-Amuś Amuś! Gdzie siostrzyczka Chloe?-zawołała opierając głowę o moje ramię.
-Nie wiem-spojrzałem na aparat trzymany w ręku-Pójdę jej nie szukać.
Chciałem wstać ale zaraz za mną zatoczyła się blondynka.
-Ale ona jest jak gumowa kaczuszka, znajdzie nas! Hik!-zaśmiała się.
Westchnąwszy usiadłem na kanapie i odłożyłem obok aparat. No to zobaczymy co z tego będzie...Zacząłem rozmyślać o całym Bożym świecie gdy nagle z transu myśli wyrwał mnie głos Art.
-Chloe idzie kochaniutki! Hik!-zawołała i niemal zwaliła mnie z mebla.
Niechętnie podniosłem się i spojrzałem na dziwnie uśmiechniętą brunetkę. Podeszła do mnie i uśmiechając się zalotnie pociągnęła mnie za rękę.
-Zdaje mi się, że jeszcze nie świętowaliśmy-zawołała i pociągnęła mnie do stołu.
Chwyciła dwa pełne kieliszki tego całego wina i podała mi jeden.
-No to chlup!-zawołała i opróżniła na raz cały kieliszek.
Zrobiłem to samo, jednak nie skrzywiłem sie tak jak ona.
-Słabe to-westchnąłem na tyle cicho, że dziewczyna tego nie usłyszała.
Chwyciła butelkę i polała nam jeszcze raz.
~~*~~
Po kilkunastu minutach Chloe była spita w cztery dupy a ja sączyłem powoli wino. Miałem go już po dziurki w nosie ale co poradzisz, nic nie poradzisz.
-Wiem!-zawołała dziewczyna podrywając się z krzesła.-Teraz, hik! Cię zauroczę, hik!
Stanęła na równe nogi i wyszła na parkiet. Albo tak się upiłem, abo widziałem sześć Chloe które tańczyły...Wtf?
Gdy skończyły tańczyć znów została tylko jedna Chloe.
-I co? Hik! Kochasz mnie? Hik!-pytała trzymając moją rękę.
Podrapałem się po dłowie i gdy miałem już coś wymyślić przyszła Art z aparatem w dłoni. Oślepił nas blask flesza a potem Art złapała mnie za drugie ramię.
-Co tak pijecie beze mnie? Hik!-zawołała.-Daj mi coś do picia!
-Mi też!-zawtórowała jej brunetka.
Westchnąłem i ruszyłem z nimi do stolików. Każdej dałem szklankę soku porzeczkowego a blondynka oddała mi aparat. Chwyciła dużego łyka.
-Hik! Czujesz te procenty Chloe?! Hik!-krzyknęła do koleżanki.
Dziewczyna z kolei chwyciła dwa duże łyki.
-Aż mną telepie! Hik!-zawołała i zaczęła się trząść.
Tak więc moje kochane dwie towarzyszki spijały się sokiem, taaa...W końcu obydwie stwierdziły, że są zmęczone i chcą do domu.
-Amuś-wymamrotała blondyneczka.-Zanieś mnie do domciu.-mówiąc to mało się nie przewróciła.
-Mnie też-brunetka udawała, że mdleje.
Przewiesiłem aparat przez szyję i chwyciłem obydwie w pasie przyciągając do siebie.
-Tylko nie kręćcie się jak pszczoły-zaśmiałem się i przerzuciłem przez ramię jedną dziewczynę, a potem drugą.
Wyszedłem z sali i skierowałem się w kierunku naszej wielkiej piwnicy.
~~*~~
W połowie drogi obydwie koleżanki zasnęły. Zmęczony i nieco podpity usadziłem je na kanapie u mnie w komórce. Przeniosłem materac Art doo pomieszczonka w którym spała Chloe a potem po kolei zaniosłem je, położyłem i okryłem kołdrą. Potem z kolei usiadłem na kanapie i sam przysnąłem.
Art? Chloe? Już w domciu, nie ma tak dobrze! XDDDD
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz