Czuła się okropnie winna i miała ochotę zaszyć się gdzieś w ciemnym kąciku, aby uniknąć wzroku Ame, który wywoływał u niej jeszcze większe wyrzuty sumienia. Chciała gdzieś uciec, zniknąć, ponownie wrócić do więzienia rządu; wstydziła się swojego czynu. To była jedna z najgorszych rzeczy, jakie w swoim życiu zrobiła.
Wzdrygnęła się na dźwięk głosu Ame, który poprosił, żeby do niego podeszła. Zsunęła dłonie z twarzy i zacisnęła mocniej szczęki, bojąc się, że oberwie w twarz jak za dawnych lat w laboratorium. Jego głos był na tyle chłodny, że przeraziła się co też Matt uczyni, a jednak zbliżyła się, zasłużyła na karę. Spojrzała przestraszona na chłopca, zamrugawszy mokrymi od łez powiekami, aby pozbyć się lekkiej mgiełki po płaczu. Znowu zaczęła gnieść skrawek koszulki, lecz zaraz poczuła na nadgarstku silny uścisk męskiej dłoni i zanim cokolwiek zarejestrowała, straciła równowagę, upadła prosto na tors Ame. Była zszokowana, nie wiedziała co jest grane, ale nie mogła się poruszyć, gdyż on objął ją i przytulił do siebie. Poczuła potworne skrępowanie oraz jednocześnie zaskoczenie, że postąpił tak, a nie inaczej. Pewna cząstka umysłu nakazywała uciekać i uruchomiła strach, setki lat przeminęły od ostatniego, PRAWDZIWEGO uścisku, nie czuła się najlepiej tak blisko Ame, głównie ze względu na to, że był mężczyzną. To już szczyt wszystkiego. Nie miała bladego pojęcia co zrobić, aby się uwolnić. Jednak z drugiej strony czuła się bezpieczna. Trochę tak, jakby przytulał ją do siebie brat.
Ładny zapach, pomyślała, gdy do jej nozdrzy dotarła delikatna woń męskich perfum. Przypominały trochę ogród pełen róż przykryty poranną rosą i mleczną mgiełką.
- Nie przepraszaj, to wszystko moja wina. Gdybym się nie spiła, gdybym się tak nie wydurniała, gdybym najpierw wszystko logicznie przemyślała, gdybym nie była w gorącej wodzie kąpana, gdybym przesunęła kilka zdjęć dalej. Przepraszam - odpowiedziała cicho.
<Ame? :v>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz