Od ponad trzech godzin siedziała skulona na gałęzi drzewa i myślała nad swoim zachowaniem jak mała, zbita dziewczynka ukarana przez rodziców, którzy niemożliwie surowo traktowali swoje dzieci, chcąc je jak najlepiej wychować. Art zamknęła piekące od płaczu oczy i objęła dłońmi nogi, przyciągnąwszy kolana pod brodę. Czuła się potwornie winna za swoją histeryczną furię oraz rękoczyny, które mogły wywołać pewnego rodzaju uszkodzenia w ciele Ame oraz te psychiczne uszczerbki.
- Cho.lera, co ja narobiłam? - ukryła głowę w kolanach, jakby próbowała zmniejszyć się do rozmiarów ziarnka piasku i uciec gdzieś daleko, gdzie nie ma żadnych problemów, ale wiadomo, takiego miejsca nie ma. Zadrżała, zaczęło jej się robić zimno, więc powoli zsunęła się z gałęzi i wróciła do piwnicy sklepu, w której znajdował się schron. Z nerwów przed spotkaniem z poszkodowanym Ame zaczęła miętolić skrawek koszulki i przygryzła dolną wargę. Muszę go przeprosić, pomyślała, przełykając głośno ślinę. Bała się, bała się jak holendra, przerażał ją fakt gniewnego spojrzenia Matt'a oraz powiedzenia tego przeklętego słowa "przepraszam". Dzieci nie potrafią przepraszać, dzieci są zbyt dumne, dorośli zresztą też, to jedna z wspólnych cech dorosłych i dzieci. Puściła zgnieciony skrawek ubrania, po czym niepewnie weszła do pokoju, w którym zostawiła nieprzytomnego Ame. Po cichu zamknęła drzwi i stanęła przy ścianie.
- C-c-cześć - wyjąkała drżącym głosem. - Matt, p-przepraszam, j-j-ja nie chciałam, to pod wpływem emocji tak zareagowałam. Wcześniej też sobie ze mną pogrywałeś, dlatego od razu posądziłam cię o najgorsze i prosto z mostu przywaliłam ci z patelni, dopiero potem zobaczyłam ten filmik i on uświadomił mi, że to z mojej winy doszło do pocałunku. T-tak bardzo przepraszam, mam nadzieję, że nic ci nie zrobiłam, choler.nie ciężko mi znieść myśl, że wyrządziłam ci jakąś k-krzywdę - ukryła twarz w dłoniach i zaczęła płakać zażenowana swoim lekkomyślnym postępowaniem.
<Ame? Chloe? :v>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz