środa, 6 stycznia 2016

Od Art cd. do Matthew'a

Art pod wpływem silnego chwytu Ame zeskakuje z krzesła i z ufnością, jaką nie potrafiła obdarzyć nikogo od czasu Freemium, biegnie za mężczyzną, rozchyliwszy lekko usta oraz powieki oczu z zaskoczenia i niespodziewanej reakcji. Na prośbę brązowowłosego siada pod drzewkiem, które delikatnie muska jej plecy swoimi igiełkami, czeka aż on wróci, zastanawiając się ukradkiem cóż takiego planuje. Długo nie było jej dane czekać, gdyż zaraz pod jej nosem zawitała dosyć spora torba w reniferki, którą Art niepewnie dotknęła, patrząc na Ame. On siedzi obok niej, chcąc zachęcić do otworzenia prezentu, więc blondynka sięga dłonią do środka opakowania i wyczuwszy pod palcami coś miękkiego oraz przyjemnego w dotyku, wyciąga zawartość. Miś. Był śliczny. Art nie mogła oderwać od niego wzroku. Bardzo trafiony prezent jak na nią. To infantylne dziewczę, której upodobania wciąż krążą pośród dziecięcych zabawek oraz pragnienia ciepła od drugiej osoby. Lubiła się przytulać, więc tego typu podarek z pewnością długo zapadnie jej w pamięci. Zaraz w dłoni ląduje śliczna ramka wyklejona muszelkami, które były darzone przez panienkę ogromną sympatią, a za szkiełkiem zdjęcie roześmianej Happy... nie, Amelki. Wszystkie zdjęcia Happy spłonęły, papiery, dokumenty, całe laboratorium, więc to musi być kopia fotografii siostry Ame.
Po krótkim monologu mężczyzny podnosi głowę i delikatnie całuje go w nos, który akurat jest najbliżej zasięgu kobietki. Uśmiecha się lekko.
- Dziękuję, są piękne - mruży powieki pod wpływem wpełzającego uśmiechu. Taki wyraz twarzy fachowo zwie się eye smile. - I nic nie szkodzi, było całkiem... zabawnie. Możesz czuć się zaszczycony, jako pierwszy ukradłeś mój pocałunek. Przynajmniej na trzeźwo - zaśmiała się, nie ukrywając delikatnego rumieńca powoli wpływającego na blade policzki. Milknie na chwilę, zdając sobie sprawę z tego, co powiedziała, jednakże nie peszy się jak wcześniej, wręcz ma ochotę roześmiać się na głos. - Tak na marginesie, wybrałam dla ciebie sztylet, ponieważ miał sam za siebie mówić "nie umieraj za szybko" - uśmiecha się pod nosem, nie patrząc na Ame, ale na zdjęcie dziewczynki łudząco przypominającej Happy. Wodzi palcem po kremowych muszelkach o przeróżnych kształtach.
Ni stąd, ni zowąd zespół całkowicie zmienia nutę, a wokalista zamienia się miejscami z przedstawicielką płci pięknej. Art poznaje piosenkę, którą często nucił jej przyjaciel Carlos, kiedyś nauczył ją tańca do akompaniamentu jej melodii, więc odruchowo wstaje z podłogi, chowając misia i ramkę do torby, po czym łapie mężczyznę za ręce. Ciągnie go na parkiet, gdzie deczko niepewnie go nakierowuje. Jego prawą rękę kładzie na łopatkach, zaś na lewej opiera swoją dłoń.



Uśmiecha się przyjaźnie, naprowadzając Ame na rytm walca wiedeńskiego.

<Ame? Na więcej mnie nie stać; te walce wiedeńskie już mnie prześladują ;----------; >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon stworzony przez Arianę | Technologia Blogger | X X