Natychmiast się opamiętała i pozbyła wstydu, gdy tylko Ame stracił równowagę i złapał za głowę, sycząc z bólu. Art nie wiedziała co zrobić, nie była pielęgniarką, nie miała doświadczenia w tych sprawach. Najrozsądniej byłoby więc pójść po kogoś, ale co jeśli Ame znowu straci przytomność i uderzy w coś głową? Wtedy ona go nie złapie, nie uchroni przed kompletnym rozbiciem czaszki.
- Ame? Słyszysz mnie? Proszę, powiedz coś, cokolwiek, daj jakiś sygnał, że mnie rozumiesz - mówiła łagodnym, troskliwym, wręcz matczynym tonem, patrząc na mężczyznę przestraszonymi oczkami jak u małego dziecka.
- Art - szepnął - Co mi odwala? Co się u diaska wydarzyło i czemu nic nie pamiętam? - zacisnął mocniej dłoń na skroni, jakby chciał siłą wypłoszyć cały ból. Blondynka automatycznie zabrała jego rękę i sprawdziła czy nie ma gorączki, dotknąwszy delikatnie czoła Ame.
- Masz wstrząs mózgu? Prawda? - spięła mięśnie zdenerwowana myślą, że to wszystko jej wina. - Holendra! Przepraszam! - zdjęła dłoń z jego czoła i skuliła się, zrzucając krótkie włosy na twarz. - Naprawdę nic nie pamiętasz? - wydukała drżącym jak galareta głosem.
- Nie - odparł lakonicznie Matt. Blondynka przetarła zewnętrzną częścią dłoni oczy i wyprostowała się, spoglądając zupełnie poważnie na mężczyznę.
- Spróbuję wyjaśnić ci całą sytuację. Byłam zdenerwowana tym, co wydarzyło się wczorajszego dnia i ponieważ jestem w gorącej wodzie kąpana, wyciągnęłam złe wnioski. Odruchowo przywaliłam z patelni prosto w twoją głowę, zemdlałeś, a ja popełniłam jeszcze gorszą głupotę i uciekłam, nawet nie prosząc nikogo o pomoc w twojej sprawie, dopiero potem wróciłam, żeby cię przeprosić. Znowu zemdlałeś, ale tym razem przyszedł twój ojciec, wszystko mu wytłumaczyłam, zbadał cię i wyszedł. Zasnąłeś, natomiast ja... ano... etto... zasnęłam obok ciebie. No, to by było na tyle, bo przed chwilą obydwoje się obudziliśmy - spuściła głowę zawstydzona, czując jak dostaje dreszczy z zimna, lecz nie była w stanie poprosić o koc, była na skraju płaczu, struny głosowe wyłożyły jej na blat chwilową dymisję.
I nagle poczuła czyjeś ramiona na swoich barkach, w sumie nie były one "czyjeś", ale należały do Matt'a. Mężczyzna przysunął ją do siebie.
- A-ame! C-co robisz?! - zająknęła się, czując ciepło towarzysza.
<Ame?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz