Marshall zaskoczony patrzył jak Jasmine płacze prosto w jego świeżo wypraną koszulkę. Bredziła od rzeczy o jakichś złych rzeczach, które mogą się przydarzyć w posiadłości Elvire. Niby, że tu umrą, zostaną zamknięci, zdechną czy coś tam. Chłopak nie do końca ogarniał co jest grane, pewnie wypiła za dużo kawy przed snem i teraz przyszły jej do głowy jakieś chore pomysły z dziwnymi zakończeniami.
- Jasmine, nie masz może gorączki? - automatycznie przyłożył dłoń do jej czoła i ze zdziwieniem stwierdził, że jej temperatura jest w normie. - No cóż... skoro tak Ci zależy możemy przenieść się do willi w Japonii, tamta nie jest tak zniszczona. Osobiście ją wykupiłem, stając się Shinigami, więc nie powinnaś mieć żadnych koszmarów - poklepał dziewczynę po głowie, po czym zaprowadził ją na podwórko, gdzie zmaterializował w dłoni kosę. Oparł ostrze na ziemi, aby zaraz odbić się od niej i wzlecieć ponad glebę, drwiąc z grawitacji. Cały czas mocno trzymał Jasmine, aby przypadkiem nie spadła i nie rozbiła sobie główki.
Po jakichś trzydziestu minutach lotu z ponaddźwiękową prędkością wylądowali we wsi koło miasta Aomori w Prefekturze Aomori. Marshall wolał spokojne życie z dala od zatrutego powietrza, dlatego wybrał najmniejszą wioskę, ale niedaleko większych kompleksów budynków.
- Dzień dobry, panie Elvire - drzwi willi otworzył czterdziestoletni kamerdyner w gustownym, drogim jaskółczym fraku. Odebrał od Marshalla kosę oraz jego poplamiony płaszcz. - Jak długo pan zatrzyma się u nas? Szykować obiad? - zapytał opanowanym głosem mężczyzna.
- Dzień dobry, panie Tanaka. Sądzę, że na długo, zobaczy się. Tak, proszę powiedzieć kucharkom, aby przygotowały ciepły posiłek - rzekł szybko, acz spokojnie, jakby był doświadczonym biznesmenem, a potem spojrzał na dwie młode służące o dosyć nietypowym wyglądzie. Jedna szczyciła się kolorowymi skrzydłami wyrastającymi prosto z jej pleców, druga zaś miała koci ogon oraz uszy na czubku głowy, uśmiechnął się do nich życzliwie. - Dzień dobry, panno Aido, dzień dobry, panno Yuuki. Niech panienki zajmą się moją przyjaciółką, która jest na samej granicy wyczerpania. Po drodze proszę poprosić do mnie młodszego kamerdynera, pana Akirę, chciałbym, aby on wybrał mi strój - powiedział łagodnym tonem.
<Jasmine? Bogaty ten Marshall, sporo mu płacą za odbieranie dusz :v >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz