Objąłem mocniej dziewczynę, oczywiście zważając na to by jej nie zgnieść ani nic.
-Nie przepraszaj, to nie twoja wina. Miałaś prawo się dobrze bawić i tyle. Jedyną osobą która powinna przepraszać, to ja bo nie upilnowałem Cię i nie zachowałem się wystraczająco odpowiedzialnie.-westchnąłem i unikałem jak ognia wzorku Art.
To co się wydarzyło było tylko i wyłącznie moją winą. Rozluźniłem uścisk i spojrzałem na lekko zarumienioną dziewczynę.
-Możesz oddychać?-zaniepokoiłem się.-Wybacz, nie chciałem tak mocno…wszystko ok?
Blondynka niepewnie pokiwała głową a ja spinając ze zdenerwowania mięśnie uniosłem się i pomogłem dziewczynie zejść ze mnie i usiąść na kanapie. Sam niestety nie byłem w stanie.
-Znowu nie wyszło tak jak powinno-mruknąłem smutno i zacząłem masować bolące skronie.
Ciągle bolała mnie głowa, ale czy od dostanie patelnią boli aż tak długo? Przecież Art nie ma aż tak dużo siły…chyba. Przed chwilą znowu zawstydziłem piegowatą i zachowałem się jak zboczeniec…brawo debilu.
-Ja…ja chciałem się przeprosić…z tym uściskiem.-wymamrotałem niepewnie będąc skruszony jak pięciolatek.-Kiedyś robiłem tak z tatą, jak wracał z nocnej zmianie w szpitalu a ja bardzo chciałem spędzić z nim czas. W ten sposób zdobywał moje zaufanie i przez chwilę przeszło mi przez myśl…że może i ty zaczęłabyś mi bardziej ufać…Przepraszam, i tak dużo Ci namieszałem w głowie.
Gdy to powiedziałem zmusiłem się do wstania z łóżka, co nie wyszło mi najgorzej. Chwiejnie przeszedłem kilka kroków w stronę pomieszczonka gdzie spała nadal Chloe. Niech Art odpocznie ode mnie. Brakowało mi już kilka kroków do drzwi, gdy nagle wszystko przed oczami mi się rozmazało, po czym bezwładnie wylądowałem na podłodze. Po chwili odpłynąłem w nicość.
Art? Chłopaczyna zemdlał, tak się przejął :v
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz