- W sumie, jeszcze dokładnie nie wiem… Ale mam już jakieś tam plany. – powiedziałam cicho.
-Jakie? – spytał całując delikatnie moją dłoń.
- Chyba cywilny on będzie, bo kościelnego nam nie udzielą. – powiedziałam. – Ale trzeba znaleźć jeszcze salę, aby gdzieś po tym pojechać. Normalne wesele, ale dla mnie i tak ono będzie idealne… Chociaż nie wiem jak to jeszcze będzie… Zobaczymy.
Spojrzał na mnie i przytaknął tylko głową. Chciał mnie pocałować, ale fryzjerka mnie zawołała abym przyszła. Wstałam z kanapy, chłopak niechętnie puścił moją dłoń.
~
Kiedy już miałam pofarbowane włosy, podcięte były i inaczej ułożone. Były dwa kolory niebieski pod światłem i czerwone końcówki. Uśmiechnęłam się lekko. Zapłaciłam fryzjerce i wyszłam z salonu fryzjerskiego.
- Gdzie teraz? – usłyszałam za sobą głos Chris’a.
- Na miasto, jak przejedzie się przez ten most koło szpitala dojedziemy do salonu kolczyków. – powiedziałam.
Wsiadłam do auta, od strony pasażera, a od strony kierowcy wsiadł chłopak. Niechętnie odpalił silnik i wyjechał na drogę…
~
Po 30 minutach, dojechaliśmy na miejsce. Chris zaparkował i wysiedliśmy.
- Czym oni będą Ci robić? Pistoletem do kolczyków? – spytał mój kochany idiota.
- Igłą. – odparłam. – Ale będę miała to miejsce popsikane takim środkiem znieczulającym.
Pokiwał niechętnie głową i weszliśmy do środka. Pan z którym wcześniej się już umówiłam na tą wizytę od razu mnie rozpoznał. Wiem tyle, że był wampirem - Carl, a on wiedział, że ja jestem człowiekiem. Jednak on nie pije ludzkiej krwi. Jest plus!
Kazał mi usiąść wygodnie na fotelu i się odprężyć. Popsikał z jednej strony moją wargę i przygotował już wcześniej przygotowaną igłę.
Szybko wszystko poszło i było gotowe. Zapłaciłam i podeszłam do Chris’a od którego zabrałam portfel. Podeszłam do Carl’a i zapłaciłam mu. Podziękowałam i wyszłam ze swoim chłopakiem z salonu.
- I jak? – spytał. – Dobrze się z tym czujesz?
- Tak. Chris nie musisz się mną przejmować, naprawdę. – odparłam.
- A zrobisz dziubek? – spytał.
Spróbowałam zrobić dziubek, ale jeszcze nie czułam jednej strony wargi, przez co dziwnie to wyglądało. Chłopak zaczął się ze mnie śmiać i walnął w auto (MUSIAŁAM XD).
Zasłoniłam usta, próbując się nie śmiać, ale mi to nie wyszło. Zaczęłam się głośno śmiać i szybko podeszłam do chłopaka, który siedział oparty od auto.
- Dobrze się czujesz? – spytałam uciszając swój śmiech i kucając przy nim.
- Tiaaa… Tylko trochę mnie boli prawe udo… - powiedział.
Położyłam rękę na jego udzie – prawym. Trochę mu je rozmasowałam. Christopher pociągnął mnie za rękę i wylądowałam na jego nogach. Spojrzałam na niego wzrokiem „Serio?”, ten się tylko zaśmiał i pocałował mnie w policzek.
W końcu wstałam z jego nóg, wsiadłam do auta. Ten zrobił to samo i wyjechał na drogę…
*
Dotarliśmy do domu. Wysiadłam pierwsza i zaczęłam biec w kierunku domu, Chris szybko mnie złapał w pasie i przyciągnął do siebie.
- Masz takie ciemne oczy teraz… - westchnął.
- Przyzwyczaisz się. – odparłam.
Chłopak sprawnie przerzucił mnie przez ramie i wniósł do domu. Wiedziałam, że i tak mnie puści więc nic nie robiłam. Po chwili postawił mnie na ziemię, odwróciłam się i zobaczyłam Badi’ego i Anę, którzy z niecierpliwością patrzyli na Chris’a.
- Ulotnie się. – powiedziałam chcąc wbiec do łazienki.
- O nie, nie, nie… - burknął chłopak.
- Christopher… Mówiłem, że mamy sprawę i nie przedłużaj. – warknął Badi.
Mulat zwrócił swój wzrok na mnie. No cóż teraz wyglądałam tak:
- Nową panienkę przyprowadziłeś? – spytał. – My obcych nie przyjmujemy.
- Toć to jest Natalie. – Ana walnęła z pięści mulatowi w ramię.
Chłopak odwrócił głowę i machnął ręką na znak, że mam iść. Szybko weszłam do sypialni Christopher’a. Położyłam się na łóżku i patrzyłam w sufit. O co znowu chodzi? Jaka sprawa? Ana ma jakąś sprawę? Uhh… Dobra nie muszę wiedzieć, nawet jeśli jestem w to wszystko zamieszana. Eh… Chociaż to mnie zastanawia, czemu ja nigdy o niczym nie mogę wiedzieć. No czemu?!
I wtedy usłyszałam kłótnię z kuchni… Najbardziej słychać było mulata, jak się unosi. Nie wiedziałam o co chodzi. Jednak szybko się przeliczyłam, że nie wiem…
- Kur.wa Chris! Nie widzisz, że Ci wspólnicy Louis’a się uparli na Natalie?! Ona same problemy ściąga… - krzyczał mulat.
- Jakie problemy?! Badi ogarnij się. To nie jej wina, że ten brat był chory. – wtrąciła się Ana.
- No i co z tego? Ale gdyby nie ona nic by się takiego nie działo! Teraz jeszcze ślub z nią planujesz, wspólna przyszłość? Naprawdę?
Wstałam z łóżka i podeszłam do drzwi. Zdecydowanie nacisnęłam na klamkę i otworzyłam drzwi. Wszyscy umilkli. Spojrzeli na mnie.
- Problemy sprawiam? Mogę zniknąć, mi to trudności nie zrobi. Nie będę już piątym kołem u wozu. – powiedziałam.
Chris wstał z krzesła i do mnie podszedł. Przytulił mnie do siebie.
- Nie jesteś piątym kołem u wozu. Jesteś dla mnie ważna, nie słuchaj go. – wyszeptał mi do ucha.
Spojrzałam na partnera i bardziej się wtuliłam w jego klatkę piersiową. Chłopak pocałował mnie w czubek głowy i puścił. Westchnęłam cicho.
- O co mu chodzi? – spytałam samą siebie cicho.
- Później porozmawiamy. – wyszeptał Chris do mojego ucha.
Pocałował mnie w szyję i odsunął się ode mnie. Podeszłam do drzwi. Założyłam szybko buty z korytarza i rzuciłam ‘Wychodzę jak wrócę, to będę.’ I wyszłam z mieszkania.
Poszłam na miasto z e-petem w ręce. Myślałam, że zaraz coś rozpier.dolę. Myślałam, że urwę głowę Badi’emu. Co mu się stało? Był inny. Czy coś się wydarzyło o czym nikt mi nie chce powiedzieć? Nie wiem, niestety, ale tego nie wiem.
Może w końcu mnie ktoś uświadomi? Może Chris’owi on robi wszystkie wyrzuty. No i wtedy wpadłam na Carl’a. Przeprosiłam go i odwróciłam się w drugą stronę, chcąc odejść. Jednak ten mnie zatrzymał pytając „Co się stało?” odparłam ciche „Nic.” Eh… Czemu to musi być taki trudne? No kur.wa czemu?!
Jednak Carl nie dawał za wygraną i powiedział, że zabiera mnie na kawę do knajpki niedaleko. Niechętnie się zgodziłam…
*
Byłam w tej knajpce z wampirem, który był moim dobrym znajomym. Rozmawialiśmy do momentu kiedy ktoś zadzwonił na jego telefon. Odebrał i podał mi komórkę mówiąc „Do Ciebie.”
- Tak?
- Natalie? Gdzie jesteś, martwię się. Badi’ego nie ma… Może mam Cię odebrać? – pytał Chris.
- Christopher, spokojnie. Jestem z moim przyjacielem w kanjpce na kawie. Zaraz wrócę do domu. – powiedziałam i się rozłączyłam.
Oddałam telefon Carl’owi. Poprosiłam aby mnie odwiózł do domu, zgodził się od razu. Zapłacił za kawę i wyszliśmy. Szybko wsiadłam do jego auta i wyjechał na drogę.
*
Zatrzymał się pod domem mojego partnera. Podziękowałam mu i pożegnałam się. Wysiadłam z auta i wbiegłam do mieszkania.
W środku, na korytarzu czekał już Christopher. Wtuliłam się w niego.
- Jesteś w końcu. – wyszeptał mocno mnie przytulając.
- Tak jestem. Coś się stało? – zapytałam.
Chłopak na mnie spojrzał i odwrócił głowę w drugą stronę,
Christopher?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz