poniedziałek, 7 grudnia 2015

Od Art cd. do Matthew'a i Chloe

Uśmiechnęła się promiennie, słysząc, że komuś smakowało jej danie. Każda drobna rzecz, która uszczęśliwiała innych, uszczęśliwiała i ją, lubiła się śmiać, lecz ostatnimi czasy straciła wiele powodów do radości. Najpierw setka lat w zamknięciu, potem chwila nadziei zmiażdżona przez prawdę o tej potwornej chorobie panującej w mieście, zabranie Carlos'a, jej jedynego przyjaciela, nie licząc Morph'a, przez wojsko, a na koniec do kompletu niefortunne zdarzenia z Ame w roli głównej. Jakby nie mógł sobie znaleźć innej dziewczyny do dokuczania, dupek jeden ze spaczonym umysłem, ma pod nosem śpiącą Chloe, niech do niej zarywa, Art dużo wycierpiała, zniszczyła sobie psychikę.
Przytaknęła prędko głową, gdy Ame stwierdził, że pójdzie się przejść. W tym czasie usiadła sobie wygodnie pod ścianą i z nudów zaczęła rysować paznokciem po podłodze. Wbrew pozorom była jeszcze dzieckiem, nic nie rozumiejącym, niedoświadczonym dzieckiem, które nie potrafiło się obronić i stale musiało polegać na starszych kolegach nie bojących się życia. Też chcę coś zrobić dla ludzi, pomyślała zaciskając szczęki. Nie wiedziała jak mogła się przydać. Chociaż w kuchni potrzebują pomocników, jako krawcowa też dałaby radę, broni dzierżyć nie umie, ledwo daje sobie radę ze zwykłym coltem, a co dopiero dać jej prawdziwy karabin maszynowy.
Nagle do pokoju wpadł ten sam chłopiec, który pomógł Art zdjąć kajdany.
- O! Dzień dobry! Tu jesteście! Widziałem jak wracaliście z balu króla, niekoniecznie trzeźwi. Ciągle nosicie te stroje? A gdzie wasze ubrania? - kowal gadał jak najęty.
- Ano... Nie wiem - zająknęła się blondynka.
- A to dobrze, że pomyślałem. Przyniosłem trochę starych ubrań, są dobre. Znaleźliśmy je w magazynie. Najwidoczniej poprzedni właściciel miał spory zapas na taką okazję! - podał dziewczynie worek i wyszedł z pomieszczenia. Art znalazła tam całkiem ładną koszulkę oraz spodnie, niekoniecznie na taką chwilę, ale lepsze to niż nic. Zresztą kobieta zawsze musi być piękna. Kolejny dzień to wystarczająco dobra wymówka.




Były tam jeszcze oczywiście ubrania dla Chloe oraz męskie stroje. Do wyboru do koloru. Ciekawe rarytasy się tu ukrywają.
Art szybko zmieniła cosplay na coś bardziej normalnego. Potem ładnie poskładała kostium Asuny Yuuki i położyła go na półce, gdzie leżał także aparat cyfrowy. Dziecko Fortuny zaciekawione przedmiotem oraz jego wspomnieniami, czyli zdjęciami, włączyło go i zaczęło przeglądać zawartość karty. Nie spodziewało się, że poprzedniego wieczoru całowało Matt'a.
- A to cholerny debil! - warknęła Art. Akurat w tym momencie do pokoju wszedł nie kto inny jak on. - B-b-baka! B-baka! Baka! Baka! Baka! - wrzasnęła, co po japońsku oznacza "idiota". - Jak śmiałeś?! Jak?! Ty zboczony baranie! Najpierw akcja z bokserkami! Teraz to?! Jak mogłeś wykorzystać nietrzeźwość umysłu, żeby skraść kobiecą cnotę! - krzyczała, a do jej oczu napływało coraz więcej łez. Policzki rumieniły się od złości. Była rozgniewana jak nikt i pod wpływem emocji złapała leżącą na półce patelnię (kij wie co ona tam robiła). Z całej siły, nieświadoma, że może zrobić tym krzywdę, uderzyła Ame prosto w głowę, przez co chłopak stracił przytomność. Wściekła usiadła pod ścianą i dalej przesuwała irytujące zdjęcia aż dotarła do filmiku. Nie będąc pewna, że da radę wytrzymać psychicznie, odtworzyła go. Najpierw była zła, że on nic nie robi, potem przeraziła się, że to ona sama go sprowokowała, a w ostatnim etapie zaczęła ryczeć. Uświadomiła sobie, że oskarżyła Ame za własne pochopne działanie, plus przywaliła mu z patelni.
- Jasna holendra! - upuściła przedmiot i z płaczem uciekła. Jak wcześniej wspominałam to jeszcze dziecko, nie miała czasu dorosnąć, dlatego zachowuje się właśnie w ten sposób.

<Ame? Chloe? Żywa histeria, a ja siebie samą dobiłam tym, co napisałam :v >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon stworzony przez Arianę | Technologia Blogger | X X