czwartek, 20 sierpnia 2015

Od Cheyenne

Oparłam bolącą głowę o zimną szybę rozpędzonego pociągu. Przesuwający się szybko krajobraz przyprawił mnie o mdłości, więc pospiesznie zamknęłam oczy. Nareszcie. Nareszcie jestem z dala od tego tyrana zwanego także moim ojcem. No myśl o nim wbiłam paznokcie w swoją skórę. Gdy usłyszałam niewyraźne pomrukiwanie głosu, który zapewne oznajmiał, że zbliżamy się do stacji, na, której miałam wysiąść wstałam z siedzenia i zdjęłam z góry moją małą, szarą walizkę na kółkach. Wyszłam na korytarz w oczekiwaniu na zatrzymanie się pociągu. Długa podróż zdecydowanie mi nie służy, więc moja głowa zaczynała boleć intensywniej. Na moją twarz wpełzł grymas bólu. Gdy pociąg zatrzymał się w końcu na stacji wysiadłam z niego z ulgą. Już samo to, że byłam teraz na stosunkowo świeżym powietrzu dał ulgę mojej głowie. Rozejrzałam się dookoła. Muszę teraz wymyślić, co robić. Usiadłam na pojedynczej ławce i oparłam łokcie na kolanach. No dobra. Uciekłam stamtąd. Jestem pierd**oną egoistką… Zostawiłam tam Matt’a i całą jego rodzinę na pastwę mojego ojca. Spojrzałam na moje blizny na rękach. Jedna świeża, reszta starych. Każda z nich przypominała mi bolesne szczegóły każdej strasznej chwili. Pogoda była niezbyt obiecująca. Stalowoszare chmury wchodziły na siebie. Kwestią czasu było to, aż zacznie padać. Otworzyłam walizkę i spojrzałam na plik banknotów. Dwadzieścia tysięcy… Czemu ojciec nie uregulował za to opłat? Zamknęłam szybko walizkę. Spokojnie za to znajdę sobie mieszkanie. Nie obchodzi mnie to jak ojciec teraz będzie żył. Mam to głęboko w d*pie. On się mną NIE przejmował, to ja się nie będę przejmować nim. Zresztą najlepiej, żeby zdechł. Gdy wstałam z lekko pobrudzonej ławki poczułam na twarzy pierwsze krople chłodnego deszczu. Podniosłam lekko kąciki moich ust. Lubię deszcz, nawet bardzo. Ruszyłam przed siebie. Kółka mojej walizki z niemałym hałasem toczyły się po betonie. Gdy w końcu wyszłam z podniszczonego dworca moim oczom ukazał się nie mniej mroczy i obskurny widok. Ulice tego miasta były nieco mroczne. Zatrzymałam się i rozejrzałam dookoła. Kamienice wyglądały nieco odpychająco, ale nie było źle. Walizka była wyjątkowo ciężka, chociaż tak nie wyglądała. Po namyśle weszłam do pierwszej lepszej restauracji, jeżeli można tak nazwać ten lokal. Grała w nim dość denna muzyka i pachniało spalonym mięsem. Skrzywiłam się. Tak, nie jem mięsa. Stoliki były z drewna, a może podróbki drewna, tak samo jak krzesła. Gdy usiadłam przy wolnym stoliku pod oknem krzesło zachybotało się niebezpiecznie. W restauracji panował mały tłok. Rozglądałam się niespokojnie. Nie lubię być w tłumie. Nie wiadomo, kiedy ktoś może Cię zaatakować lub okraść. A zresztą wie chyba każdy, że w tłumie człowiek jest najbardziej samotny. Po chwili podeszła do mnie kelnerka. Chyba miała za zadanie przyciągać płeć przeciwną. Była ubrana w obcisły gorset i krótką spódniczkę, która zakrywała tylko pupę. Stała teraz nade mną ze znudzoną miną. Rzuciła wręcz menu na mój stolik i oddaliła się od niego ponętnym krokiem, co przyciągnęło uwagę kilku mężczyzn. Spojrzałam w zamyśleniu na pomiętą i dość brudną kartę dań. Zamówiłam frytki i herbatę. Po dłuższej chwili dostałam zamówienie. Ziemniaczane danie smakowało dość paskudnie. Może, dlatego, że te frytki były surowe. Herbata też nie powalała, ale chociaż mnie trochę rozgrzała i przez to zapomniałam o uciążliwym bólu głowy. Zapłaciłam za pokarm i wyszłam z lokalu. Raczej już tu nie wrócę. Zmierzałam przed siebie. Gdy ktoś trącał mnie ramieniem musiałam przywoływać się do porządku po to, aby nie krzyknąć. W sumie już tu znalazłam domek. Muszę jeszcze zapłacić za niego zaledwie pięć tysięcy. Zastanawiało mnie to, czemu domek na przedmieściach jest tak tani. Ale, lepiej dla mnie. Chyba muszę odezwać się do kogoś. Nie, nie, nie. Nie umiem rozmawiać z ludźmi. Zawiał zimny wiatr i przeszły mnie ciarki. Nadal tylko kropiło, ale krople deszczu coraz obficiej spadały na twardy beton. Włożyłam wolną rękę do kieszeni. Wyczułam w niej mały zwiędły kwiatuszek. Wyciągnęłam go z kieszeni. Miał zgniłe, delikatne płatki. Nie kojarzyłam go zupełnie. Na początku miałam zamiar rzucić go na chodnik, ale nagle coś mnie powstrzymało. Coś w mojej głowie zabroniło mi tego, co miałam zamiar wykonać. Zamiast tego zacisnęłam dłoń. Nie wiem skąd mam ten kwiat, ale najwyraźniej jest on dla mnie w jakiś sposób ważny. Schowałam zwiędłą roślinę z powrotem do kieszeni. Nagle ktoś dotknął mnie w ramię. Krzyknęłam i zaczęłam biec. Moja walizka skutecznie mnie spowalniała. Pędziłam przed siebie na oślep. Nagle nie wiem jak i kiedy wylądowałam na ziemi. Przycisnęłam do siebie moją walizkę i z przerażeniem w oczach doczołgałam się do ściany jakiegoś budynku. Wszystko zlewało się w jedną szarą masę i nie wiedziałam, co się dzieje. Wstałam z zimnego i mokrego chodnika. Znów biegłam przed siebie. Nagle coś złapało mnie za ramię.
-Dziewczyno! Ogarnij się!
Nie wiedziałam czy to kobieta czy mężczyzna. Wstępna panika ustąpiła zażenowaniem. Potrząsnęłam głową i mruknęłam niewyraźnie:
-Przepraszam…

[Wybawco XD?]

czwartek, 20 sierpnia 2015

Od Matthew'a

Po południu wyszedłem z pracy i wkładając ręce w kieszenie ruszyłem w stronę domu ojca, na przedmieściach City of the Truth. Teoretycznie mogłem wrócić do siebie lecz...nie chciało mi się siedzieć przez wieczór zupełnie sam. Co prawda zdarzało się i tak, lecz dziś nie miałam ochoty na "samotność w czterech ścianach" i skakanie po kanałach telewizyjnych z kawałkiem pizzy w dłoni. Zdecydowanie potrzebuję czyjegoś towarzystwa, a że padło na mojego tatę, to inna sprawa. Patrzyłem na chodnik i liczyłem swoje kroki, taki nawyk z dzieciństwa. Nieraz ktoś szturchnął mnie w ramię przechodząc obok, jednak ja sobie nic z tego nie robiłem. Bo po co? Nie jestem histerykiem, jeszcze. Nawet nie zauważyłem jak zaczął padać deszcz. Nie miałem ze sobą parasola, właściwie jak zawsze więc po kilku minutach byłem całkowicie mokry. Przynajmniej trochę się ochłodzę. Tak więc dreptałem mokrym chodnikiem na drugą stronę miasta i miałem głęboko, że wciąż słyszę za sobą jakieś kroki. Albo których z kumpli robi sobie ze mnie jaja, albo ktoś idzie tą samą trasą, albo ktoś mnie śledzi. Taaa...nie chce mi się bawić w zgadywanie, więc nagle ustałem i szybko odwróciłem się za siebie. Nic, zero, nikogo nie ma. Patrząc wciąż za siebie ruszyłem do przodu i na kogoś wpadłem przewracając się na mokry chodnik obok pewnej osóbki. Podniosłem sie w końcu i podałem dłoń...temu komuś.
-Następnym razem uważaj, bo znowu wpadniesz na taki słup jak ja.-zaśmiałem się.
Ślepy przechodniu? xd

czwartek, 20 sierpnia 2015

Matthew "Ame" Hoover!


Cel, marzenie: "Każde­mu war­to dać drugą szansę,na­wet włas­ne­mu sercu."
Imię i nazwisko: Matthew "Ame" Hoover
Wiek: 26 długich lat
Rasa: Modyfikowany genetycznie człowiek
Płeć: Mężczyzna
Charakter:  Jest to na ogół miły chłopak, przyjaźnie nastawiony do świata i z uśmiechem witający każdy dzień. Tryska energią, którą widać na każdym kroku. W swoich zadaniach jest rzetelny, nie lubi tak zwanej "odwalanki", niezależnie od tego co robi zawsze daje z siebie maksimum. Znany jest ze swoich specyficznych żartów(czyt. sypie sucharami jak toster z Tesco) i stara się widzieć wszystko tylko w jasnych barwach. Często obraca krępujące sytuacje w żart i rozluźnia atmosferę, nie lubi gdy ktoś przy nim jest smutny, nie w humorze. Nie oznacza to jednak, że nie rozumie takich ludzi, od czasu do czasu zdarzają mu się "ciche dni" w których nie ma ochoty patrzeć nawet na najbliższych. Nigdy nikomu jednak nie udało się dowiedzieć czemu. Ludzie pamiętają go jako osobę zawsze o wszystkich zatroskaną, stawiającą dobro innych ponad swoje i opiekuńczą w stosunku do wszystkich i wszystkiego. Mimo swojej otwartości do ludzi kryje swoje uczucia w sobie, nie chce nimi obciążać innych. Jak twierdzi, czasem jedna osoba musi się poświęcić dla dobra ogółu i zazwyczaj tą osobą jest właśnie on.
Zainteresowania: Gra na gitarze, pianinie, fortepianie, skrzypcach i dzwonkach. Oprócz tego duuuuużo gotuje gdyż wręcz kocha jedzenie. Często coś szkicuje, rysuje, maluje...i oczywiście interesuje się medycyną ze względu na ojca.
Rodzina: *tata Robert
*mama Anne
*siostra Samantha
*babcia Annie
Historia: Pięknie ułożone życie, wspaniałe dzieciństwo z rodzicami...ale czy do końca? Matthew urodził się w zimową noc gdy panowała niezwykła śnieżyca, jak śmiała się jego mama to dlatego zawsze miał roztrzepane włosy. Nie był łatwym dzieckiem, na początku często się gubił, nie słyszał co sie do niego mówiło albo w ogóle nie jadał. Nikt nie wie dlaczego, nikt nigdy mu nie dokuczał, rodzina go kochała a on sam miał wszystko czego potrzebuje dziecko, oczywiście w tym dobrym znaczeniu. Jednak gdy mały Ame poszedł do szkoły wszystko się zmieniło, stał się małym przezabawnym chłopcem który był zaradniejszy od niejednego starszego kolegi ze szkoły. Uczył się znakomicie....do czasu. Gdy miał dziewięć lat, jadąc wraz z ojcem do kina wpakowali się w pięciosamochodowy karambol. Robert wyszedł z tego cało...nie to co mały Matt. Chłopiec został sparaliżowany na całym ciele, nie był w stanie się ruszać. Anne obwiniała o wszystko swojego męża i rok później odeszła. Przez te wszystkie lata niemal nie odzywała się do męża z którym nigdy się nie rozwiodła, pisała jedynie listy do syna jednak nigdy nie tłumaczyła czemu nie wróci do domu i przesiaduje u swojej mamy. Po wielu latach Ame odzyskał sprawność...lecz jak nikt jeszcze nie wie, poza nim i jego ojcem. Teraz przyjechał do City of the Truth by zacząć swoje już dorosłe życie, i kto wie co się tu wydarzy.
Partner: Chyba się na to nie zapowiada
Aparycja: Ame ma wręcz czekoladowe włosy, w słońcu wydają się płynną czekoladą mleczną i idealnie współgrają z szarymi oczyma. Na oko posiada metr siedemdziesiąt i nie kryjąc jest dobrze zbudowany, bardzo dobrze zbudowany. Nad biodrem na niewielką bliznę wielkości fasolki.
Inne: *Woli gdy zwraca się do niego Ame
*Uwielbia herbatę z cytryną
*Zawsze wysyła tradycyjne listy do najbliższych
Login: smutnaz1

czwartek, 20 sierpnia 2015

Cheyenne Price!


   Cel, marzenie: „Ty żyjesz. Ja nie muszę.” 

   Imię i nazwisko : Cheyenne (Chey) Price
   Wiek: 18 lat
   Rasa: Człowiek
   Płeć: Kobieta
   Charakter: Chey nie da się jednoznacznie określić, opisać. Trzeba się zdecydowanie natrudzić, żeby to zrobić. Niby idzie normalnie po mieście, a za chwilę wrzeszczy, płacze, klęczy na chodniku i wali pięściami w beton. A wszystko to przez te jeb**e wspomnienia. Zazwyczaj siedzi sama w domu lub lesie i myśli, wspomina, krzyczy, rysuje, płacze… Bardzo często, również jeździ do stadniny koni. Tak, zwierzęta to jej jedyni przyjaciele, a szczególnie konie. Ludzi się boi, nie ufa im. Bardzo rzadko można znaleźć ją w tłumie, bo zawsze ze wszystkich sił próbuje uniknąć znalezienia się w nim. Jeżeli już są spotkasz, (co jest więcej niż trudne) nie odezwie się do Ciebie pierwsza, co to, to nie. Może, jeśli ty zaczniesz rozmowę to coś powie, ale z pewnością coś bardzo wrednego. Może, kiedyś była inna, ale jeśli tak to ona tego nie pamięta. Gdy bliżej ją poznasz może być przyjacielska, ale z takimi jak ona nigdy nie wiadomo. Uśmiecha się tylko w towarzystwie koni lub innych zwierząt, ale nie ludzi. Jak ujrzałeś jej uśmiech to możesz być dumny człowieku, naprawdę. Cheyenne jest marzycielką. Marzy o swoim życiu i pyta się samej siebie, czemu ona. Czemu? Temu. Wreszcie zaczyna się godzić z tym, że jej życie jak na razie to jedno wielkie gów*o. Życie zdecydowanie daje jej w kość. W skrócie Chey to wredna, nieufna, dziwna, cicha, marzycielska introwertyczka.
   Zainteresowania: Przebywanie z końmi. Tak to jej zainteresowanie. Dopiero przy nich czuje, że żyje i zapomina o większości problemów. Jeździ konno bardzo dobrze i mimo wszystko robi to długo, bo od ośmiu lat z minimalnymi przerwami. Również bardzo lubi fotografować. Znajdzie piękno nawet w najbrzydszym liściu. Jej zdjęcia są bardzo intrygujące często przedstawiają jej ręce. Tak jej ręce, bądź przyrodę. Kolejnym hobby Chey jest rysowanie, a konkretniej szkicowanie. Robi to niesamowicie dobrze, ale ona i tak uważa, że jej szkice są beznadziejne. Bardzo, ale to bardzo lubi czytać. Gdy jakaś książka ją złapie to już nie puści. Kiedyś grała na gitarze. Tak kiedyś… Teraz wręcz panicznie się boi gitar. Może dziwne.
   Rodzina: Matka Jennifer, a ojca nie chce znać.
   Historia: Na początku byli kochającą się trzyosobową rodziną. Wszystko było idealne. Najwyraźniej, aż za idealne. Pewnego dnia matka zachorowała. Nic absolutnie nic nie pomagało, więc w efekcie już miesiąc później odbył się pogrzeb. Wtedy wszystko się spieprzyło. Ojciec zaczął pić, więc notorycznie wracał z „pracy” pijany. A gdy był pijany, był agresywny i przez to zaczął bić nieszczęsną Cheyenne. Wówczas 12 letnia dziewczynka załamała się i już wtedy zaczęła się ciąć, ale nie odważyła się przeciąć jeszcze wtedy sobie żył. W wieku 15 lat znalazła kogoś, kto ją pokochał. Tak… Dziwne, nie? A zapomniałabym wspomnieć, że w międzyczasie rodzina Price’ów zadłużyła się. To już dla Chey było za wiele. Wreszcie podcięła sobie żyły. Na podłodze znalazł ją jej chłopak zmartwiony tym, że nastolatka nie pojawiła się w szkole. Zabrało ją pogotowie i niestety dla Cheyenne odratowali ją. Zamieszkała z rodziną obiektu jej westchnień. Ojciec w ogóle się nią nie interesował. Kiedyś przyszedł do „jej” domu pijany. Zrobił wielką awanturę i pobił nieszczęsnego chłopaka Chey. Wtedy miarka się przebrała. Nastolatka nie zważając na nic uciekła z miasta, a przedtem okradła jej ojca ze wszystkich pieniędzy. Rok podróżowała, jeśli można to tak nazwać, aż w dzień jej 18 urodzin znalazła City of the Truth. I tu została, przynajmniej na razie.
   Partner: Chey i partner?
   Zwierzę: Niestety nie posiada, ale bardzo często jeździ do stadniny.
  Aparycja: Stosunkowo niewysoka (167 cm). Ma lekką niedowagę, którą po przyjrzeniu widać. Raczej nie ma szczególnie dużych kobiecych kształtów, ale ma ładne wcięcie w talii co czyni, że jest tak zwaną klepsydrą. Cera blada przez cały rok, bez żadnego zanieczyszczenia w postaci np. pryszcza. Włosy sięgające nieco za ramiona, koloru ciemnego brązu. Długie, czarne rzęsy, których spokojnie można zazdrościć. Oczy są koloru tak jakby szmaragdowo- żółtego, a zresztą wystarczy na nie spojrzeć: http://bizuteria-kobiet.blog.onet.pl/files/2014/02/optyk-wroclaw-soczewki-.jpg. Usta niezbyt wąskie, rzadko można ujrzeć podnoszące się kąciki jej ust przynajmniej w towarzystwie człowieka. Nogi długie i zgrabne po nich mało widać jej małą niedowagę. Ubrana zazwyczaj w obcisłe jeansy i jednolity t-shirt. Zawsze, ale to zawsze nosi łańcuszek ze srebrną zawieszką przypominającą cwałującego konia. Ma tatuaż na karku napisem: „As long as I breathe, I don't lose hope.”. Na rękach ma kilka blizn po cięciach, ale skutecznie te blizny zakrywa.
   Inne: ~Zdaje się, że Chey rozumie mowę koni. Sama nie wie czy to możliwe, ale takie ma wrażenie.
~Łańcuszek dostała od swojej matki na 10 urodziny
~Jest wegetarianką, a w niektóre dni nawet weganką
~Zna 4 języki: angielski, polski, niemiecki i hiszpański
~Ma bardzo głębokie „r”. Niektórzy uważają, że to słodkie, hm
   Login: Natka Jot

poniedziałek, 17 sierpnia 2015

Od Christopher'a - C.D do Natalie

-No powiedz...-prosiła Natalie.
Pokręciłem przecząco głową i jeszcze raz pocałowałem jej dłoń.
-Niema mowy, to będzie niespodzianka-mruknąłem i puściłem w końcu cudną rączkę mojej najukochańszej.
Byłem ciekaw, czy miejsce do którego jechałem nadal jest na uboczu i mało kto tam zagląda. Jeśli tak to świetnie sie składa...Teraz pytanie czy ja jeszcze pamiętam drogę.
-Chris-głos Nat wyrwał mnie z rozmyśleń.
-Tak?-spojrzałem na moje słońce.
-Spałeś trochę później?-spytała troskliwie.
Nic nie odpowiedziałem tylko przeniosłem wzrok na drogę.
-Czyli nie spałeś-skwitowała.
-Czy to teraz ważne?-wyrwało mi sie.
-Tak? Od jakiegoś czasu słabo sypiasz albo nie śpisz w ogóle. Co sie dzieje?
-Nic, mój mozg popada w paranoję i tyle.
-Jak to papada w paranoję?-zdziwiła sie brunetka.
Westchnąłem i skręciłem w leśną uliczkę.
-Nie teraz, porozmawiamy o tym później, dobrze? Teraz posiedzimy sobie nad rzeką, odpoczniemy...
-Czyli jedziemy nad rzekę?
Pokiwałem głową.
Natalie?

niedziela, 16 sierpnia 2015

Od Natalie - C.d do Christopher'a

Posłałam ciepły usmiech Chris'owi.
Zjadłam do końca swój posiłek i wstałam od stołu. Wzięłam miskę i zanioslam do zmywarki. Poczułam czyjeś dłonie na swoim tyłku. Odwrocilam sie i ujrzałam swojego partnera. Odetchnęłam z ulgą. Wtuliłam się w niego. Chłopak odłożył miskę, ale do zlewu. Złapał za mój tyłek, lekko podniósł, a ja sprawnie nogami wokół jego bioder. Rękoma oplotlam jego szyję.
- Kocham Cię! - niemalże krzyknęłam mu do ucha.
- Nie krzycz ksiezniczko. -  zaśmiał się krótko.
Pocałowałam go w czoło.
- Dzisiaj nie założę soczewek, trochę oczy mnie bola jak prawie spałam w soczewkach. - burknęłam.
On uśmiechnął się szeroko. Weszliśmy do pokoju Chris'a. Postawił mnie na ziemi. Szybko poszukalam jakieś rzeczy - krótkie jeansowe spodenki i jak zwykle bluzka sięgającą do pępka napisem "ROAR". Wyjęłam czysty stanik i czyste majtki. Zdjelam brudna bieliznę i zaczęłam zakładać stanik, mój narzeczony stał i patrzył na mnie. Aż tu nagle wszedł Silvan, nawet nie zdążyłam założyć do konca stanika. Podbieglam do Chris'a, wtuliłam się w niego, a ten mnie objął.
- Yhh... Przepraszam. - powiedział zaklopotany Silvan i szybko wyszedł.
Spojrzałam na Chris'a, a on na mnie.
- Twoje nagie ciałko tylko ja mogę widzieć. - wymruczał mi do ucha.
Zaśmiałam się, pocałowałam go w policzek i uśmiechnęłam się lekko.
~
Po ubraniu się do końca i ogarnieciu się pojechaliśmy do John'a...
Dojechaliśmy na miejsce, ale nikogo nie było oprócz Cam. Powiedziała, ze wyjeżdżają i John jechał na zakupy. Więc wracaliśmy do domu, ale Chris z tego zrezygnował.
- Zabiorę Cię gdzieś. - powiedział.
- Ale dokładnie gdzie? - spytałam.
- Zobaczysz. - odparł i pocałował moja dłoń.

Christopher?

niedziela, 16 sierpnia 2015

Od Christopher'a - C.d do Natalie

Patrzyłem jak moja kochana wychodzi, a gdy zniknęła mi z oczu spojrzałem pytająco na Silvan'a.
-Co sie wydarzyło podczas mojej nieobecności?-spytał blondyn.-Praktycznie nic nie wiem, Anastasie zamknęła sie u siebie w pokoju, jakaś ślicznotka paraduje w samej bieliźnie po domu...Jak wiele mnie ominęło?
-Dużo-to powiedziawszy odwrciłem się w stronę kuchenki i zamieszałem zupę.- Nawet bardzo dużo.
-Możesz jaśniej?-poprosił chłopak.
Westchnąłem i zmniejszyłem ogień na kuchence.
-Siadaj przy stole, co nieco ci powiem-mruknąłem i usiadłem na jednym z krzeseł.
Brat usiadł naprzeciw mnie i czekał aż zacznę...tylko jak to zrobić?
-No więc przez te wszystkie lata sobie tu mieszkaliśmy, ten idiotą który podawał sie za ciebie, lał nas i wymyślał coraz gorsze kłótnie. Ja omal raz sie nie ożeniłem, raz przyjaciółce pomogłem i udawałem jej narzeczonego, Ana też prawie wyszła za mąż tyle, że gościu ją zostawił jak się dowiedział, że jest bezpłodna...
-To dlatego teraz nie wychodzi z pokoju?-wciął mi sie Silvan.
-Nie, wczoraj pokłóciła sie z Badi'm-powiedziałem trochę zmieszany.
-Z Badi'm? A kto to?-spytał wyraźnie zdziwiony blondyn.
-Mój najlepszy kumpel a chłopak Any. Już dawno temu sie poznaliśmy, chyba jeszcze w Szkocji.
-Ten ciemnoskóry chłopak z miasteczka?
-No widzisz, czyli jednak kojarzysz. Spoko gościu tylko trochę go poniosło wczoraj, za dużo sie działo.
Blondyn uniusł brew wiec mu wyjaśniłem, że były akcje z Louis'em i co mniej więcej sie działo, lecz nie wspomniałem kum był. W końcu wyłączyłem pomidorówkę i obiad był niemalże gotowy wiec skończyliśmy rozmowę. Wyszedłem z kuchni do salonu.
-Nati! Skarbie obiad na stole!-zawołałem.
Dziewczyna wyjrzała z mojego pokoju i ruszyła w moją stronę.
-A co na obiad?-spytała.
-Pomidorowa z ryżem, Ana wychodziła z pokoju?
-Nie za bardzo...-urwała bo właśnie minęła nas moja siostra.
Miała worki pod oczami i ślady po płaczu. Osz ty Badi zawsze wszystko zwalisz... Poszła do kuchni a my za nią.
Zacząłem nakładać wszystkim zupy, to znaczy prawie wszystkim.
-Ja nie chcę-odezwała sie moja siostra i po wypiciu szklanki wody wróciła do siebie.
Ja wraz z Natalie i Silvan'em zaczęliśmy jeść obiad, jednak prawie nie gadaliśmy.
-Nat, po obiedzie pojedziemy w końcu do John'a, dobrze?-odezwałem się w końcu.
Dziewczyna pokiwała głową i dalej jadła.
-Jesteście razem?-spytał mój brat a ja pokiwałem głową.
-Moja najukochańsza narzeczona-to powiedziawszy chwyciłem jej wolną dłoń i pocałowałem.
Natalie?

sobota, 15 sierpnia 2015

Od Natalie - C.D do Christopher'a

Westchnęłam cicho. Podniosłam się i położyłam na chłopaku. Sięgnęłam ręka do stolika i poszukalam na nim opakowania do soczewek. Kiedy je znalazłam, sprawnie zdjęłam soczewki i je włożyłam do pudełeczka, które odłożyłam na stolik.
Chris położył dłonie na moich plecach.
- I to są te oczka, które znam... - wymruczal mi do ucha.
Pocalowalam go w policzek i przeturlałam się na łóżko.
- Dobranoc. - wymruczalam wtulajac się w ukochanego.
I zasnęłam...
*
Obudziłam się jakoś w południe, obok mnie nikogo nie było. Eh... Wstałam z łóżka i wyszłam szybko z pokoju. Chris stał w kuchni i coś przygotowywał. Podeszłam do niego i wtuliłam się w jego plecy.
- Co robisz? - spytałam.
- Obiad. - odparł i odwrócił się do mnie przez co musiałam go puścić.
Patrzył na mnie z góry, pokrecil głową i pocałował mnie w czoło. Objął mnie w pasie i podniósł, po czym usadowil na blacie kuchennym. Delikatnie całował moja szyję, do momentu kiedy do kuchni wszedł brat Chris'a.
- Eghem... - chrzaknal.
Mój narzeczony odsunał się ode mnie i spojrzał na brata.
- Co? - spytał Chris.
- Możemy porozmawiać bez obecności tej damy? - spytał Silvan.
Zeszłam z blatu kuchennego i ruszyłam do pokoju Christopher'a.

Christopher?

piątek, 14 sierpnia 2015

Od Christopher'a - C.D do Natalie

-Zostanę przy tradycyjnych-powiedziałem i usiadłem na łóżku.-Z resztą w domu staram sie nie palić, bo potem czuje sie tu jak bezdomny.
Przeciągnąłem sie trochę i wstałem z łóżka. Podszedłem do dziewczyny i przytuliłem sie do jej pleców. Nos zanurzyłem we włosach mojego słonka i uśmiechnąłem sie do siebie.
-Czemu sie obudziłaś?-spytałem troskliwie.
-Tak jakoś.-Natalie odwróciła sie w moją stronę.-A ty czemu nie śpisz?
-Bo budzę sie co piętnaście minut i boję sie, że mi Ciebie zabrali.-odparłem cicho.
Ruszyłem w kierunku łóżka a ona ruszyła za mną gasząc przy tym światło. Usiadłem na łóżku a Natalie na moich kolanach, twarzą do mnie którą z resztą złapałem w dłonie.
-Nie zajęłaś soczewek-mruknąłem.
-Chris...
-No dobra, juz sie nie czepiam.-musnąłem usta dziewczyny i po chwili pocałowałem.-Kocham Cię maleńka.
-Ja Ciebie też kocham-brunetka przytuliła sie mocno do mnie.
Położyłem dłonie na jej plecach i delikatnie przejechałem po kręgosłupie.
-Chris-odezwała sie dziewczyna.
-Tak?
-Pojedziemy do John'a?-poprosiła.
-Skoro chcesz to okey, ale nie o trzeciej w nocy. Trochę później kochana.-pocałowałem przelotnie Nati i mocno ją przytuliłem.-Wymasować Ci plecy?
Dziewczyna pokiwała głową wiec chwyciłem krańce jej koszulki.
-Ej! Coś knujesz-powiedziała marszcząc nosek.
-Nie, tylko jak będziesz w samej bieliźnie to łatwiej mi będzie Cię wymasować kochanie. A z resztą nie wiem jak można spać w ciuchach mając takie piękne ciałko obok siebie-mruknąłem Natalie na ucho.
Ta tylko pokreciła głową i ściągnęła wszystko tak by być tylko w bieliźnie. Położyła sie na łóżku na brzuchu a ja zacząłem masować po kolei jej kark, ramiona, łopatki i dolną partię pleców. Gdy skończyłem miałem wrażenie, że Natalie juz śpi ale przeliczyłem sie. Okryłem jej drobne ciałko kołdrą i gdy położyłem sie obok niej ta obróciła sie do mnie twarzą i wtuliła w mój tors.
-Tylko spróbuj sie teraz odsunąć, jesteś taki ciepły...-wymruczała zaspana brunetka.
Przejechałem dłonią po jej policzku i posłałem jej uśmieszek.
-Spokojnie, nie zamierzam. A ty śpij słonko.-wymruczałem.
Natalie? :>

czwartek, 13 sierpnia 2015

Od Natalie - c.d do Christopher'a

Popatrzyłam na Christopher’a. Byłam nieco zszokowana. Czyli, że ten Silvan, który z nimi tyle był to nie był tak naprawdę on? Podawał się za kogoś innego?
Czyli porwał ich „prawdziwego brata” i podawał się za niego? Ale jak to? Jak oni by się nie zorientowali? Jakim sposobem? Luju ile tu do myślenia! No więc tak… Trzeba zacząć od nowa…
Ten Silvan co był z nimi ich bił, był wredny, chamski i tak dalej, i tak dalej… A ten Silvan, który nie dawno dotarł jest całkiem inny. Nie bije ich, jest miły, wesoły…
Trochę to jest dziwne, ale w końcu może to prawda? A może jednak kłamstwo? Uhh… Czemu to musi być takie trudne?
W pewnym momencie się ocnknęłam z moich rozmyśleń, a dokładniej obudził mnie z nich Chris.
- Ej Natalie! Nat! Żyjesz?
- Uhh… Tak, żyje. – odparłam.
Przetarłam dłońmi twarz. Może mi się to śni, że ten drugi Silvan, ten prawdziwy tu jest…
- Chris jest tutaj twój brat? – spytałam.
- Tak. –odparł cicho. – Odpowiesz mi co o nim myślisz? Mówi prawdę?
- Eh… Nie wiem. Naprawdę Chris nie wiem. Może mówi prawdę, a może kłamie. – powiedziałam cicho.
Przewróciłam się na drugi bok, złączyłam swoje dłonie i położyłam na głowie. Westchnęłam ciężko w poduszkę. Poczułam jak tuż obok mnie ktoś się kładzie i przytula mnie do siebie. Puściłam dłonie i podniosłam się nieco do góry. Spojrzałam na osobę obok mnie, był to Christopher. Posłałam ciepły uśmiech w jego kierunku, odwzajemnił gest, po czym wtuliłam się w jego bicepsa. Lekko go ugryzłam i tego pożałowałam. Chłopak spiął mięśnie i jego biceps był twardy, myślałam, że straciłam zęby. Szybko puściłam zębami i odsunęłam się do tyłu.
- Musiałeś? – spytałam.
- Tak. – odparł.
Pocałował mnie w bok głowy, ale go odepchnęłam od siebie i spiorunowałam go spojrzeniem. No co on sobie myśli? No co? O to, to nie kochaniutki! Tak się bawić ja nie będę! Ja tu próbuję go lekko ugryźć (wcale to nie było lekko) a ten robi mi na złość!
No co za człowiek! Pff… Spojrzałam na jego bicepsa i został tam ślad. Podrapałam się po głowie i zrobiłam minę niewiniątka. Rzuciłam się na poduszkę, podkuliłam nogi i krzyknęłam w poduszkę:
- To nie ja! To… To duchy!
Poczułam jak ktoś przyciąga mnie do siebie i delikatnie całuje mnie w szyję, a po chwili zasysa w jednym miejscu skórę.
- Chris… - burknęłam.
Chłopak oderwał usta od mojej szyi.
- No co? – spytał.
- Nic. – odparłam.
W sumie przydałoby się odwiedzić John’a. Kilka dni już u niego nie byłam. Więc warto go odwiedzić i powiedzieć, że ja i Chris jesteśmy zaręczeni, a nie siedzieć cicho i nic nie gadać… Nagle zasnęłam.
*
Obudziłam się, obok mnie leżał Christopher, nie spał. Patrzył na mnie i dłonią delikatnie przejeżdżał po mojej twarzy. Kiedy się zorientował, że nie śpię uśmiechnął się i pocałował mnie w policzek.
- Idź dalej spać. – poprosił.
Nic nie odpowiedziałam, podniosłam się z łóżka i z niego zeszłam. Szybko zapaliłam światło w pokoju i szukałam swojego e-peta, aż go znalazłam. Nacisnęłam guzik i się zaciągnęłam. Wypuściłam dym nosem i odłożyłam e-peta.
- Nat, musisz? – spytał.
- Czasem… - odparłam. – Może chcesz spróbować?
Christopher? XDa

czwartek, 13 sierpnia 2015

Od Christopher'a - C.D do Natalie

-Chris, powiedz mi o co chodzi-prosiła Natalie.
Westchnąłem i pokręciłem głową z bezradności, przecież prędzej czy póżniej dowie się o co chodzi i być może będzie mi
miała za złe, że jej nie powiedziałem. Spojrzałem na moją nieco odmienioną narzeczoną i wziąłęm głęboki oddech.
-Kochanie...-zacząłem, lecz nie byłem w stanie wykrztusić jego imienia.-On wrócił...
-Kto?-spytała nprzestraszona dziewczyna.
-Mój brat-powiedziałem i przytuliłem mocniej dziewczynę.
Czułem jak zadrżała i się spięła. Wtuiła twarz w moje ramię i zapewne miała nadzieję, że się przesłyszała. Sam chciałnym
aby tak było.
-Tylko to nie jest chyba do końca on...-dodałem cicho.
Nat podniosła gwałtownie głowę i spojrzała na mnie pytająco. No to teraz człowieku to wszystko tłumacz...
-Chodżmy do mnie, zaraz Ci powiem co wiem i może on coś doda...
-Jak to?-wcięłą mi się przwstraszona.
-No widzisz...on jest tutaj w domu...-nie skończyłem tylko przytrzymałem dziewczynę która niemal się nie przewróciła.
Zblazła i całą drżała...no to żeś sobie braciszku opini narobił, to znaczy ktoś tobie narobił. Chwyciłem maleńką na ręce i
zaniosłem do swojego pokoju. Położyłem ją ostrożnie na łóżkui kucnąłem tak by mogła na mnie spojrzeć.
-No on tu robi?-spytała cicho Natalie.-Czego on chce?
-Myślisz, że wiem? Sam do końca nie romumiem tego co zaszło.
Brunetka spojrzała na mnie tymi ciemnymi oczkami, których jeszcze nie akceptowałem, i chciała wiedzieć o co chodzi.
-Przyjechał dziś pewien gościu, który podał się za Silvana Hertford'a i nie powiem, był podobny do mojego brata...tyle że
nie do końca. On nic nie zrobił, nigdy. Nie popełnił przestępstw, nie był w areszcie, nikogo nie pobił, nie zabił...zupełnie
jak nie mój brat. Ale co ciekawsze wiedział wszystko o mnie i Anastasie, o naszym dziecinstwie, pamiętał nawet akcje ze sobą w
roli głównej...a mój brat nigdy o nich nie wspominał, twierdził że nie pamięta. Według tego drugiego Silvan'a ten pierwszy
porwał go trzy lata po naszym przebudzeniu się z hibernacji, a potem podał za niego. Nie wiem co o tym myśleć...mówi, że
przez te wszystkie lata szukał mnie i Any i w końcu nas znalazł. Co dziwne wie zaskakująco dużo o nas i..pewnie nie uwierzysz,
ale jest miły, zabawny i nie dał mi w pysk na powitanie ani nie skopał mojej siostry. Nie wiem co myśleć, Anastasie mu wierzy a
ja...nie jestem pewnien co do niego. A ty...jak myślisz?
Natalie?

czwartek, 13 sierpnia 2015

Natalie zmienia wygląd!

Natalie zmienia wygląd! I od dzisiaj wygląda tak:


czwartek, 13 sierpnia 2015

Od Natalie - c.d do Christopher'a

- W sumie, jeszcze dokładnie nie wiem… Ale mam już jakieś tam plany. – powiedziałam cicho.
-Jakie? – spytał całując delikatnie moją dłoń.
- Chyba cywilny on będzie, bo kościelnego nam nie udzielą. – powiedziałam. – Ale trzeba znaleźć jeszcze salę, aby gdzieś po tym pojechać. Normalne wesele, ale dla mnie i tak ono będzie idealne… Chociaż nie wiem jak to jeszcze będzie… Zobaczymy.
Spojrzał na mnie i przytaknął tylko głową. Chciał mnie pocałować, ale fryzjerka mnie zawołała abym przyszła. Wstałam z kanapy, chłopak niechętnie puścił moją dłoń.
~
Kiedy już miałam pofarbowane włosy, podcięte były i inaczej ułożone. Były dwa kolory niebieski pod światłem i czerwone końcówki. Uśmiechnęłam się lekko. Zapłaciłam fryzjerce i wyszłam z salonu fryzjerskiego.
- Gdzie teraz? – usłyszałam za sobą głos Chris’a.
- Na miasto, jak przejedzie się przez ten most koło szpitala dojedziemy do salonu kolczyków. – powiedziałam.
Wsiadłam do auta, od strony pasażera, a od strony kierowcy wsiadł chłopak. Niechętnie odpalił silnik i wyjechał na drogę…
~
Po 30 minutach, dojechaliśmy na miejsce. Chris zaparkował i wysiedliśmy.
- Czym oni będą Ci robić? Pistoletem do kolczyków? – spytał mój kochany idiota.
- Igłą. – odparłam. – Ale będę miała to miejsce popsikane takim środkiem znieczulającym.
Pokiwał niechętnie głową i weszliśmy do środka. Pan z którym wcześniej się już umówiłam na tą wizytę od razu mnie rozpoznał. Wiem tyle, że był wampirem - Carl, a on wiedział, że ja jestem człowiekiem. Jednak on nie pije ludzkiej krwi. Jest plus!
Kazał mi usiąść wygodnie na fotelu i się odprężyć. Popsikał z jednej strony moją wargę i przygotował już wcześniej przygotowaną igłę.
Szybko wszystko poszło i było gotowe. Zapłaciłam i podeszłam do Chris’a od którego zabrałam portfel. Podeszłam do Carl’a i zapłaciłam mu. Podziękowałam i wyszłam ze swoim chłopakiem z salonu.
- I jak? – spytał. – Dobrze się z tym czujesz?
- Tak. Chris nie musisz się mną przejmować, naprawdę. – odparłam.
- A zrobisz dziubek? – spytał.
Spróbowałam zrobić dziubek, ale jeszcze nie czułam jednej strony wargi, przez co dziwnie to wyglądało. Chłopak zaczął się ze mnie śmiać i walnął w auto (MUSIAŁAM XD).
Zasłoniłam usta, próbując się nie śmiać, ale mi to nie wyszło. Zaczęłam się głośno śmiać i szybko podeszłam do chłopaka, który siedział oparty od auto.
- Dobrze się czujesz? – spytałam uciszając swój śmiech i kucając przy nim.
- Tiaaa… Tylko trochę mnie boli prawe udo… - powiedział.
Położyłam rękę na jego udzie – prawym. Trochę mu je rozmasowałam. Christopher pociągnął mnie za rękę i wylądowałam na jego nogach. Spojrzałam na niego wzrokiem „Serio?”, ten się tylko zaśmiał i pocałował mnie w policzek.
W końcu wstałam z jego nóg, wsiadłam do auta. Ten zrobił to samo i wyjechał na drogę…
*
Dotarliśmy do domu. Wysiadłam pierwsza i zaczęłam biec w kierunku domu, Chris szybko mnie złapał w pasie i przyciągnął do siebie.
- Masz takie ciemne oczy teraz… - westchnął.
- Przyzwyczaisz się. – odparłam.
Chłopak sprawnie przerzucił mnie przez ramie i wniósł do domu. Wiedziałam, że i tak mnie puści więc nic nie robiłam. Po chwili postawił mnie na ziemię, odwróciłam się i zobaczyłam Badi’ego i Anę, którzy z niecierpliwością patrzyli na Chris’a.
- Ulotnie się. – powiedziałam chcąc wbiec do łazienki.
- O nie, nie, nie… - burknął chłopak.
- Christopher… Mówiłem, że mamy sprawę i nie przedłużaj. – warknął Badi.
Mulat zwrócił swój wzrok na mnie. No cóż teraz wyglądałam tak:



- Nową panienkę przyprowadziłeś? – spytał. – My obcych nie przyjmujemy.
- Toć to jest Natalie. – Ana walnęła z pięści mulatowi w ramię.
Chłopak odwrócił głowę i machnął ręką na znak, że mam iść. Szybko weszłam do sypialni Christopher’a. Położyłam się na łóżku i patrzyłam w sufit. O co znowu chodzi? Jaka sprawa? Ana ma jakąś sprawę? Uhh… Dobra nie muszę wiedzieć, nawet jeśli jestem w to wszystko zamieszana. Eh… Chociaż to mnie zastanawia, czemu ja nigdy o niczym nie mogę wiedzieć. No czemu?!
I wtedy usłyszałam kłótnię z kuchni… Najbardziej słychać było mulata, jak się unosi. Nie wiedziałam o co chodzi. Jednak szybko się przeliczyłam, że nie wiem…
- Kur.wa Chris! Nie widzisz, że Ci wspólnicy Louis’a się uparli na Natalie?! Ona same problemy ściąga… - krzyczał mulat.
- Jakie problemy?! Badi ogarnij się. To nie jej wina, że ten brat był chory. – wtrąciła się Ana.
- No i co z tego? Ale gdyby nie ona nic by się takiego nie działo! Teraz jeszcze ślub z nią planujesz, wspólna przyszłość? Naprawdę?
Wstałam z łóżka i podeszłam do drzwi. Zdecydowanie nacisnęłam na klamkę i otworzyłam drzwi. Wszyscy umilkli. Spojrzeli na mnie.
- Problemy sprawiam? Mogę zniknąć, mi to trudności nie zrobi. Nie będę już piątym kołem u wozu. – powiedziałam.
Chris wstał z krzesła i do mnie podszedł. Przytulił mnie do siebie.
- Nie jesteś piątym kołem u wozu. Jesteś dla mnie ważna, nie słuchaj go. – wyszeptał mi do ucha.
Spojrzałam na partnera i bardziej się wtuliłam w jego klatkę piersiową. Chłopak pocałował mnie w czubek głowy i puścił. Westchnęłam cicho.
- O co mu chodzi? – spytałam samą siebie cicho.
- Później porozmawiamy. – wyszeptał Chris do mojego ucha.
Pocałował mnie w szyję i odsunął się ode mnie. Podeszłam do drzwi. Założyłam szybko buty z korytarza i rzuciłam ‘Wychodzę jak wrócę, to będę.’ I wyszłam z mieszkania.
Poszłam na miasto z e-petem w ręce. Myślałam, że zaraz coś rozpier.dolę. Myślałam, że urwę głowę Badi’emu. Co mu się stało? Był inny. Czy coś się wydarzyło o czym nikt mi nie chce powiedzieć? Nie wiem, niestety, ale tego nie wiem.
Może w końcu mnie ktoś uświadomi? Może Chris’owi on robi wszystkie wyrzuty. No i wtedy wpadłam na Carl’a. Przeprosiłam go i odwróciłam się w drugą stronę, chcąc odejść. Jednak ten mnie zatrzymał pytając „Co się stało?” odparłam ciche „Nic.” Eh… Czemu to musi być taki trudne? No kur.wa czemu?!
Jednak Carl nie dawał za wygraną i powiedział, że zabiera mnie na kawę do knajpki niedaleko. Niechętnie się zgodziłam…
*
Byłam w tej knajpce z wampirem, który był moim dobrym znajomym. Rozmawialiśmy do momentu kiedy ktoś zadzwonił na jego telefon. Odebrał i podał mi komórkę mówiąc „Do Ciebie.”
- Tak?
- Natalie? Gdzie jesteś, martwię się. Badi’ego nie ma… Może mam Cię odebrać? – pytał Chris.
- Christopher, spokojnie. Jestem z moim przyjacielem w kanjpce na kawie. Zaraz wrócę do domu. – powiedziałam i się rozłączyłam.
Oddałam telefon Carl’owi. Poprosiłam aby mnie odwiózł do domu, zgodził się od razu. Zapłacił za kawę i wyszliśmy. Szybko wsiadłam do jego auta i wyjechał na drogę.
*
Zatrzymał się pod domem mojego partnera. Podziękowałam mu i pożegnałam się. Wysiadłam z auta i wbiegłam do mieszkania.

W środku, na korytarzu czekał już Christopher. Wtuliłam się w niego.
- Jesteś w końcu. – wyszeptał mocno mnie przytulając.
- Tak jestem. Coś się stało? – zapytałam.
Chłopak na mnie spojrzał i odwrócił głowę w drugą stronę,

Christopher?

czwartek, 13 sierpnia 2015

Od Christopher'a - c.d do Natalie

-Taa, wieczorem-mruknąłem do siebie.-A cały dzień będę patrzył w obce oczy i zastanawiał czy je znam.
Spóściłem głowę i patrzyłem na swoje buty. Dlaczego jej tak zależy na tym wszystkim? Znając życie pewnie sie nie dowiem...świetna myśl Chris, cudowna. Nic a nic się nie dowiesz bo jesteś facetem a twoja narzeczona cos knuje.
-Stary weź się kurna ogarnij bo słuchać tego nie mogę-mruknął Badi w moim umyśle.
-To nie słuchaj, nikt Cię nie zmusza-odparłem.
-O tu sie debilu mylisz, Ana chciała bym Ci w główce poczytał bo ma sprawę.
-Jaką?
-Nie wiem, jak wrócicie ma z Tobą pogadać i to chyba tyle...trzymaj sie brachu.
Aha? Teraz Natalie, potem Ana...zdecydowanie powinienem zacząć pić z rana kawę, bo padnę w połowie dnia pod natłokiem myśli. Może Anastasie coś wyczytała z przyszłości? Coś złego sie stanie? Westchnąłem i podniosłem głowę. Natalie juz zmywali farbę z włosów...aż tak długo myślałem?
Na to wychodzi. Mojej kochanej znów coś nakładali na włosy, kolejna farba? Nie znam sie na tym, ale chyba na to wyglądało. Natalie usiadła obok mnie, lecz w pewnym odstępie. Pokręciłem głową i przysunąłem się do brunetki.
-Jaki kolor teraz?-spytałem.
-Zobaczysz.-odparła i spojrzała na mnie.-Jesteś zły?
-Denerwują mnie tylko te soczewki, nie widać jakie masz śliczne błękitne oczy.-powiedziałem i chwyciłem jej podbrudek.
Miała teraz ciemne oczka, jakby brązowo czarne.
-O tym właśnie mówię-westchnąłem i puściłem twarz Nat.-Ale skoro chcesz to niech tak będzie.
Chwyciłem dłoń dziewczyny i patrzyłem na nią. Taka mała, drobniutka...jak cala Nati.
-Skarbie...-zacząłem niepewnie.
-Tak?
-Jak...wyobrażasz sobie nasz ślub?-spytałem patrząc na nią.
Trochę sie zdziwiła.
-To znaczy nie musimy sie spieszyć-dodałem szybko.-Tylko...tak chciałbym wiedzieć.
Natalie?

środa, 12 sierpnia 2015

Od Natalie - C.D do Christopher'a

Chłopak się zatrzymał. Wysiadłam z auta. Weszłam do salonu i rozejrzalam się dookoła. Podeszłam do jednej z fryzjerek. Ta poprosiła abym usiadła co zrobiłam od razu. Kobieta przygotowywała wszystko co miała dzisiaj zrobić. Założyła na mnie takie coś żeby farba albo ścinane wlosy nie spadaly na moje ubrania(Nie mam pojęcia jak to się nazywa).
I wtedy zobaczyłam w lustrze, ze do salonu wchodzi Chris.
- To scinamy nieco włosy i farbujemy na tamte kolory o jakie pani chodziło? - spytala kobieta.
- Tak. - odparłam.
~
Kiedy już miała połowę pracy za sobą ja miałam odczekać godzinę aż zmyje mi farbę z włosów. Usiadłam na kanapie obok swojego chłopaka.
- Pójdziesz do okulisty? Jest pięć minut stąd. - poprosiłam.
- Yhm. - odparł i wstał.
- Dac Ci pieniądze? - spytałam.
- Mam swoje. - burknal.
Wyszedł z salonu. Czy ja coś zrobiłam nie tak? Wkurzylam go? Działam mu na nerwy? Uhh... Nie wiem. 
~
Po 15 minutach przyszedł Chris. Podał mi pudełeczko, otworzyłam je i poszłam do toalety aby je założyć.
Wróciłam po około pięciu minutach. Miałam założone soczewki. Na szczęście nie było widać, ze mam niebieskie oczy. Uff...
- Wolałem twoje niebieskie oczy. - powiedział.
- Oj Chris. Na wieczór będę chodzić bez. - powiedziałam.
Pocałowałam go w policzek i usiadłam na skraju kanapy.

Christopher?

środa, 12 sierpnia 2015

Od Christopher'a - C.D do Natalie

-Za co?-zdziwiłem się.
-Ee...sam zobaczysz-odpadła szybko i ruszyła do wyjścia najpierw zakładając buty.
Westchnąłem i ruszyłem za dziewczyną. Co ona może kombinować? Kolczyk? Soczewki? Sam juz nie wiem...wyszliśmy z moim skarbem z domu i wsiedliśmy do mojego samochodu na podjeździe. Odpaliłem silnik i wyjechałem na drogę.
-To dokąd jedziemy? Pod jaki adres?-spytałem.
-Do końca nie pamiętam...ale wiem tyle, że jest dwie ulice od weterynarza.
-No to sie pobawimy w szukanie-zaśmiałem sie słabo.
Nie chciałem by moja maleńka sie zmieniała...no ale ma dopiero osiemnaście lat, człowiek zawsze chciałby coś zmienić w swoim życiu a ona jest wyjątkowo młoda i ma wszystko przed sobą. No wiec co poradzę? Nic nie poradzę. Czułem na sobie wzrok brunetki, ale udawałem, że o niczym nie wiem.
-Chris-w końcu odezwała sie dziewczyna.-Jesteś na mnie zły?
-Nie, nie jestem-powiedziałem dość drętwo i oglądając się na boki.
Gdzieś w pobliżu powinien być ten salon, tylko gdzie?
-Na pewno?-spytała Nati.
Pokiwałem głową i dalej rozglądałem sie za tym fryzjerem. Chciałem już nic nie mówić, ale chciałem jeszcze o cos spytać.
-A ty masz wadę wzroku?-spytałem.-Bo wspominałaś o soczewkach i to ciemnych więc...tak pytam.
Natalie nic nie powiedziała.
-Kochanie, chciałbym wiedzieć.-mruknąłem cicho.-Rozumiem, chcesz zmiany, ale...
-Ale?
-Zawsze wiedz, że będę Cię kochał mimo wszystko. Jeśli potrzebujesz coś zmienić, okey nie mam nic przeciwko tylko chce by czuła sie dobrze a nie robiła coś wbrew sobie...mam nadzieję, ze wiesz o co mi chodzi-nie skończyłem bo zauważyłem salon.-No i jesteśmy.
Natalie?

środa, 12 sierpnia 2015

Od Natalie - C.d do Christopher'a

- Co mi miało niby być? - spytałam lekko zszokowana.
Nic nie odpowiedział tylko znowu zlaczyl nasze usta w pocałunku...
Kiedy rozłączyliśmy nasze usta, wtuliłam się w niego.
- Oj Chris, co się z tobą dzieje? -Spytałam sama siebie w myślach.
- Martwi się o Ciebie. - odparl glos Badi'ego w mojej glowie.
Westchnęłam cicho. Pocałowałam ukochanego w policzek i wtuliłam w niego.
- Znowu zły sen? - spytałam.
- Yh... Tak... - odparł niechętnie.
Co mu się tym razem mogło śnić? Nie wiem, zabito mnie? Ehh...
Porwano? Zgwałcono? Uhh...
Dobra nie będę wałkować tego tematu. Nie chce, żeby Chris znowu się denerwowal czy coś. Więc nie będę dociekala. Spojrzałam na zegar, była 8:42 no cóż. Trzeba wstawać. Podnioslam się z łóżka.
- Wstawaj, o dziewiątej trzydzieści mnie zawozisz. - mruknęłam. - A i później jadę do salonu kolczyków...
Chłopak na mnie spojrzał.
- A no i mam zamówione ciemne soczewki u optyka. - dodałam po chwili.
Chris na mnie spojrzał. Pokrecil głową.
- Jesteś piękna jak wyglądasz teraz. Nie musisz się zmieniac. - powiedział.
- Ale Chris, no proszę Cię... Ja chce pozmieniac w swoim życiu wszystko... Szczególnie jak wkraczam w kolejny etap... - powiedziałam.
Niechętnie się zgodził i wstał z łóżka. Szybko się ubrał w czyste rzeczy i wyszedł z pokoju bez słowa. Wstałam z łóżka. Wyjęłam czystą bieliznę, która szybko założyłam. Następnie ubralam krótkie spodenki i bluzkę sięgającą do pępka. Szybko rozczesalam włosy.
Wyszłam z pokoju. Christopher stał w kuchni i coś przygotowywał.  Kiedy do niego podeszłam, chłopak odwrócił się do mnie.
- Jesteś głodna? - spytał troskliwie.
- Tak trochę. - odparłam.
Chris podał mi talerz z kilkoma kanapkami i nakazał mi usiąść przy stole, co zrobiłam dość niepewnie. Zabrałam się za jedzenie kanapek. W sumie bałam się trochę jak zareaguje na to, ze chce przefarbowac włosy... No i na kolczyk w wardze oraz soczewki. Chociaż nie, soczewki raczej normalnie przyjmie, mam taką nadzieję.
Zjadłam kanapki i odniosłam talerz do zmywarki.
- Jedziemy? - usłyszałam za soba głos chłopaka.
- Tak. - odparłam i odwrocilam się do niego. -  Mam nadzieję, ze mnie nie udusisz...

Christopher?

środa, 12 sierpnia 2015

Od Christopher'a - c.d do Natalie

-Aha..?-usiadłem na łóżku.-Po co?
-Pytasz sie po co chcę do fryzjera...serio?
-Noo...tak? Przecież tam możesz zrobić pasemka, pofarbować włosy, trochę je przyciąć, upiąć, zrobić jakąś fryzurę lub obciąć prawie na łyso...-wyliczałem na palcach lecz nagle oprzytomniałem.-Ej! Co to to nie! Masz za śliczne włosy by je ścinać, nie zgadzam się!
-Ale ja nic takiego nie powiedziałam-Natalie odwróciła sie do mnie.
-No dobra, zawiodę Ciebie tego fryzjera-powiedziałem i położyłem sie na łóżku. Brunetka po chwili przywarła do moich pleców, mino kołdry miała trochę zimne dłonie, jak to zazwyczaj ona. Uśmiechnąłem sie do siebie.
-Chcesz trochę kołdry?-spytała dziewczyna zza mojego ramienia.
-Ty mnie rozgrzewasz, śpij dobrze kochanie-mruknąłem i mimowolnie przymknąłem powieki.
~~*~~
Obudziłem sie spadając z łóżka. Bardzo ciekawe uczycie...Nieco obolały podniosłem sie z ziemi i ponownie położyłem sie na łóżku. Natalie spała prawie na drugim końcu, wchodząc niemalże na ścianę.
Czyli....spadłem tak sam z siebie? Nie, to niemożliwe. Chyba aż tak sie nie kręcę podczas snu...Westchnąłem i zbliżyłem sie do mojego skarbu. Przytuliłem dziewczynę od tyłu, jednak była strasznie zimna, nie ruszała się, nawet nie oddychała...Gwałtownie usiadłem i przewróciłem brunetkę na plecy. W pierwszej chwili odskoczyłem od Nat lecz po chwili rzuciłem sie na nią.
-Natalie!!-wrzasnąłem.-Natalie!!
Jednak ona nic nie odpowiedziała, nadal patrzyła w jakiś punkt swoimi błękitnymi, martwymi oczyma.
-Kochanie...-łkałem.-Maleńka...Nie! Nie opuszczaj mnie!
Trzymałem jej wątłe ciepło w ramionach a kolejny łzy spływały ni po policzkach. Patrzyłem w jej szarą twarz, roztrzęsioną dłonią w końcu przymknąłem powieki mojej najukochanszej. Starałem sie nie patrzeć na wielki czerwony ślad po kuli w czole, na  cienkie stróżki krwi który zatrzymały się na jej podbrudku...ale nie potrafiłem.
-Natalie, Nati, Nat...-urwałem nie mogąc powiedzieć nic więcej.
Po prostu trzymałem ją i nie wierzyłem co się stało...zamknąłem oczy i po dłuższej chwili otworzyłem je.
Nic, ciągle to samo, martwa Nat nie zniknęła. Zawyłem i przestałem czuć ręce. Co do jasnej...Nic już nie widziałem. Starałem sie otworzyć oczy, i po kilku dobrych minutach w końcu mi sie to udało.
-Chris co sie dzieje?-pytała brunetka.-Czemu krzyczałeś przez sen?
Nati pochylała sie nade mną przestraszona. Pierwsze co to chwyciłem jej twarz w dłonie i  przyciągnąłem do siebie. Patrzyłem na nią, aż w końcu ją pocałowałem.
-Nic Ci nie jest-powtarzałem gdy oderwaliśmy swoje usta.-Jesteś tu cała i zdrowa.
Natalie? Jakis dziwny ten sen...boisz sie? XD

środa, 12 sierpnia 2015

Od Natalie - C.D do Christopher'a

Westchnelam. W sumie to nie chce go męczyć. Znowu się zdenerwuje, no i będzie tylko gorzej.
- Dobra nie musisz mówić. -  powiedziałam.
Dałam mu calusa w policzek. Odsunęłam sie od niego.
- Odpoczywaj. - poprosiłam.
- To ty odpoczywaj ze mną. - odparł.
Przewróciłam oczami, ale już się zgodziłam. Położyłam się tuż obok chłopaka i wtuliłam w jego klatkę piersiową, aż tu nagle zza oknem - huk.
Spojrzałam na okno. Ciemne chmury nad miastem. Błysnęło i sie uśmiechnęłam.
- Wreszcie burza... - mruknęłam.
- Aż tak Ci brakowalo burzy? - spytał.
- Tak.
Wstałam i usiadłam na parapecie. Patrzyłam na chmury, aż tu nagle ktoś zaslonil mi oczy i pociągnął do tylu, ale złapałam się parapetu.
- Nie patrz na pioruny. - wymruczal mi do ucha.
Zaśmiałam się.
- Dobrze, dobrze... To puść mnie. - skwintowałam.
I po chwili ujrzałam światło dzienne. Hehe... Wstałam i stałam jakby nigdy nic na parapecie do pewnego momentu, czyli wtedy gdy Chris zdjął mnie na dół.
- Jak plecy? - spytałam troskliwym głosem.
- Lepiej. - odparł.
Pokiwalam głową i przewrocilam sie na drugi bok, czyli plecami do partnera.
Zamknęłam oczy i jakoś zasnęłam...
*
Obudziłam się w środku nocy. Obok mnie leżał Chris. Słodko spał. Była jakoś 2, eh...  Podniosłam sie i wyszłam po cichu z pokoju. Wtedy wpadłam na kogoś... Dokladniej był to mulat. Spojrzał na mnie.
- A ty gdzie? - spytał.
- Do łazienki. - odparłam i szybko wbieglam do pomieszczenia.
Zakluczylam drzwi.
Załatwiłam potrzebę, spuscilam wodę i umylam ręce, po czym wytarlam je w ręcznik. Wyszłam z łazienki i zobaczyłam, że Badi stoi przy drzwiach od pokoju Chris'a i z nim rozmawia?
Zaraz zaraz... Kiedy on wstal? Uhh, udusić tylko.
Podeszłam do nich. Christopher na mnie spojrzał a potem na Badi'ego. Zaklopotany przeciągnął się i głośno ziewnal.
- No to ja idę dalej spać... - przeciagnal.
- Nie udawaj. - burknęłam i minelam go.
Położyłam się na łóżku i przykryłam kołdra.
Chris jeszcze rozmawiał z mulatem, ale po 10 minutach zamknął drzwi i podszedł do łóżka.
- No co? - spytałam.
- Nic, nic. - odparł.
- Eh... Chris.... - zaczęłam niepewnie.
Poczułam na sobie przeszywajacy wzork chłopaka.
- Tak?
Teraz spytam albo nigdy. Raz kozie śmierć (czy jakoś tak XD).
Wzięłam głęboki oddech.
- Pojedziesz ze mną dzisiaj o 10 do fryzjera? - spytałam.
- Ale po co? - dopytal się.
- Uhh... No mam wizytę już załatwiona. Zawieziesz mnie? - poprosiłam.

Christopher? Zawieziesz? XD

poniedziałek, 10 sierpnia 2015

Od Christopher'a - c.d do Natalie

-Kochanie nie uciekaj ode mnie-mruknąłem i przytuliłem moje słońce od tyłu.
Dziewczyna trochę sie rozprostowała a ja ucieszony wtuliłem twarz w jej włosy. Chciałem być teraz przy niej cały czas wiedząc, że nic jej nie grozi.
-Chris, puść mnie-powiedziała dziewczyna.
-Nie, za bardzo Cię kocham i nie wytrzymam rozłąki-powiedziałem.-Nie chce by cokolwiek nas rozdzieliło.
-No to rozdzieli nas mój głód-mruknęła.
Westchnąłem.
-Nie mogłaś tak od razu?
-Nie, a teraz mnie puszczaj.-dziewczyna wyrwała się z mojego uścisku.
Zeszła z łóżka a ja chciałem zrobić to samo. Już siedziałem a brunetka odepchnęła mnie ręką tak, że znów leżałem.
-Nati-burknąłem.
-Nie ruszaj sie stąd, wracam niedługo-to powiedziawszy Natalie wyszła z pokoju zostawiając mnie sam na sam z myślami.
Podparłem głowę na łokciu i patrzyłem na drzwi.
W pewnym momencie przemknęła mi pewna myśl, że Nat jest na mnie zła. Zazwyczaj pewnie poprzytulałaby sie ze mną...a dziś? No właśnie...Stało sie coś o czym nie wiem? Eh, jestem beznadziejny a teraz jeszcze nawet nie mogę wstać...teoretycznie.
~~*~~
Minęło sporo czasu i nic, moja maleńka nie wróciła. Powoli podniosłe sie z łóżka i ustałem. Trochę sie chwiałem ale mniejsza z tym. Wyszedłem z pokoju i ruszyłem do kuchni, niestety dość powoli. Gdy trafiłem do salonu oniemiałem. Na kanapie, prawie bez ubrań całowali sie Natalie i Hal...i moje słońce robiło to dobrowolnie, sama ściągała z chłopaka ubranie i całowała po całym ciele. Zarobiło mi sie gorąco, nie potrafiłem utrzymać równowagi. Zamknąłem oczy, chciałem tylko mrugnąć ale gdy je otworzyłem leżałem znowu w łóżku. Ciężko dyszałem i rozglądałem sie dookoła. Napotkałem zmartwioną twarzyczkę Nat. W pierwszej chwili chciałem odwrócić wzrok...ale nie mogłem. Ten strach w jej błękitnych oczach...coś tu jest nie tak.
-Chris, co sie dzieje?-spytała brunetka.
-Co? Jak?-pytałem jeszcze nie ogarniając o co chodzi.
Było mi zdecydowanie za gorąco.
-Przyszłam do Ciebie dosłownie dwadzieścia minut później a ty spałeś. Pięć minut temu zacząłeś sie cały trząść i dostałeś gorączki. Co sie dzieje?
Jeszcze przetrawiałem co powiedziała dziewczyna i uspokajałem oddech.
-Czyli to tylko sen...-powiedziałem do siebie i usiadłem na łóżku opierając sie o ścianę.
-Co tylko sen?-Natalie nie wiedziała o co chodzi.
-Nie ważne, po prostu chodź tu do mnie-wyciągnąłem ręce w stronę brunetki.
Ta usiadła na łóżku i przysunęła sie do mnie. Mocno ją przytuliłem i pocałowałem w czubek głowy.
-Co Ci sie śniło? Powiesz mi?-poprosiła.
-Na pewno chcesz wiedzieć?-upewniłem sie.
Natalie?

piątek, 7 sierpnia 2015

Nieobecność

Nie będzie mnie do niedzieli/poniedziałku.
Więc wszelkie opowiadania, formularze itd będą wstawione jak wrócę.
Wiec... Widzimy się niebawem! XD

~Piff (wiki i nata)

piątek, 7 sierpnia 2015

Od Natalie - C.D do Christopher'a

Dojechaliśmy do domu. Wczoraj rozmyslalam nad tym co się działo z Chris'em.
Kiedy dojechaliśmy na miejsce, nim zatrzymali auto wyskoczyłam z samochodu. Wywaliłam się, ale szybko wstałam i wbiegałam do mieszkania.
Zobaczyłam, ze w kuchni siedzieli dwaj faceci, w tym Badi, na stole leżał Chris, chyba był nieprzytomny. Podeszłam do nich. Spojrzałam pytającym wzrokiem na mulata, ten tylko westchnął.
-Nic strasznego... Ed zszyl mu plecy.- powiedział.
Westchnelam cicho, pocałowałam nieprzytomnego Chris'a w czubek głowy i poszłam do pokoju chłopaka.
Położyłam się na łóżku i zasnęłam...
*
Obudziłam się, już obok mnie leżał Chris. Nie spał tylko patrzył na mnie i sie uśmiechał. Odwzajemnilam gest. Wstałam z łóżka.
- Jak się czujesz? - spytałam.
- Lepiej. - odparł.
Pocałował mnie w czoło i chciał wstac, ale szybko tego pozalowal.
- Nie wstawaj, odpoczywaj. - powiedziałam.
Wstałam z łóżka, pocałowałam go w policzek.
- Eh... No dobra. - odparł.
- Idę do sklepu po leki przeciwbólowe. - skiwntowałam i wyszłam z pokoju.
Dość szybko się ubralam, ogarnelam w łazience. Ubralam trampki, wzięłam z pokoju portfel i szybko wyszłam z pokoju jak i mieszkania.
*
Kupiłam kilka leków przeciwbólowych, mniej więcej takie same jak mieli wcześniej, a raczej te, które polecił mi Badi kiedy z nim rozmawialam przez telefon. Wróciłam do domu i poszłam do pokoju Chris'a. Leżał i patrzył się w sufit. Zdjęłam trampki i odłożyłam siatkę z apteki, po czym rzuciłam się na łóżko. Wtuliłam się w chłopaka.
- Nie myśl tyle. - powiedziałam calujac go w policzek.
Odsunęłam sie i miałam wstać z lozka, ale "ktoś" złapał mnie w pasie i przyciągnął do siebie.
- Chris, odpoczywaj. - burknelam.
- Nie. - odparł.
Uszczypnęłam go w rękę, ale on nic. W noge uszczypnelam, nic. Położyłam rękę na jego kroczu.
- O nie, nie, nie! - syknął.
- To mnie puść. - skiwntowałam.
- Nie.
Już miałam uszczypnąć, ale ten odciągnął moja rękę.
Pocalowałam go w rękę, a po chwili go ugryzłam w tą rękę.
- Kur... - Nie dokończył.
Odsunęłam sie od jego ręki.
- Też Cię kocham misiu! - niemalże krzyknęłam, po czym skuliłam się w kulke.

Christopher? Ostatnie me opowiadanie do niedzieli/poniedziałku...

czwartek, 6 sierpnia 2015

Od Christopher'a - C.D do Natalie

Po tym jak wszyscy rozdzieliliśmy się siedziałem w ogrodzie i patrzyłem na dom.
-Stary, nic im nie będzie-powiedział mulat siedzący obok mnie.
-No nie wiem...przynoszę pecha, o czym z resztą wiesz.-mruknąłem.-Kurde gorąco mi, czyj był pomysł z tymi bluzami?
Badi walnął mnie w ramię.
-Mój, bo co?
-Już nic-powiedziałem i podparłem głowę na ręce.
Niby te cale kamizelki kuloodporne mają nam pomóc ale ukrywanie jej pod grubą bluzą na słońcu nie jest łatwe...Dlaczego nie wystawiłem jeszcze zraszacza w ogrodzie?
~~*~~
Cztery godziny później usłyszeliśmy, że już sie zbliżają, jechali samochodem, zdecydowanie za wolno jak na normalnych podróżnych.
-No to zaczyna sie jadka-zaśmiał się Badi.
-Weź mnie nie wkurzaj-mruknąłem.-Za specjalnie mnie nie cieszy ta zabawa.
-Ogarnij tyłek, nie będzie źle.-To powiedziawszy wstał i strzelił w krzaki w ogrodzie.
Czyli juz są...Wstałem i rozejrzałem sie po ogrodzie. Widziałem gdzie są, trzech w krzakach przy ogrodzeniu i trzech przy drzewkach ozdobnych.
-Chodź...-powiedział cicho Badi.
Ruszyłem za nim.
-Mogę pobawić sie ogniem?-spytałem z nadzieją.
-Nie dziś. Nie chcemy chyba wszystkiego puścić z dymem.
Gdy byliśmy przy drzewkach wyskoczyły po kolei wilkołaki, już przemienione. Szybko wyciągnąłem broń i zdjąłem jednego. Dwa pozostałe rzuciły sie ja nas, ale reszta chłopaków przyszła nam z pomocą. Potem wszystko gwałtownie przyspieszyło, ja wraz z mulatem i jednym z mechaników Ed'em schowaliśmy sie za szopką z narzędziami i strzelaliśmy w bande Louis'a osłaniając kolegów. Trzech naszych kolesi, w tym dwóch wampirów po kolei skopywało wrogów.
-Zdjąłem jednego-rzuciłem.-I drugiego już też.
-Ja tylko trafiłem, ale juz nam nie powinien przeszkodzić-powiedział Ed.
-Jeden u mnie zabity a drugi niezdolny do walki-zaśmiał sie mulat
Dopiero teraz zauważyłem, że mulat ma bandaż na głowie...już po wszystkim?
-Co sie stało?-spytałem podnosząc głowę czego zaraz pożałowałem.
Leżałem na brzuchu a ktoś jakoś "grzebał" mi w plecach, dopiero teraz zaczynałem coś bardziej odczuwać. Skrzywiłem sie z bólu, czułem się jakby szarpano mi nerwy.
-Rzucili w waszą stronę granatem, szopa sie rozwaliła a Loius nie żyje. Cała banda zabrała siebie i trupy no i do widzenia. Chyba juz nawet zabrali sie za pogrzeb-zaśmiał sie kumpel.
-A dziewczyny? Nic im nie jest?-pytałem ostatkiem sił by nie wrzasnąć jak mnie wszystko boli.
-Już jadą, przesiedziały tam z jeden dzień aby nie musiały patrzeć na wszystkich rannych.
-To ile czasu byłem nie przytomny?
-Jakąś dobę. Kurde, chyba środki przecie bólowe sie kończą...boli Cię coś?
-Wszystko-syknąłem.
-Było tak od razu a nie, zaraz wracam!-zawołał mulat i wyszedł z kuchni.
Westchnąłem i zacisnąłem pieści w nadziejo, że to w czymś pomoże.
-Nie ruszaj się -usłyszałem za sobą Ed'a.-Bo źle to zszyję.
-Ale co?-zdziwiłem sie.
-Twoje plecy idioto. Ledwo zacząłem a ty juz sie wzdrygasz. Z resztą nie miałem takich problemów.
-A gdzie reszta?
-Juz dawno w swoich domach-chłopak urwał bo przyszedł mulat z butelką wódki.
Podszedł do mnie o po odkręceniu naczynia podstawił mi je pod usta.
-Pij-nakazał.-Nic innego do znieczulenia nie mamy.
-Jak to...-nie dokończyłem bo Badi wcisnął mi naczynie w usta i musiałem pić zawartość by sie nie udławić.
No i doszło do tego, że upili mnie do nieprzytomności...
Natalie? Nie miałam pomysłu xd

środa, 5 sierpnia 2015

Od Natalie - C.d do Christopher'a

Ana weszła do pokoju i powiedziała o wszystkim co się dzieje. Mój brat, Louis będzie tym razem już atakował a nie się cackał... Będą chcieli mnie porwać dla okupu albo ze względu na mój szósty zmysł...
Siostra Chris'a wyszła z pokoju. Nie mogłam wytrzymać i sie rozpłakałam jak zwykle dziebko, któremu zabralo sie jego ulubiona zabawkę...
Poczułam jak ktoś mnie do siebie przytula, od razu zorientowałam się, ze to Chris.Wtuliłam się w niego. Chyba najwyższa pora coś pozmieniac... Odsunęłam sie od chłopaka. Przetarłam oczy, otarłam łzy. Popatrzyłam na niego. Nie chciałam, żeby tak się stało... Chciałabym aby cały czas był przy mnie, ale nie mogę tego zrobić... W końcu nie jest "moja zabawką". Eh...
- Przebierz się. - powiedziałam wstając z łóżka.
Wyszłam z pokoju. Skierowałam się do salonu, gdzie na kanapie usiadłam.
Wzięłam jedną z poduszek, które leżały obok mnie i przytuliłam się do niej.
Czemu tak musi być? - spytałam sama siebie w myślach.
-W sensie, że jak? - usłyszałam głos Badi'ego w głowie.
- No tak, ze Louis nie chce odpuścić... Że wszystko musi się psuć między mną a Chris'em... Tak często zaczęłam się awanturowac o byle co.
I wtedy poczułam, ze ktoś obok mnie siada. Obejmuje ramieniem i roztrzepuje mi włosy.
- Jesteś o niego zazdrosna. - wyszeptał mi do ucha mulat.
Spojrzałam na niego. W sumie i miał tutaj rację. Jestem zazdrosna o byle co... Nawet o Anę, ze jej więcej czasu poświęcał, ze się nią opiekował kiedy to było jej potrzebne... To chore z mojej strony. Może czas coś zmienić w swoim życiu? Może lepiej ogarnąć się? Uhh...
Z rozmyśleń wyrwał mnie głos Chris'a.
- Nat, idziemy chlopacy już są...
Spojrzałam na niego. Wstałam i wtuliłam się w chłopaka. Pocałowałam go delikatnie w usta. Odwzajmnił pocałunek. Odsunal się do tylu i na mnie spojrzał.
- Niebawem się zobaczymy. - wyszeptał dając mi calusa w policzek.
Usiadłam na kanapę. Z domu wyszli chlopacy zostawiając nas z dwoma innymi. Jeden usiadł obok mnie. Jak on miał? Levi? Ten taki wampir... Tak Levi.
Włączył telewizję i skakał po kanałach. Patrzyłam na pilota, jak szybko naciska przyciski... Do momentu kiedy Ana zaslonila mi to co robił Levi. Spojrzałam na nią i odwróciłam się w drugą stronę. Inny chłopak stał przy oknie i patrzył przez okno co się dzieje. A ja zamknęłam oczy i jakoś usnelam...
~
Obudził mnie jakiś wybuch. Podderwałam się z kanapy. Spojrzałam na wszystko dookoła. Poczułam jak ktos każe wskoczyć mi na plecy - oczywiście ten drugi, Hal z tego co mówiła mi Ana - zrobiłam to co mówił... Levi wziął siostrę Chris'a i wybieglismy z domu.
Dotarliśmy do auta. Szybko zeskoczyłam z pleców chłopaka. Wsiadlam na tylne siedzenia. Z drugiej strony wsiadla Ana. Chlopacy wsiedli do przodu, Hal odpalił silnik i wyjechał z podjazdu...
*
Byliśmy już w domu jednego z nich. Siedzieliśmy w środku i czekalismy na resztę... Jednak nadal nic nie było. Nie wiedzieliśmy o nich nic. Siedzialam w kuchni, piłam wodę ze szklanki... Poczułam jak ręce zaczęły mi się trzasc. Szybko odłożyłam kubek na blat, tak aby go przypadkiem nie zbić. Poczułam dłoń na ramieniu.
- Będzie dobrze. - usłyszałam głos Levi'ego.
- Mam nadzieję. - odparłam.
Zdjął rękę z mojego ramienia i poszedł do salonu. Poszłam za nim. Usiadłam w fotelu. Dostałam koc, owinelam się nim...

Christopher?

wtorek, 4 sierpnia 2015

Od Christopher'a - C.d do Natalie

-Co jest?-spytałem wstając z łóżka.
-Chodź-wskazał głową drzwi-To ważne.
Nie wiedziałem o co kaman ale razem z mulatem wyszliśmy z mojego pokoju i poszliśmy do kuchni. Ana robiła kawę lecz strasznie trzęsły jej sie ręce. Usiedliśmy przy stole, Badi spięty i poważny a ja totalnie nie ogarniający sytuacji.
-Też chcesz kawę?-spytała cicho moja siostra.
-Tak, poproszę-powiedziałem dość niepewnie.
Może mnie ktoś w końcu oświecić?
-Chris, mamy problem-w końcu odezwał się mój kumpel.-I to nie jakieś zabawy jak ostatnio.
-Co masz przez to na myśli?
-Louis coś szykuje, dzisiaj. Nie będzie sam, oprócz niego będzie jeszcze dziesięciu typów.-mówił mulat.
-Skąd to wiesz?-nie miałem zielonego pojęcia skąd ma takie informacje.
-W końcu zaczęłam przewidywać przyszłość i nie ignorować tego-odezwała sie moja siostra stawiając przed nami kubki kawy.-Wiem znacznie więcej niż byłoby to możliwe.
Blondynka chwyciła jeszcze trzeci kubek i wraz z nim usiadła przy stole. Objęła naczynie dłońmi i patrzyła w zawartość.
-To czego możemy sie spodziewać?-spytałem nieco poddenerwowany.
-Dziś pod wieczór zamierzają wbić tutaj na chatę, jeden gościu jest szpiegiem i poinformuje resztę jeśli byśmy wyjechali. No wiec zostajemy tutaj. Po drugie są uzbrojeni i nie zamierzają sie cackać jak ostatnio, będą strzelać by zabić a nie obezwładnić. No i po trzecie. chyba dla Ciebie stary najgorsze, przyjadą tu po Natalie.-Badi ściszył głos.
Zacisnąłem dłonie w pięści i patrzyłem w stół.
-Wiecie po co?-niemal syknąłem.
-Albo dla okupu albo aby wykorzystać jej szósty zmysł. Sami jeszcze nie są do końca pewni.-powiedziała moja siostra i położyła dłoń na jednej z moich pieści.-Spokojnie braciszku, mamy plan.
-Jaki?-podniosłem głowę.
-Zadzwoniłem juz do całej ekipy w wyścigów, no nie licząc organizatorów. Wliczając Ciebie i mnie bedzie nas szesnastu.-powiedział mulat popijając kawę.
-Aż tylu?-zdziwiłem sie, przecież nie tyle nas zazwyczaj startowało.
-Mechanicy też będą, potrzebujemy każdej osoby. No to plan jest taki, każdy otrzyma kamizelka kuloochronną i broń, nie licząc dziewczyn bo one nie będą walczyć. Broń będzie różna, nie jestem pewien co chłopaki skombinują. Część osób będzie siedziała w domu, część w ogrodzie a część koło garażu przed domem, nie będą jak mieli zaatakować nas od tyłu lub w słabym punkcie. Dwie osoby zostaną cały czas w domu, aby ewentualnie osłaniać Anastasie i Natalie. Ale to nie będziesz ani ty ani ja...
-Czemu?-wciąłem się.
-Jesteśmy za silni. Zostanie Levi, bo jest wampirem i Hal bo potrafi uspokoić niejednego histeryka. No a nie wiadomo co sie będzie działo i jak dziewczyny będą sie trzymać.-mulat spojrzał na miejsce Any, nie było jej tu już.
Wyszła a mu tego nawet nie zauważyliśmy.
-W sunie racja...ale nie chce zostawiać Nat-powiedziałem dopijając kawę.
-Nie bój żaby, nic jej nie będzie.-zaśmiał sie Badi.
-A Levi nic jej nie zrobi? Jest wampirem...
-Wegetarianinem, zabija tylko zwierzęta. A, jeszcze jedno. Kojarzysz tych sąsiadów z którymi macie plot z ogrodzie? Zupełnie naprzeciw twojego domu?
-No coś tam...
-Wyjechali, przed ich posesją jest juz postawione auto. Hal i Levi, gdyby ktoś wbił do chaty, wezmą dziewczyny i przez ogrody tyłami zwieją samochodem do domu Levi'ego. No i co sądzisz?
-W sumie...to nie głupie. Ide się ubrać-wstałem od stołu i miałem wyjść z kuchni ale zatrzymałem sie.-Powiedzieć Natalie co sie szykuje?
-Powiedz tylko, że chłopaki zostaną z nią i Aną. Nic więcej bo jeszcze sie przestraszy-stwierdził mulat.
Pokiwałem głową i ruszyłem do siebie. W drzwiach minąłem Anastasie która szepnęła do mnie "Powiedziałam jej. Lepsze to niż niewiedza o niebezpieczeństwie". Myślałem, że zaraz ją strzelę ale usłyszałem płacz Natalie. Szybko wparowałem do środka i znalazłem sie przy ukochanej.
Natalie?

wtorek, 4 sierpnia 2015

Od Natalie - C.D do Christopher'a

Uśmiechnęłam się do niego. Położyłam dłonie na jego ramionach i lekko pociągnęłam. Chłopak leżał, głowę miał na moich kolanach i patrzył na mnie z dołu. Zabrałam się za jedzenie kanapek, ktore w dosc krótkim czasie zniknęły z talerza. Wypilam kakao i zostaly tylko owoce. Chris usiadł i przysunął się do mnie. Ja natomiast wzięłam kilka malin i dawalam Chris'owi owoce do ust. W pewnym momencie lekko ugryzl mnie lekko w palec na którym był pierścionek.
- Boli! - krzyknęłam udając teatralnie, ze boli.
Chłopak puscil palec a ja mu znowu przylożyłam do ust.
- Pocałuj może przestanie boleć. - poprosiłam.
Christopher delikatnie ustami pocałował mój palec, po czym złapał moja dłoń w swoją i pociągnął tak, ze wylądowałam na jego kolanach.
Chłopak dobral się do moich ust i zaczął je "atakowac". Odwracałam głowę w różne strony, tak aby mu to uniemożliwić. Jednak on nie odpuszczał i dalej to robił. W końcu spojrzałam na niego. Ujelam jego twarz w dłoniach i delikatnie musnęłam jego usta. Chłopak odwzajemnił pocałunek. Do pokoju ktoś wszedł. Jednak my nie przerywaliśmy pocalunkow. Do momentu kiedy dano o sobie znać.
- Eghem... - już dało się zrozumieć, ze to Badi.
Rozłączyliśmy nasze usta. Spojrzelismy na mulata.
- Musimy pogadać, Chris. - powiedział mulat dość poważnym głosem.

Christopher?

wtorek, 4 sierpnia 2015

Od Christopher'a - C.D do Natalie

-Powiedzmy, że to jest jeszcze kwestia do ustalenia-zaśmiałem sie w myślach, dobrze wiedziałem że mulat dobiera sie do mojego umysłu.
-No dobra, ale jak co to daj mi znać-usłyszałem glos Badi'ego w mojej głowie.
-To my może pójdziemy do mnie-powiedziała moja siostra przerywając ciszę.
Chwyciła mulata za rękę i poszli do jej pokoju, ona oczywiście jeszcze podpierała sie o kuli. Pocałowałem moją kochaną Natalie w czubek głowy.
-Kochanie, może pójdziemy do mnie?-szepnąłem jej na ucho.
-W sunie czemu nie-odpowiedział mi jej cichy głosik.
No tak, w końcu wciąż była mocno we mnie wtulona. Chwyciłem otuloną w koc dziewczynę w ramiona i ruszyłem do siebie do pokoju. Położyłem maleńką na łóżku i przysiadłem przy niej. Ta przekręciła sie w moją stronę. Pogłaskałem moje słońce po policzku.
-Kocham Cie-mruknąłem i musnąłem cudne usteczka brunetki.
Nat złapała w dłonie moja twarz i odwzajemniła pocałunek.
-Ja Ciebie też kocham-powiedziała gdy rozłączyliśmy nasze usta.
Uśmiechnąłem sie do mojego skarbu.
-Poleż sobie jeszcze maleńka, ja zaraz wracam-to powiedziawszy wstałem z łóżka lecz dziewczyna złapała mnie za rękę.
-Gdzie idziesz?-spytała.
-Do kuchni, zaraz wracam słońce-ucałowałem drobną dłoń i ją puściłem.
Poszedłem do kuchni i zabrałem sie za robotę. Wstawiłem mleko na kakao i zabrałem sie za tosty z serem. Kilka minut i gorące tościki wylądowały na talerzu na tacy wraz z kubkiem kakao. Szybko wyciągnąłem z lodówki maliny i po umyciu włożyłem do miski. Jeszcze bita śmietana na wierzch i gotowe. Miska z owocami też trafiła na tace a tuż po niej mały wazonik z jedna różyczką. Z pełną tacą ruszyłem do siebie do pokoju, zahaczając na chwilę do szafy w korytarzu. Wyjąłem z niej mały stolik na łóżko gdzie postawiłem tacę. Oby tylko Natalie nie zasnęła. Wszedłem do pokoju i postawiłem stolik na łóżku. Natalie przetarła oczy i spojrzała na mnie.
-No siadamy kochana-zaśmiałem sie i oparłem zasnapą dziewczynę o poduszkę tak by siedziała w miarę stabilnie. Następnie postawiłem przed nią stolik ze śniadańkiem.
-Smacznego moja przyszła żono-mruknąłem i usiadłem na skraju łóżka.
Natalie? Śniadanie do łóżka :>

wtorek, 4 sierpnia 2015

Od Natalie - C.D do Christopher'a

- Tak, tak, tak... - mówiłam. - Chce być twoja żoną.
Chłopak wsunął pierścionek na mój palec. Christopher objął mnie w pasie i wstał. Nogami oplotłam go wokół bioder. Wtuliłam się w niego. Nie spodziewałam się tego. Byłam w szoku, ale radosna. Cieszyłam się, bo bez niego nie potrafię żyć...
Christopher zaniosl mnie do sypialni...
* (wena odmawia ;_; )
Po tym jak wylądowaliśmy w łóżku i doszlo do czego doszło.
Lezelismy w łóżku, wtuleni w siebie. W końcu nie mogłam wytrzymać i zasnęłam.
*
Obudziłam się następnego dnia. Leżałam sama w łóżku. Byłam wtulona w poduszkę. Kiedy podniosłam się z łóżka, wzrokiem szukałam moich ciuchów. Jednak ich znaleźć nie mogłam... W końcu je odnalazłam patrząc pod łóżko. Sięgnęłam je, założyłam majtki i zaczęłam szukać bluzy Chris'a. Jednak znalazłam tylko koszule. Więc ja założyłam i zapielam guziki. Wyszłam z jego pokoju. Chłopak siedział w salonie w samych bokserkach. Rzuciłam się na kanapę i wylądowałam na Chris'ie.
- Yy ups! - zaśmiałam się.
Ten zaczal mnie gilgotac. Śmiałam się i prawie spadlam z kanapy, ale ten mnie złapał i przyciągnął do siebie.
- Uważaj na siebie. - powiedział.
- Nie muszę. - odparłam i pocałowałam go w brzuch.
Usiadłam obok niego i wtuliłam się w jego ramię.
- Właśnie! Mam dla Ciebie koc. - powiedział.
Wstał i poszedł po koc. Kiedy wrócił podał mi go.
- Kocyk w minionki! - zawołałam.
Wtuliłam się w koc i przewróciłam się tak, ze lezalam na kanapie wtulona w koc.
- Ej... - burknal Chris. 
Podniosłam się i wtuliłam w ukochanego. Przykryłam się kocem. Chłopak dłonią jezdzil po moim ciele. Kiedy klepnał mnie w tyłek, ja klepnęłam go w udo. Ten powtorzyl czynność, a ja uderzyłam go lekko w brzuch...
W końcu przestaliśmy. Do domu weszła Ana i Badi. Spojrzeli na nas. Usmiechneli się w do siebie. A ja spojrzałam na nich pytającym wzrokiem.
- To co... Kiedy ślub? - spytał Badi patrząc na moją dłoń.
Spojrzałam na Chris'a. Zaśmiał się krótko, jednak nic nie odpowiedział.
Ja natomiast wtuliłam się bardziej w chłopaka.

Christopher? *-*

niedziela, 2 sierpnia 2015

Od Allijay - c.d do Romea

Jedna sekunda, oślepiający błysk reflektora i momentalnie straciłam równowagę. A jednak mnie nie potrąciło - jakiś chłopak ściągną mnie w ostatniej chwili. Wciąż oszołomiona zaistniałą sytuacją straciłam równowagę, jednak nie upadłam przytrzymana przez ów przechodnia. Moje serce nadal jednak przepełniał smutek wylewając się w postaci łez.
Nawet nie zauważyłam kiedy, a pod moim nosem znalazła się biała chusteczka, miło z jego strony. Przetarłam twarz, dobrze, że nie miałam makijażu bo teraz wyglądałabym zapewne jak niedoszła gwiazda rocka.
-Dzięki - odparłam - Nic mi nie jest - zapewniłam, nie chciałam znowu trafić do tego choler.nego szpitala, jeszcze zechcieli by wezwać ojca, a ten z pewnością chciałby doprowadzić do tego bym skończyła w kostnicy.
-Na pewno? - spojrzał podnosząc jedną brew, co nie ukrywając wyglądało dosyć zabawnie, w duchu się nawet roześmiałam
Kiwnęłam głową, no cóż trzeba było wracać do smutnej codzienności. Ruszyłam w stronę mojej jakże pięknej ruderki. Widać nie odbiegłam za daleko, w oddali widać było już ciemny kształt, który w miarę zmniejszania odległości ode mnie coraz bardziej przypominał
-Zaczekaj! - przystanęłam i odwróciłam głowę - Odprowadzę cię - zadeklarował chłopak
Chyba chciał dopilnować bym znów nie próbowała znaleźć się na tamtym świecie - miło z jego strony jednak nie jestem tym typem co ze smutku próbuje skończyć ze swoim nędznym żywotem. W sumie skoro już chciał dotrzymać mi towarzystwa to warto byłoby się poznać, a nóż dowiem się czegoś ciekawego?
-Jestem Allijay - uśmiechnęłam się do jeszcze anonimowego chłopaka - Albo po prostu Jay
Chłopak jakby wyrwany z transu spojrzał się na mnie lekko rozkojarzony, lecz szybko wrócił na ziemie:
-Ohh najmocniej przepraszam - odparł - Romeo, syn Szalonego Kapelusznika
Myślałam, że się przesłyszałam, jednak bardzo wyraźnie powiedział, że jest synem szalonego kapelusznika.
-Nie wierzysz mi ? - ten zawiedziony ton głosu był całkiem uroczy
-Nie, to nie tak, po prostu nie dość, że poetyckie imię to jeszcze wyrwałeś się ze świetnej bajki
-Brakuje ci jeszcze korony i białego rumaka - zaśmiałam się lekko, a na ustach Romea zagościł uśmiech
Całą drogę rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym, a jaka to ładna pogoda, a to padały pytania skąd jest każde z nas - jednak bardzo przyjemnie się rozmawiało. Nawet nie zauważyłam kiedy znaleźliśmy przed moją chatką.
-To już tu - na mojej twarzy zagościł kwaśny uśmiech związany z przymusem mieszkania tam gdzie mieszkałam.
-Żartujesz, prawda? - spojrzał na mnie po czym na dom i znowu na mnie
-Chciałabym - westchnęłam - Ale niestety
Deski na ganku skrzypiąc wyraźnie dawały znać o swoim wieku, wchodząc do domu zawsze bałam się, że zapadną się a ja niechybnie wyląduje przy fundamentach.
-Chciałbyś wejść na kawę bądź herbatę? - odwróciłam głowę o wciąż dotrzymującego mi towarzystwa chłopaka.
-Na herbatę zawsze - zaśmiał się lekko
Po przekręceniu kluczyka drzwiom nawet nie trzeba było pomagać zawiasy były tak wyrobione, że otwierały się same.
Po wejściu ja ruszyłam do kuchni a chłopak zajął miejsce na kanapie.
Niestety nie dane było mi podać nam ciepły napój. Przeszukałam wszystkie szafki i ni dość, że nie znalazłam nic nawet herbatopodobnego to jedna z szafek straciła drzwiczki robiąc przy tym nie mały hałas
-Nic ci nie jest? - usłyszałam głos mojego gościa
-Nie tylko szafka się rozleciała - odparłam, w sumie to było całkiem zabawne...
-Niestety nie mam herbaty - zawiedziona położyłam na stolę tackę z zakupionymi wcześniej słodkościami - Ale za to mam coś słodkiego
-Nic nie szkodzi - zdjął z głowy kapelusz, co nie ukrywam mnie zdziwiło, a zaraz później zaczął szukać, czyżby bezdenne nakrycie głowy? Coś jak damska torebka tylko w wersji dla mężczyzn, chwilę później wręczył mi torebki z herbatką.
Zabrałam się za przygotowanie picia do tego skromnego poczęstunku i już kilka minut później zajadaliśmy się babeczkami popijając j gorącą herbatą.

<Romeo?>

Szablon stworzony przez Arianę | Technologia Blogger | X X