Art tak bardzo chciało się pić, w ustach miała istną Saharę pełną suchego ja cho.lera piachu i ani kropelki wody.
- Dziękuję, Ame - powiedziała cicho swoim wysokim, jaskółczym głosikiem, odstawiając pustą szklankę na komodę. Dopiero po pięciu półlitrach mogła jakoś funkcjonować, a i głowa trochę przeszła. W miarę obecna duchem wstała z zimnej podłogi, po czym z matczyną czułością usadziła stabilnie nieprzytomnego Matt'a na materacu i otuliła kocem, żeby się nie przeziębił. To samo zrobiła z Chloe, która przez swoje tańce zrzuciła kołdrę.
- Morph, pilnuj ich, ja idę się rozejrzeć - rzekła surowo niczym kapral w wojsku, a następnie wyszła z pomieszczenia, zamykając za sobą drzwi. Po drodze wpadła na ojca Ame, który niósł kosz pełen ryb z wędkowania.
- O! Dzień dobry, młoda damo! Jak się czujesz? - zaśmiał się na widok blondynki.
- D-dzień dobry, lepiej niż wczoraj. Dziękuję za gościnę, jeśli jest coś, w czym mogę pomóc, aby się odwdzięczyć, proszę śmiało mówić - skłoniła się w pas, jak to mieli w zwyczaju Japończycy; widać, że otaku.
- W sumie to wczoraj ludzie złowili sporo ryb, chcemy przyrządzić jakiś ciepły posiłek dla mieszkańców naszego schronu, umiesz gotować? - powiedział bez ogródek.
- Tak, chętnie się przydam - przytaknęła szybko głową, przypominając sobie jak uczyła się podstaw gotowania od Carlos'a, z czasem nabrała doświadczenia oraz umiejętności dobierania składników.
- Świetnie, chodź - uśmiechnął się przyjaźnie, po czym ruszył przed siebie schodami w dół. Art biegła za nim, szukając w głowie przepisu na smażoną rybę. - Hej! Wiara! Mamy nowego kucharza! - zakrzyknął mężczyzna, gdy weszli razem do w miarę czystego pomieszczenia, które mogło posłużyć za kuchnię. Art uśmiechnęła się radośnie, zlustrowawszy pełną entuzjazmu grupę zarówno kobiet, jak i mężczyzn palących się do gotowania. Przedstawiła swoją godność bardzo lakonicznie, aby jak najszybciej rozpocząć pracę przy posiłkach. Razem gotowali do trzeciej po południu, chcąc wykarmić jak największą liczbę osób. A gdy skończyli, Art osobiście dostarczyła porcję dla Ame oraz porcję dla Chloe.
- Smacznego! - zaśmiała się, stawiając talerze przed towarzyszami, sama zjadła wcześniej z kucharską ekipą. - Grzeczny Morph, dobrze się spisałeś, dałeś radę ich upilnować - rzuciła do pupila.
<Ame? Chloe?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz