środa, 30 grudnia 2015

Od Christopher'a cd. do Natalie

Ruszyłem do kuchni i zacząłem szperać po szafkach. W końcu udało mi się znaleźć jajka i rozrobiłem szybko jajecznicę mojej kochanej. Wyszła mi średnio przeciętnie, ale była, i to ciepła. Nałożyłem mój wyczyn na talerz i postawiłem na stole po czym przysiadłem na krześle. Kilka minut później przyszła Natalie i zaczęła jeść posiłek.
-Lepiej?-spytałem przyglądając się brunetce.
Dziewczyna w odpowiedzi pokiwała mi tylko głową i dalej jadła. Podparłem głowę na łokciu i patrzyłem na nią.
-Dziś jedziemy-zakomunikowałem.
Nat uniosła głowę znad talerza i spojrzała pytająco.
-Gdzie? Po co?-spytała cicho.
-W góry, jakieś trzysta kilometrów drogi z tego co mówił Silvan. On wynajął nam domki, całej ekipie tutaj. My będziemy w jednym z Aną i Badi’m. Nie starczyło aż tylu domków dla wszystkich.-podrapałem się po głowie próbując przypomnieć sobie coś jeszcze.-Aaa! Mój brat załatwił też miejscówkę dla John’a i całej jego rodziny, w ośrodku trzydzieści kilometrów od naszego siedliska. Musimy trzymać się na razie jak najdalej stąd, po tym napadzie na psychiatryk nie wiadomo co wykombinuje król…Zjadłaś już?
Spojrzałem na pusty talerz przed dziewczyną, więc nawet nie pytając zabrałem jej go sprzed nosa i zmyłem w zlewie. Nati nadal siedziała przy stole.
-Ana spakowała nasze rzeczy, twoje witaminy też…-To co? Zbieramy się?
~~*~~
Spakowałem ostatnią torbę do bagażnika i wsiadłem na tył samochodu. Badi uśmiechnął się głupio i odpaliwszy silnik ruszył za całą ferajną. Byliśmy na samym końcu. Anastasie siedziała na miejscu kierowcy obok mulata i zamierzała spać przytulając się do swojej ulubionej poduszki. Natalie siedziała obok mnie, opatulona kocem więc wziąłem ją na swoje kolana. Poprawiłem koc i przytuliłem mocno do siebie.
-Kupimy Ci niedługo kurtkę zimową, dobrze?-pocałowałem czółko brunetki i wściubiłem nos w jej włosy.
Tak bardzo za nią tęskniłem, tak bardzo się o nią martwiłem, a teraz miałem ją w swoich ramionach. Była tu i teraz. Ze mną. I była moją żoną. Dziewczyna oparła głowę o moje ramię przez co zabrała swoje włosy z mojej twarzy. Niewiele myśląc chwyciłem w dłonie prawą dłoń brunetki i ujrzałem na niej obrączkę, taką jaką nałożyłem jej na ślubie.
-Bałem się, że Ci ją zabrali-szepnąłem jej na ucho.
-Nie zabrali-Nat uśmiechnęła się do mnie delikatnie.-A ty masz?
Uniosłem prawą dłoń i pokazałem jej obrączkę na serdecznym palcu.
-Mi nikt nie miał prawa zabrać-zaśmiałem się cicho.-Wiesz co? Może w końcu spędzimy razem miesiąc miodowy?
Natalie przekręciła oczami i uśmiechnęła się jeszcze szerzej.
-Zobaczymy-mruknęła po czym ziewnęła i przytuliła się do mnie.-Dobranoc.
-Dobranoc kochanie-szepnąłem.
~~*~~
Po trzech godzinach drogi wszystkie samochody przed nami zatrzymały się.
-Czas na zmianę!-zawołał uradowany Badi i wyskoczył z samochodu. Ja z kolei usadowiłem Nat na siedzeniu obok, przypiąłem pasem i dopiero wysiadłem z samochodu. Mulat zajął moje miejsce a ja zasiadłem jako kierowca i ruszyłem za samochodem przed nami.
-Idę w kime-oznajmił mój kumpel a Anastasie podała mu swoją poduszkę.
Spojrzałem na nią przelotnie. Siedziała na fotelu jakaś przygaszona, kolana podciągnęła pod brodę i objęła je rękami.
-Nie śpisz już?
-Nie.
Przytaknąłem i spojrzałem na nieco zaśnieżoną ulicę. Chociaż tutaj jest śnieg. Jechaliśmy w ciszy z dobre dziesięć minut, z tyłu słychać było tylko spokojny oddech Nat i chrapanie Badi’ego.
-Co się dzieje?-spytałem w końcu, dłużej nie mogłem tego znieść.
Ana prychnęła i oparła się placami o szybę. Spojrzała na mnie tak, jakby za chwilę miał być koniec świata. Nie miała zamiaru nic powiedzieć i nie oczekiwała już nic ode mnie. Tak jakbyśmy mieli za chwilę umrzeć i to nie zostałoby już wyjaśnione. Ale przecież nie ma końca świata, nie ucieknie od tego.
-A co ma się dziać?-rzuciła pogardliwie.-Uciekamy sobie przed porąbanym królem któremu odbiła szajba.
Pokręciłem przecząco głową i mocniej chwyciłem kierownicę.
-Dobrze wiesz, że to nie to. To jak? Powiesz mi czy nie?
Blondynka zmroziła mnie spojrzeniem i pokręciła przecząco głową.
-Eh dobra. Chodzi ci o…
-Zamknij się!-wrzasnęła.
Westchnąłem.
-Ana przecie…
-Skończ w końcu ten temat, ok?-zażądała poddenerwowana.
-Jak chcesz…
~~*~~
Staliśmy już pod wynajętym dla nas domkiem. Wraz z Badi’m nosiliśmy torby a dziewczyny jadły coś w kuchni.
-Który bierzecie pokój?-zagadał mulat.-Ten przy łazience czy przy kuchni?
Wzruszyłem ramionami i zamknąłem bagażnik.
-Może być przy łazience-zaśmiałem się i ruszyłem w stronę domku.-Przynajmniej będę dalej od was.
-Bardzo śmieszne-zawołał koleżka i ruszył za mną.
Zostawiliśmy torby w swoich pokojach i poszliśmy do kuchni gdzie moja siostra i żona kończyły jeść.
-Macie lekarza za pół godziny-zakomunikowała mi siostra zmywając talerz w zlewie.
-Jakiego lekarza?-zdziwiła się Natalie.
-Do ginekologa. Tą drogą co jechaliśmy dojedziecie do miasteczka, przychodnia jest zaraz przy drodze. Radziłabym wam już jechać, bo kto wie czy drogi nie będą za śliskie.
Pokiwałem głową i ruszyłem na korytarz, a tuż za mną Nat.
-Koc zostawiłem ci w samochodzie, bo nie masz kurtki-powiedziałem i wyszliśmy na zewnątrz.
Lekko padał śnieg, nie zapowiadało się na śnieżycę. W górach nigdy nic nie wiadomo. Wsiedliśmy do samochodu i po zapięciu pasów wyjechałem na drogę ośrodka a później na asfalt. Zaczynałem się denerwować, kto wie jak wiele zrobili ci idioci w psychiatryku Nati. Modliłem się w duchu, by wszystko było dobrze.
-Chris-głos dziewczyny wyrwał mnie z zamyślenia.
-Tak?
-Jak myślisz…czego mamy się spodziewać?-spytała cicho poprawiając koc.
Wzruszyłem ramionami.
-Nie mam pojęcia, chociaż chciałbym by wszystko było dobrze. I tak wyrządzili ci krzywdę, a ja nie byłem w stanie Cię ochronić. Jeżeli zrobili coś więcej nigdy sobie tego nie wybaczę-powiedziałem cicho.
Brunetka pokiwała głową i wyjrzała za okno.
~~*~~
Po zaledwie kilkunastu minutach siedzieliśmy pod gabinetem i czekaliśmy na naszą kolej. Trzymałem dłoń Natalie w swoich i nerwowo stukałem nogą o podłogę.
-Boisz się?-spytałem zerkając na ukochaną która siedziała ze spuszczoną głową.
Przytaknęła mi i nadal patrzyła na podłogę.
-Kochanie, będzie dobrze-objąłem ją ramieniem i przytuliłem do siebie.
-A jeśli nie będzie?
-To coś wykombinuję i będzie dobrze-pocałowałem czoło dziewczyny.
Siedzieliśmy tak jeszcze chwilę, gdy drzwi od gabinetu otworzyły się i wyszła jakaś kobieta.
-Hertford-usłyszeliśmy ze środka.
Wstaliśmy i niepewnie weszliśmy do gabinetu. Skinęliśmy głowami i usiedliśmy. Lekarka zmierzyła mnie wzrokiem.
-A pan to kto, jeśli można wiedzieć?
-Mąż-powiedziała cicho Natalie.
Okularnica spojrzała jeszcze raz na mnie ale już nic nie powiedziała. Zaczęła od wywiadu i wypytywania Nat po cóż tu przyszła, który tydzień i tak dalej. Po kilkunastu minutach przepytywania kazała się jej położyć by zrobić USG. Ja mogłem usiąść obok niej na krześle i trzymać za rękę. Chciałem być dla mojej ukochanej wsparciem, zawsze. Brunetka podwinęła koszulkę, i gdy lekarka włączyła aparaturę zaczęła badanie. Spoglądała dziwnie w ekran, a my podążaliśmy za jej wzrokiem.
-Niemożliwe-szepnęła w pewnym momencie i aż zdjęła okulary.
Przyglądała się ekranowi na którym w sumie…nic nie było.
-P-pani doktor?-wyjąkała przestraszona Nat.
Lekarka założyła okulary i spojrzała na nas nieco smutno.
-Przykro mi to mówić ale…
-Ale?-niecierpliwiłem się.
Serce biło mi jak oszalałe, nie wiedziałem co się dzieje.
-Pani nie jest w ciąży. Musiała pani poronić kilka dni temu-gdy to powiedziała nastała głucha cisza.
Nie byłem w stanie oddychać, przed oczami miałem pustkę. Jak to możliwe?! Nie zdążyłem?! Pojawiłem się na późno?! Obiecałem Natalie, że będzie dobrze…i co teraz? Dopuściłem by ktoś skrzywdził ją jeszcze bardziej…zawiodłem.
Natalie?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon stworzony przez Arianę | Technologia Blogger | X X