Stałem w drzwiach i trzymałem się o framugę. Niewiele brakowało bym zgubił szczękę. Art leżała nieprzytomna na materacu i coś majaczała, ale w porównaniu do Chloe to było nic. Brunetka siedziała na łóżku z podkulonymi kolanami, które obejmowała ramionami i bujała się do przodu i tyłu. Dodatkowo mamrotała śmiertelnie poważna jakieś dziwne...coś?
- Szczerość ma,
Osłabiła mocno was,
Powtórzę jeszcze raz!-zawyła i padła na łóżko.
Wzdrygnąłem się. Jakie egzorcyzmy czy co? Nie zdążyłem sobie na nie odpowiedzieć, bo usłyszałem kolejne mamrotanie koleżanki.
-DO YOU LOVE ME?!-wydarła się Chloe.
Nagle zeskoczyła z łóżka i zaczęła śpiewać dziwnie męskim głosem...
https://www.youtube.com/watch?v=Muu7FxdCG4U
Nim skończyła znów wylądowała na łóżku i najzwyczajniej w świecie zasnęła. Przetarłem oczy z niedowierzania. Z kim ja żyje...Obróciłem się na pięcie i miałem zamiar wyjść z pomieszczonka ale ktoś mi to uniemożliwił.
-Wody-wybełkotała blondynka.-Dajcie mi wody.
Obejrzałem się przez ramię.
-Chwila księżniczko.-rzuciłem i ruszyłem po wodę.
Przy okazji zgarnąłem jakieś środki przeciwbólowe i wróciłem do Art. Leżała na wznak i wyraźnie odczuwała skutki totalnego spicia się.
-Trzymaj-kucnąłem przy materacu i podałam jej szklankę oraz dwie magiczne pigułki.
Blondynka niewiele myśląc wzięła wszystko na raz i popiła całą szklanką wody.
-Jeszcze-wydukała jak dziecko wracające z pustyni.
Wróciłem do kranu z pustą szklanką i ponownie dałem blondyneczce. W sumie zrobiłem jeszcze trzy kursy, tak trzy. Następnie oparłem się o ścianę koło materaca i patrzyłem na dwie spite panienki. Klubowiczkami to one nie są. Właściwie nawet nie zauważyłem kiedy przymknęło mi się oko.
Art? Chloe? Jak tam główki? XDDDD
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz