
-Co jest?-spytał widząc, że nie śpię.
-Tak jakoś...się obudziłam-skłamałam.
-Źle się czujesz? Nie dobrze Ci?
-Nie, nie...wszystko jest dobrze.
-W takim razie śpij-podszedł do mnie.
Musiałam się położyć aby potem wykraść i dałam się mu opatulić kołdrą. Potem życzył mi dobrej nocy i wyszedł.
~~*~~
Po kilkunastu minutach wygramoliłam się z łóżka. Wstałam i wzięłam dwa koce z krzesła stojącego niedaleko łóżka. Wzięłam je i zaścieliłam łóżko, by wyglądało tak, że w nim jestem. Otworzyłam powoli okno i wyszłam przez nie. Od razu poczułam zimny wiatr przez cienką bluzkę. Trudno. Przymknęłam okno i ruszyłam ścieżką.
~~*~~
Chyba się zgubiłam. Od dawna nie widziałam żadnej drogi, dom Kiby też zgubiłam. Było mi chole.rnie zimno, cała dygotałam. Wołałam demona, nic nikt nie odpowiadał, więc chodziłam dalej.
-Bette!-zawołałam chyba po raz setny.
Odpowiedział mi tylko świst wiatru, nic, zero. Szłam dalej. Gdzie on może być? A może jest już daleko stąd? Zasmuciłam się na tę myśl, nie miałam mu jeszcze jak podziękować. Źle się z tym czułam. Może nadejdzie jeszcze okazja?
Bette?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz