Tygodnie, dni, godziny, minuty… Wszystko się dłużyło, z każdą minutą czułam jak byłam słabsza. Moje nadzieję, że Chris po mnie przyjdzie znikały z owymi dniami, które tu przebywałam. Jednak kiedy usłyszałam ciche stukanie w drzwi pomyślałam, że to ten sam mężczyzna, który mnie tu przyniósł siłą. Jednak kiedy stukanie było mocniejsze niepewnie podeszłam do drzwi, powoli je otworzyłam i ujrzałam Christopher’a. Chwycił mnie w ramiona i wszedł do środka zamykając drzwi.
- Nat – wyszeptał wściubiając nos w moje włosy.-Skarbie. Przepraszam, że tak długo...Nic Ci nie jest?
W pierwszej chwili znieruchomiałam, zszokowana tą całą sytuacją. Jednak po tym szoku, chciałam powiedzieć, że nic mi nie jest, ale wiedziałam, że już tak nie jest. Zrobili to co mogło być dla mnie najgorsze…
- Nat…
- Jak ma nic nie być? – spytałam nieco zdenerwowana. – Zrobili już parę eksperymentów, więc…
Chłopak na mnie spojrzał i mocno mnie do siebie przytulił. Mówił, że to jego wina, że powinien wtedy przy mnie być.
Jednak co by mu to dało? Przed wszystkim mnie nie uchroni, przed innymi, ani przed samą śmiercią. Poza tym, sama sobie dałam jakoś radę. Na mnie robili najmniej badań, tak mi się zdaje, bo w większości czasu to spałam i nie wiem co się wtedy mogło ze mną dziać. Zresztą, nawet tutaj prawie nic nie jadłam. Jedzenie mają koszmarne, a mój żołądek domaga się posiłku.
- Nie pora na rozmowy tutaj… - powiedziałam.
Chris jedynie pokiwał głową i wziął mnie za dłoń i wyprowadził z pomieszczenia, ciągnął mnie w stronę schodów. A przy samych schodach wziął mnie na ręce i szybko schodził na dół…
~
W końcu znaleźliśmy się.. w domu? Nawet nie wiem jak tam wyglądało, większość rzeczy pozapominałam. Westchnęłam cicho i powoli weszłam do salonu, siedziało tam parę osób, łącznie z Aną i Badi’m. Dziewczyna wstała i z uśmiechem na ustach do mnie podeszła, mocno przytulając mnie do siebie.
- Jak dobrze, że nic Ci nie jest. – powiedziała nadal trzymając w swoim uścisku.
Pokiwałam niepewnie głową i jakoś wyślizgnęłam się z przytulasa.
- Chcesz się umyć? – spytał troskliwym głosem Chris. – I jeszcze zrobię Ci coś do jedzenia.
Jedynie przytaknęłam głową i posłałam delikatny, blady uśmiech w jego stronę.
Christopher? Szału nie ma, du.py nie urywa.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz