czwartek, 31 grudnia 2015

Od Christopher'a cd. do Natalie

Przez te cale dwa tygodnie czułem się, jakby ktoś zabrał część mnie, pół mojej duszy, całą radość życia, wszystko co dla mnie sie liczyło. Anastasie i Badi dowiedzieli sie co sie stało i byli obok, tak jak najlepsza siostra na świecie i przyjaciel. Mimo to nie miałem ochoty żyć, tak po prostu. Każdy dzień zaczynał sie, przebiegał i kończył tak samo. Codziennie budziłem sie z tą okropną świadomością, że Natalie juz nie ma, że nigdy juz jej nie zobaczę, nie przytulę, nie pocałuje, nie powiem jak bardzo ją kocham. Cały dzień był jedną wielką nieograniczoną pustką. A ja w tej pustce sie zgubiłem. Potrafiłem robić coś nie wiedząc, że to robię. Zajmować sie czymś będąc jednocześnie tu i w nieznanej krainie która nazywała się nicość. Spałem śniąc o niczym. I myślałem, że tak pozostanie. Czasem tylko będąc choć trochę świadomym obwiniałem sienie o te całe zajście, o tą ciążę a później jej brak, o psychiatryk, o krzywdy wyrządzone przez człowieka, który podawał sie za mojego brata przez tyle lat. A na końcu o to, ze mnie spotkała. Gdyby to sie nie zdarzyło, kto wie, może poszłaby na studia? Miała pracę? Spełniała marzenia? A ja nie miałbym teraz wyrzutów sumienia i poczucia winy? Jednak dziś pojawiła sie ona, nieznana mi blondynka, z tajemniczym uśmiechem. Miałem wrażenie, że skądś ją znam...ale skąd? W pewnym momencie spoglądając na mnie obezwładniła mnie. Sprawiła, ze czułem ból widząc wszystko co najgorsze ze swojego życia. Wszystko, od samego początku istnienia. Kim jesteś, przeszło mi przez myśl. Nawet nie zauważyłem kiedy leżałem na ziemi. Nieznajoma usiadła na moim brzuchu i zaczęła opowiadać, cos co z jednej strony mogło być oczywiste z a drugiej niemożliwe. Wiedziała za dużo jak na obcą kobietę...I to mi tu nie pasowało. Chciałem coś powiedzieć, przerwać jej monolog ale nie mogłem, tak samo jak jej wyczynów z moją twarzą. Patrzyłem tylko na nią z jednym pytaniem w głowie, czemu kogoś mi przypomina? W pewnym momencie spojrzała głęboko w moje oczy, a ja mimowolnie w jej. Miała cudowne, błękitne oczy. Chwile później odwróciła wzrok, jakby trochę spłoszona. Ale zdąrzyłem sie przyjrzeć jej oczom. Wyglądały zupełnie jak...oczy...Natalie. Patrzyłem na dziewczynę nie dowierzając. Ona żyje, jest tu. Ze mną. Uniosłem z wysiłkiem dłoń i chwyciłem jej twarz tak, by spojrzała na mnie. Wcześniej miała o wiele delikatniejsze rysy twarzy...ale czy to na pewno ona?
-Nat?-spytałem nieco ochryple.
Czułem jak łzy cisnęły mi się do oczu.-To na prawdę ty?
Blondynka uśmiechnęła się i przytaknęła.
-To ja.
Położyłem jej dłoń na plecach i sprawiłem by położyła się mnie. Nie mogłem wstać a tak bardzo pragnąłem ją pocałować. Wpiłem się w jej usta, tak samo delikatne jak wcześniej. Dziewczyna uniosła się po chwili i spojrzała na mnie. Chwile przypatrywała się niedogojonej jeszcze bliźnie po postrzale a później znów patrzyła na moją twarz.
-Wstańmy, dobrze?-odezwała się.
-Właśnie nie mogę wstać, ani do końca sie ruszyć...-powiedziałem niepewnie.
Natalie?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon stworzony przez Arianę | Technologia Blogger | X X