W głowie szumiał mi głos Art która krzyknęła moje imię, a zaraz po tym upadłem bezwładnie na ziemię, ale o dziwo nie przywaliłem głową o zimny beton. Ona była tuż obok. Dzięki jej nie wylądowałem jak zdechły szczur. Czułem jej dłoń na policzku ale nie byłem w stanie sie ruszyć, powiedzieć, że nic mi nie jest tylko mi odwala i tyle...
-Tak bardzo Cię przepraszam-te zdanie wypełniło cały mój umysł i wystraszony głos piegowatej.
Było to na pewien sposób kojące i w pewnym momencie zamiast sie wylizać kompletnie odleciałem w nicość.
~~*~~
Leżałem na czymś miękkim, wyjątkowo miękkim. Czułem blogi spokój i ciepło na całym ciele. Umarłem? No chyba nie. Do moich uszu dotarł głos jakiegoś faceta który próbował sie ze mną skontaktować. Ale czemu nic z tego nie rozumiałem? Jestem w kraju wiec o co kaman? Uniosłem ciężkie powieki które niemal natychmiast przymknąłem. Światło za bardzo raziło. Podjąłem drugą próbę i tym razem byłem w stanie odróżnić podstawowe kształty a nawet zarys człowieka. Powtarzał coś uparcie i patrzył na mnie. Otworzyłem usta by wydać z siebie tylko ciężkie westchnienie. Nic więcej. Gościu poddał sie po czym chwycił moją twarz uniemożliwiając mi obserwowanie wszystkiego dookoła. Musiałem patrzeć konkretnie na niego i zacząłem sie zastanawiać czy przypadkiem go nie znam. Gdy zaczął świecić mi latareczką w oczy zmieniłem zdanie. Mimo ogromnej ilości światła nie byłem w stanie przymknąć powiek. Co dziwnie mężczyzna ciągle do mnie mówił, zapewne tłumaczył co robi. Tylko szkoda ze nie rozumiałem ani słowa...W końcu dał sobie spokój a mnie dopadło zmęczenie. W ciągu kilki minut odpłynąłem i czułem sie jak śpiący pięciolatek.
~~*~~
Ocknąłem sie na dobre z ogromnym bólem głowy. Uniosłem chłodną dłoń i chciałem położyć ją na czoło, cos jak okład ale wtedy uświadomiłem sobie, że drobna rączką nie pozwalała mi tego zrobić. Delikatne palce oplatały moje a ja zaciekawiony o co chodzi przewróciłem głowę na bok. Obok mnie, ma dosłownie skrawku materaca leżała skulona Art i trzymała kurczowo moja dłoń. Dygotała lekko i miałem wrażenie, że zaraz spadnie. Przesunąłem sie bardziej w bok a blondynka instyktownie rozłożyła sie na wolnym miejscu nadal nie puszczając mojej dłoni. No więc wolną ręką przejechałem niepewnie po jej policzku bojąc sie, że za chwilę sie obudzi. Spała tak słodko, jak księżniczka z Disney'a a nawet słodziej.
-Co ty tu robisz?-westchnąłem cicho.-Z takim pedałem jak ja...
Spojrzałem w sufit, tak chyba z przyzwyczajenia. Nawet patrząc na beton miałem przed oczami śpiącą Art. O na dodatek przypomniały mi się jej delikatne usteczka gdy mnie całowała, co prawda pijana w cztery dupy. Ewidentnie mam coś z głową. Jednak pokusa była tak wielka, że obruciłem sie twarzą do blondynki i niepewnie pocałowałem ją w czółko. Odsunąłem sie trochę dalej i jakby nigdy nic znowu zasnąłem.
Art? W główce coś sie Ame porobiło
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz