przerywać, inaczej było z Chris’em. Przerwał im, siadając obok Badi’ego i przy okazji ciągnąc mnie za sobą i usadzając na kolanach. Ana spojrzała na mnie morderczym wzrokiem, potem na swojego brata…
- Kto to do jasnej anielki jest!? – w końcu musiała się wydrzeć.
- Natalie. – odparłam cicho.
- Ona inaczej wyglądała, ale… Masz taki głos jak ona. Na pewno jesteś tym za kogo się podajesz? Jeśli tak udowodnij… - burknęła.
Co ja miałam zrobić? Może powiem jak się przedstawił Christopher za pierwszym razem gdy mnie poznał? Może jakoś to „uzna”. Jednak jeśli nie spróbuję to się nie dowiem.
- Gdy go poznałam przedstawił się jako Gilbert Wood… Niedawno odbił mnie z psychiatryka, ponieważ w dniu naszego ślubu mnie zabrali i robili na mnie serię badań.
Ana uśmiechnęła się lekko i przytaknęła głową. Czyli co? Wierzy mi wtedy, że wciąż jestem tą samą osobą jaką byłam? Najwyraźniej chyba tak, ale nie jestem tego pewna w stu procentach.
Wtuliłam się w Christopher’a, odwróciłam głowę w drugą stronę, moje usta stykały się z jego szyją, na której nie było niczego szczególnego. Żadnych malinek, wszystko poznikało. No więc pora na to aby znowu tam się pojawiły. Więc wgryzłam się w jego szyję, lekko zasysając w jednym miejscu i liżąc je, nie zabrało to kilka minut, obejrzałam swoje dzieło, aż w końcu zabrałam się za kolejne miejsce na jego szyi do stworzenia kolejnej malinki.
- Nat… - mruknął mężczyzna.
Nie zareagowałam i kontynuowałam robienie malinki. W pewnym momencie poczułam jak podnosi się, a ja z jego kolan musiałam się podnieść. Na samych palcach stałam i dalej robiłam to co zaczęłam wcześniej. Spojrzałam na jego twarz, która nie zdradzała żadnych uczuć. Oderwałam usta od jego szyi i przeniosłam się na Christopher’a usta, które lekko przygryzłam, po czym się odsunęłam.
- Chrisuuuuuuuś… - zawyłam wyciągając łapki do góry, aby mnie wziął na ręce.
Niechętnie to zrobił, ale mnie niósł. Przeciągnęłam się i rękoma objęłam jego szyję, do której po raz kolejny się przyczepiłam.
Christopher? XD
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz